Kultura

Łagów i Lubuskie Lato Filmowe 2023

O trzech przypadkowo wybranych filmach: „Banger„, „ Sailent twins ” oraz „ Kobieta na dachu” z tegorocznej 52 edycji Lubuskiego Lata Filmowego – najstarszego festiwalu filmów fabularnych w Polsce czyli imprezy, która rozpoczęła się w 1969 r. rozpisuje się –Marzanna Leszczyńska „Banger” to czeski film. Wybrałam ten film zamiast recitalu Zbigniewa Zamachowskiego z okazji 40-lecia Jego pracy artystycznej. Recital w amfiteatrze i film w kinie Leśnik” odbywały się w tym samym czasie. Kino było niemal puste. Obejrzenie tego filmu to było jak jazda na rollercoaster w wesołym miasteczku. Miałam ochotę uciec z kina „Leśnik” już po kilku minutach, a potem jeszcze może z cztery razy. Pomyślałam sobie: Ale trafiłam! I za jakie grzechy ja się tak pałuję?! Tematyka dealera narkotykowego, patologicznej rozrywki dzisiejszego świata opowiedziana bez lukru, ze szczegółami i bez litości dla widza. Po prostu degrengolada tego półświatka. Patrzenie na te obrazy to prawdziwe tortury. Przerażał ubogi język bohaterów pełen wulgaryzmów, mocno zawężony świat wszelkich sfer funkcjonowania, niemal dzikość i zbliżone życie do zwierząt we współczesnym świecie doby internetu. Chciałoby się rzec, że obrażam zwierzęta. Erotyka w tym środowisku…Trudno znaleźć odpowiednie słowa jak ją opisać. Sfera życia która zwykle dotyczy dwóch osób – po narkotykach, a co gorsza po dopalaczach staje się erotyką : jednej osoby samej ze sobą, żenującą, odpychającą, pozbawioną samokontroli i jakiegokolwiek piękna, pozbawioną świadomości i bliską śmierci. Trochę też jak u ginekologa. Co najśmieszniejsze, że przy młodych, zgrabnych, szczupłych ciałach te obrazy są obrzydliwe. Żal. Chce się krzyczeć- szkoda! To obraz cywilizacji śmierci. Przeraża obraz młodego społeczeństwa, wrzeszczącego w swoim złym uporze – bo to wieszczy zagładę i nicość. W filmie poruszony jest problem ludzi nie umiejących nic a chcących mieć wszystko, niestety to w dzisiejszych czasach jest możliwe. Ale w tym smutnym filmie, w którym koniec był oczywisty, tylko jeden -przewidywalny fatalny wynik takiego życia – została dana duża dawka nadziei. A mianowicie nadzieja, że w tym chorym narkotycznym świecie Ci młodzi ludzie, którzy zostali źle uformowani mają jednak zaszczepione ludzkie pozytywne instynkty, pragną oczyszczenia, nie boją się kary, są zdolni do poświeceń i tak naprawdę nie chcą niczyjego nieszczęścia. Prawda jest jednak okrutna, konsekwencje trzeba ponieść. Film wzywa, jest dzwonem do pobudki: zróbcie coś! , nie udawajcie obojętności na taki świat i nie tkwijcie w przekonaniu, że nie da się zawrócić z tak źle obranej drogi. „Sailent twins” to produkcja polsko-brytyjska. Film oparty na faktach opowiada historię dwóch sióstr bliźniaczek o czarnym kolorze skórze, które jako małe dziewczynki odcięły się milczeniem przed zewnętrznym światem i to na wiele lat. Film sugeruje, że podłożem takiego zachowania była rasowa dyskryminacja w szkole. Dziewczynki wrażliwe i zdolne odcięły się również od własnej rodziny, porozumiewały się tylko ze sobą i zaskakujące było jak potrafiły sobie radzić w stworzonej przez siebie rzeczywistości i osiągać zamierzone cele, bardzo ambitne zresztą. Tajemnica i zagadka wpływów więzi krwi jakim jest bycie bliźniakiem w tym przypadku jest szczególnym wyjątkiem i opowiada zadziwiającą historię, którą niezwykle trudno jest zrozumieć przez ludzi z zewnątrz a pomoc graniczy z bezsilnością najlepszych psychologów. W tym przypadku została przekroczona cienka linia, która doprowadziła do otarcia się o chorobę psychiczną i niemalże nieodwracalne zmiany, które zamykały powrót do życia w społeczeństwie. Wzajemne zależności, miłość siostrzana, dominacje, uległości, brak akceptacji separacji, która zakończyć się mogła tylko próbą samobójczą i toksyczne oddziaływanie na siebie – po prostu jak w zamkniętym, zaklętym kręgu. Zaskakujące, że rozwiązanie tego węzła po wielu, wielu latach okazało się możliwe i pozytywne tylko dla jednej z nich. Nie zdradzę jakie. Możliwe i szczęśliwe tylko dla jednej z dwóch sióstr – sądzę, że tylko dlatego, że znalazły się osoby, które walczyły o nie mimo niewdzięczności, osoby, które nie odpuściły, osoby poza procedurami. W końcu może sam los wynagrodził lata cierpień , walki. Film dający nadzieję, że wszystko może się zdarzyć, ofiary nie idą na marne, a to, że mimo długotrwałej autentycznej walki nie zawsze osiągamy założony cel to jednak czeka nas inna nagroda czasem jeszcze większa, która jest niespodzianką ale możliwa jest tylko w przypadku autentyczności starań, czystości intencji i dużej ilości poniesionych ofiar. „Kobieta na dachu „z rewelacyjną rolą Doroty Pomykały. Film polsko-szwedzki. Zobaczyć dziś dojrzałą aktorkę bez botoksu i retuszu, nawet nago to luksus . Dzięki tej naturalności to bardzo przekonująca rola. Film niezwykle realnie, bez lukru przedstawia przeciętną polską rodzinę osadzoną w realiach polskiej rzeczywistości, pracy mało opłacanej, skromnych warunków mieszkania w blokowisku i jakichś pragnień starzejącej się kobiety aby było lepiej. Samotność człowieka w domu, mimo że jest rodzina. Obcość męża, właściwie bez szans na porozumienie inne niż tylko zapłacone rachunki i wykonane obowiązki domowe. Niby nie ma zdrady, jest bezpieczeństwo ekonomiczne ale jest straszna , ziejąca pustka. Syn też niby nie stwarzający problemów ale uciekający od problemów rodziców. Życie obok. Tragiczny los wrażliwej kobiety, która coś chciała zmienić w tej statecznej ale przerażającej rzeczywistości. Film pokazuje jak łatwo można popaść w pułapkę życiową, bez szans na rozwiązanie gdy jest się uczynnym dla najbliższych. O tym jak osoby z otoczenia, z którymi się mieszka i są rodziną potrafią bezdusznie wykorzystać swoich najbliższych i chętnie przerzucają odpowiedzialność z siebie na osobę, której powinni być wdzięczni i która powinna być chroniona przez nich. O ile w świecie przestępczym to można rzec – rzecz zrozumiała to w przypadku męża, syna, siostry – rzecz niebywała. Obejrzałam tylko trzy filmy z tegorocznego festiwalu. Jeden film dziennie, co drugi dzień. Wiedziałam, że będą to tortury psychiczne. Trudno mi było znaleźć kompana do takiej „rozrywki”. Dzisiaj ludzie unikają dyskomfortu, szukają przyjemności. Nie żałuję decyzji, że ominęłam recital Zbigniewa Zamachowskiego. Wyszłam z kina po każdym filmie jakoś na nowo wyedukowana w nieznanych mi tematach, ostrzeżona i zorientowana w rewirach, o których nic wiedzieć nie chciałam. Tak, uważam, że to filmy potrzebne, aby rozumieć więcej. I jak opowiada w swych filmowych opowieściach mistrz – reżyser Krzysztof Zanussi : ” Trzeba mieć aspiracje do światłego życia, bogatszego życia. Świat może przerazić, niesie zagrożenia i niepokoje. Są tacy, którzy nie chcą widzieć, słyszeć, chcą uciec, wsadzić nos w talerz jak prosię i nie chcą się więcej niczym interesować. A interesujące jest bycie w

