Kolejna powódź na pewno przyjdzie, pytanie kiedy ?

Kliknięcie na czerwony prostokąt z białą strzałką na obrazku poniżej uruchomi krótki film.

„Ta woda to nie rzeka- ona znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej” – powiedziała mieszkanka tej posesji Pani Kwit. To jest miejscowość przygraniczna Opawica – film Katarzyna Banach

Dr inż. Robert Wójcik dzieli się swoimi refleksjami

Polska od kilkunastu dni walczy z wielką wodą. Najtrudniejsza sytuacja jest w południowo-zachodniej części kraju, a na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie – wracają obrazki sprzed lat. To w 1997 roku nadeszła bowiem powódź zwana dotąd „powodzią tysiąclecia”. Sama nazwa sugeruje, że takie zdarzenie wypada raz na tysiąc lat. A dziś do podobnego zdarzenia dochodzi po około 30 latach. Po drodze był jeszcze 2010 rok. Więc musimy być gotowi na to, że tzw. „powodzie tysiąclecia” będą zdarzać się częściej – Nie nazywajmy tego „powodzią tysiąclecia”, ale „kolejną powodzią”. Może lepiej przygotujemy się do tej następnej powodzi za rok , 5, 10 czy 30-40 lat, bo na pewno jej nie unikniemy. Nawet gdybyśmy wydali miliardy miliardów, to i tak w każdej chwili może przyjść takie zdarzenie pogodowe, które nas zmiecie…

Powódź jest jedną z najczęściej występujących i najgroźniejszych klęsk żywiołowych. Zdarza się w niemal każdej strefie klimatycznej i powoduje olbrzymie straty społeczne i gospodarcze. Powódź jest zjawiskiem hydrologicznym, polegającym na podniesieniu się stanu wód rzecznych lub morskich i wystąpieniu ich ze swoich brzegów. Powoduje to zalanie terenów lądowych, które w normalnych warunkach nie są zalane wodą. W pierwszej kolejności wodą zalewane są tereny nabrzeżne, doliny i tereny depresyjne.

Różne są przyczyny powstawania powodzi. Ze względu na proces, który prowadzi do wystąpienia powodzi, wyróżnia się w Polsce powodzie:

– opadowe – wywoływane przez intensywne lub długotrwałe opady,

– roztopowe – wywoływane gwałtownym topnieniem nagromadzonego śniegu, – zimowe – wywołane przez nasilenie zjawisk lodowych, np. zator lodowy z kry na rzece,

– sztormowe – wywołanych silnymi wiatrami, np. sztormami.

Powodzie można skategoryzować jako naturalne lub antropogeniczne. Drugi typ powstaje na skutek niewłaściwego zarządzania urządzeniami hydrotechnicznymi, np. uszkodzenia zapory wodnej, wałów. Dla suchych terenów najgroźniejsze są odmiany błyskawiczne. Do powstania tego zjawiska dochodzi, gdy szybko zalany teren nie może wchłonąć nadmiernej ilości wody.

Rodzajem powodzi błyskawicznej szczególnie groźnej dla „zabetonowanych” miast jest z kolei powódź miejska. Dochodzi do niej, gdy w wyniku ulewnych deszczów kanalizacja miejska nie jest w stanie przyjąć tak dużych ilości wody i dochodzi do zalania części lądu.

„Powódź tysiąclecia” to określenie klęski żywiołowej, która w 1997 roku dotknęła Polskę, wschodnie Niemcy, Czechy, Słowację i Austrię. Była spowodowana wylewem wód z dorzeczy m.in. Bystrzycy, Kwisy, Nysy Kłodzkiej, Odry, Olzy, Oławy, Prudnika, Skory, górnej Wisły, Widawy i Złotego Potoku.

Na skutek powodzi tysiąclecia doszło do śmierci ponad 100 osób. Powódź wywołała ponadto straty szacowane na 4,5 miliarda dolarów, z czego 3,5 mld dolarów w samej Polsce. To straty – a cała odbudowa zniszczeń po powodzi 1997 kosztowało nasze państwo – 34 mld zł.

Woda w krajobrazie Kotliny Kłodzkiej i życiu tamtejszych domostw jest na trwale wpisana w jej pejzaż. Od wieków płynęła po górskich stokach, nie licząc się z władzą królów i cesarzy. Budziła niepokój i zachwyt, pracując jak rzeźbiarz nad pięknem krajobrazu. Bo kotlina ta jest wyjątkowa z otaczającymi ją ze wszystkich stron górami, do tego stworzona wręcz, by w czasie obfitych opadów deszczu zmieniać się w zabójcze, niszczycielskie rwące rzeki, wręcz wodospady, które pozostawiają po sobie ogromne powierzchnie zalane wodą. Takie dno jeziora…

Na tamtejsze góry spada co roku około 1000 litrów wody na metr kwadratowy, ale co jakiś czas bywa jej więcej, stąd wpisane w pejzaż powodzie. Szczególnie tragiczne pojawiły się w latach: 1310, 1475, 1598, 1783, 1883, 1938 oraz 1997. Do annałów przechodzi właśnie powódź 2024 roku.

Niż genueński Boris – sprawca obecnej powodzi – w połowie września rzucił cień nie tylko na Polskę, lecz także na spory kawałek Europy Środkowo-Wschodniej. W niektórych miejscach w ciągu czterech-pięciu dni spadły średnie półroczne opady. W naszym kraju roczna suma opadów w Sudetach wynosi od 900 do 1200 l/mkw., tymczasem od 12 do 15 września posterunek opadowy Kamienica w Masywie Śnieżnika odnotował 370 l/mkw. Na pogranicznych krańcach Śląska Opolskiego spadło do 330 l/mkw. Jaka to ilość wody? – to taka jakbyśmy wylali ponad 3 pełne wanny wody o pojemności 100 litrów w swoim mieszkaniu na podłogę w mieszkaniu na 1 mkw. Licząc średnio powierzchnię mieszkania np. 50 mkw – to mamy 15 000 litrów wody. Chyba ta liczba przemawia od świadomości każdego.

Od setek lat niż genueński przemieszcza się tą samą trasą, znad Zatoki Genueńskiej u północnych wybrzeży Włoch, przez Węgry i Austrię, w kierunku południowej Polski. Wędrując w głąb kontynentu zwalania, a czasami na dłużej lokuje swoje centrum na pograniczu polsko-czesko-słowackim.

Tor wędrówki pogodowego systemu powodziowego odkrył pod koniec wieku XIX niemiecki meteorolog Wilhelm van Bebber. Wirujący nad Bałkanami i Europą Środkową cyklon sprawiedliwie rozrzuca opady po nizinach i dolinach, ale to góry wypiętrzone na jego trasie są czynnikiem wymuszającym ekstremalne ulewy.

Zgodnie z obecnymi modelami klimatycznymi wzrostowi średniej temperatury na Ziemi towarzyszy wzrost ilości pary wodnej w atmosferze, co oznacza wzrost sum opadów. Zagrożenie powodziami jak było, tak będzie, spotęgowane tylko przez ocieplenie klimatu. Do tego powodziowy niż formowany w naturalnym procesie przychodzi nad Kotlinę Kłodzką szybko i nie daje wiele czasu na przygotowania. Pytanie? Czy ktoś domyślał się skali zniszczeń, kiedy pod koniec sierpnia w prognozach dla Europy Środkowej było widać utrzymanie się upału w pierwszej dekadzie września, a później rozbudowę zatoki chłodu, czemu zwykle towarzyszą nawałnice? To starcie między ciepłem a chłodem przyniosło ten ogromny opad deszczu, którego konsekwencją była dramatyczna powódź.

Czy można zakładać, że zagrożenie od strony cyklonów genueńskich zmalało? Raczej nie. Większa ilość energii ( przez niespotykany od wielu lat wzrost temperatury ziemi) w systemie woda-atmosfera odbije się we wzroście liczby cyklonów genueńskich, które niosą ekstremalne opady. A biorąc pod uwagę fakt, że występują seriami, tworzą się w krótkich odstępach czasu, będą wielkim problemem w nadchodzącej bliskiej przyszłości. 

Smutne to wszystko – w czasach lotów na księżyc, potężnego rozwoju „infrastruktury komputeryzacji naszego życia”, rozwoju sztucznej inteligencji, szybkości przebiegu informacji, dostępnych baz danych, śledzenia wszystkiego co się dzieje na ziemi przez tysiące satelitów – do dziś nie potrafimy zapobiec takim katastrofom – albo przygotować się skutecznie, aby je zminimalizować. Ja tego nie rozumiem absolutnie.

Mam takie wrażenie, że „żyję – lub – inaczej – ludzie „żyją” w innym świecie”. – Myśmy ten świat zmienili. Zmieniamy go coraz szybciej. Jestem już pewien, że nasze przyzwyczajenia i widzenie obecnej sytuacji – muszą pójść do lamusa. Wszystko jest inaczej – nie potrafimy wyciągnąć wniosków i przewidywań komentując ekstremalną pogodę, z którą obecnie się mierzymy. Człowiek zmienił powierzchnię ziemi, co skutkuje tym, że woda „nie jest zatrzymywana przez systemy przyrodnicze”. – W cieplejszym świecie woda szybciej paruje. Może spaść jej więcej, ale też szybciej paruje – dlatego jest sucho. Susza i ekstremalne opady są ściśle ze sobą powiązane. Wtedy kiedy w Kotlinie Kłodzkiej spadło 300 l/mkw – w Białymstoku spadło przez miesiąc 5 l/mkw. Na północnym wschodzi Polski – jest diametralnie sucho – a to odległość od tych dwóch ekstremów – to około 800 km w linii prostej. Jeśli chodzi o nasze zdrowie – mitem jest, iż od gorąca się nie umiera, ponieważ upał przekłada się na choroby układu krążenia i płuc. W Polsce z powodu upałów umiera rocznie ponad 50 tyś. osób. Najgorsze co nas spotyka – to problem dezinformacji. Łatwo zorganizować ludzi, którzy protestują przeciwko czemuś – a „czarny marketing” ma większą siłę przebicia – on przemawia – szczególnie w ustach polityków. Mam wrażenie, że politycy nie mówią o klimacie, bo obawiają się konsekwencji, że to oni będą winni, a przecież politycy ( przez nas wybrani) są po to, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo. Swoją drogą – ekolodzy, szczególnie po klęskach powodzi zamykają usta i chowają się gdzieś po kątach.

Czy skala tej powodzi mogła być mniejsza? Co w ostatnich 30 latach powinni byli zrobić politycy? I co powinni robić dziś, by skutki kryzysu klimatycznego nie były tak dramatyczne, jak te, które widzimy na południu Polski? – Przewiduje się, że zjawisk ekstremalnych związanych z opadami będzie dwa razy więcej i będą one około 40 procent bardziej intensywne. Jest to sytuacja, której powinniśmy się obawiać, bo to nie koniec – tak wygląda zmiana klimatu. – W tych dniach mamy na południu powódź, ogromną tragedię ludzką, a na wschodzie mamy susze hydrogeologiczne. Susze i powodzie będą się przeplatały. Naukowcy to powtarzają od lat. Nadal wygląda na to, że nie do końca widzą tego absolutnie politycy.

Potrzebujemy w sferze rządzącej elit naukowych – ludzi biegłych, wykształconych – elit inżynierskich w zakresie melioracji, hydrologii, geotechniki, geohydrologii, gleboznawstwa, meteorologii, budownictwa wodnego, hydrotechniki, budownictwa lądowego, rolnictwa, leśnictwa i specjalistów od zmian klimatu. Jest w tym temacie – zero postępu. Dlaczego ? Bo polityka rządzi się od zarania dziejów swoimi tematami. Politycy budzą się dopiero w obliczu powstałej katastrofy. I nawet wtedy od lewa do prawa obrzucają się winami – tak jak mamy to obecnie. Wydaje się, że ważnym tematem w tej kwestii jest też odpowiednia edukacja, która kształciłaby przyszłe kadry inżynierskie. Szkoda, że przez wiele lat doprowadziliśmy wiele uczelni państwowych do upadku. Nie wspomnę o szkolnictwie zawodowym.

Osobnym tematem jest kwestia budowania na terenach zalewowych. To jakiś absurd w naszych planach zagospodarowania przestrzennego. Kto na to wpadł ? Dlaczego są wydawane od wielu lat decyzje pozwalające na budownictwo na tych terenach ? Ano dlatego – że mamy takie prawo. Śmiechu to wszystko warte. Osobną kwestią jest też rabunkowa wycinka lasów górskich – przecież to naturalna gąbka retencyjna. Z drugiej strony potrzebna jest ich modyfikacja – przejście z monokultur świerkowych na liściaste, które lepiej retencjonują wodę spływającą po stokach.

Na koniec pozostaje instytucja Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, która zarządza infrastrukturą rzeczną i przeciwpowodziową. Chyba nie zdała egzaminu z obecnej powodzi 2024. Powinna ulec ona głębokiej transformacji. Przede wszystkim przez brak komunikacji z samorządami. Są setki uwag dla nich. Zawsze to była dziwna instytucja – dodzwonić się do nich – to jak dzwonić na Antarktydę. Ale to jak zwykle – jest sprawa polityków. A obrona cywilna – odpowiednie służby – nie ma – politycy zlikwidowali. Po co je nam? No i mamy co mamy. To strażacy i wojsko obecnie pracuje non- stop przy skutkach tej tragedii tysięcy Polaków. I chwała im za to – są gladiatorami. „Chapeau bas” dla Was – Wy jesteście jak zwykle zresztą – bohaterami. Pytanie retoryczne – Przecież strażacy są od pożarów – nie od powodzi – wojsko jest odpowiedzialne za obronę naszego kraju – wszak jak mówią politycy – za dwa lata musimy się przygotować do wojny …

Przy tej obecnej tragedii – jest też „zielone światełko” . Są ludzie, którzy wyciągnęli wnioski po powodzi „tysiąclecia” z roku 1997 –  Profesor Janusz Zaleski (wojewoda wrocławski w latach 1992-1998), dyrektor Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły -autor programu „Odra 2006”. Jest twórcą tego programu, w ramach którego rozbudowano Wrocławski Węzeł Wodny i wybudowano zbiornik Racibórz.

Przez ostatnie 27 lat poświęcił się planowaniu i realizacji podstawowych działań chroniących Wrocław, Opole i inne miasta odrzańskie przed powtórką z powodzi 1997 roku. Oj – nie była to łatwa praca – ale był konsekwentny w swoich działaniach – przede wszystkim – skuteczny. Profesor Janusz Zaleski przekonuje, że takie sytuacje jak teraz, że ze względu na zmiany klimatu, mogą powtarzać się powodzie ( i susze) coraz częściej, należy podjąć działania adaptacyjne do tych zmian, gdyż nie możemy im zapobiec – Cytuję jego słowa :

Zmiany klimatu w naszych uwarunkowaniach geograficznych wiążą się między innymi z większą częstotliwością długich okresów bez opadów oraz z okresami bardzo intensywnych opadów, czego dobitnym przykładem była sytuacja ostatnich 7-10 dni, kiedy odnotowano opady rekordowe. Działania państwa powinny być z jednej strony wyprzedzające, a z drugiej strony przygotowujące. Wyprzedzające działania to wzmacnianie systemów monitorowania i ostrzegania przed powodzią i innymi zdarzeniami ekstremalnymi, niedopuszczanie do nowej zabudowy na terenach zalewowych, informowanie mieszkańców, którzy historycznie zamieszkują tereny obecnie zagrożone powodzią, a także niezbędne inwestycje redukujące ryzyko powodzi. W pierwszej kolejności to zbiorniki retencyjne, aby zatrzymać wodę tam, gdzie ona spadnie, a w ostatniej kolejności budowę obwałowań tylko tam, gdzie nie możemy takiej retencji zlokalizować. Nie można również zapominać o odsuwaniu ludzi od wody. Jeśli jednak dojdzie do zagrożenia, to potrzebna jest możliwie precyzyjna informacja wyprzedzająca, sprawne działania służb kryzysowych i odpowiednie zasoby niezbędnego sprzętu technicznego”.

Pan Profesor Janusz Zaleski i jego działania są zaprzeczeniem powiedzenia „Mądry Polak po szkodzie” wyrażające charakterystyczną dla Polaków cechę oznaczającą, że osoby tej narodowości nie przewidują negatywnych skutków czegoś, ani im nie zapobiegają, uświadamiają sobie taką możliwość dopiero po fakcie.

Proponuję aby mieszkańcy Wrocławia, Opola i innych miast odrzańskich powinni mu postawić pomnik – i to za życia. A wojewodom, prezydentom starostom, burmistrzom wszystkich miast w Polsce – proponuję brać z niego przykład. Jak się chce – wszystko można zrobić – mniej polityki i zajmowania się sprawami niepotrzebnymi. Już niedługo następna powódź i susze.

Weźcie się do pracy.

Prośba od portalu www.idalzezgrzytem – prosimy z całego serca – wspomóżmy powodzian. Tam – w Kotlinie Kłodzkiej wydarzyła się katastrofa…

dr inż. Robert Wójcik  

Czytelniku!

Jeśli życzysz sobie nas wesprzeć w zamian za wytrwałe głoszenie prawdy, zachęcam na wejście na stronę https://patronite.pl/idealzezgrzytem.pl i założenie konta, aby nam pomóc działać aktywnie, rozwijać kanał, umożliwiać realizowanie nowych projektów jak np. tłumaczenie artykułów na obce języki.

1 thoughts on “Kolejna powódź na pewno przyjdzie, pytanie kiedy ?”

  1. Marzanna Leszczyńska

    ” Dziękuję, naprawdę rozsądna opinia specjalisty” – Kryzys klimatyczny

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top