Łagów i Lubuskie Lato Filmowe 2023 Dowiedz się więcej »

Muzeum gorzowskie a w nim „pisanki zapisane światy”

O interesującym, bogatym -wielowątkowym wykładzie dr Mirosława Pecucha na temat pisanek i konkursie trwającym już pół wieku w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta piszę ja – Marzanna Leszczyńska. „Pisanka to wiosenna miniaturowa malowanka, ukształtowana emocjami uczuć, nastrojów wierzeniowych, religijnych, miłosnych. To najszczersza spowiedź wielkanocna tęsknot artyzmu wiejskiej malarki. Na maleńkiej przestrzeni cały świat”. S. Dąbrowski „” Pisanki lubelskie” Lublin 1936 r. Na zdjęciu dr Mirosław Pecuch i Monika Kowalska kierownik filii Zespołu Willowo-Ogrodowego Muzeum im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp. Ulotka, która leżała na stoliku w kościele przy ulicy Chodkiewicza w Gorzowie Wlkp. podczas mszy rezurekcyjnej ściągnęła mój wzrok, bo tutaj właśnie stanęłam. To dzięki niej dowiedziałam się o wykładzie dr Mirosława Pecucha pt: „Pisanki zapisane światy”, który miał miejsce w Muzeum 12.04.2023r. Idąc na to spotkanie spodziewałam się, że dowiem się wiele o historii pisanki, wzorach, technikach i oczywiście tak było. Dużym zaskoczeniem jednak było dla mnie to, że Gorzów a w zasadzie Muzeum od 50- ciu lat organizuje ogólnopolski konkurs na pisankę. Z inicjatywy Michała Kowalskiego i ze współpracą Koła Związku Ukraińców i Zjednoczenia Łemków konkurs trwa nieprzerwanie od półwiecza. Nie odbył się tylko w 1981, gdy wybuchł stan wojenny i w roku wybuchu pandemii. W pierwszym roku konkursu wzięło udział 7 uczestników a trzy lata później było ich 28, dzisiaj cieszy się ogromną popularnością. Jego specyfiką jest to – że bardzo ważnym kryterium oprócz estetyki jest to, aby odwołać się do swojego regionu- jego specyfiki, historii, znajomości jego odrębności. Wyzwanie to duże, bo huculszczyzna ze swoimi ornamentami geometryczno- abstrakcyjnymi jest po prostu bezkonkurencyjna i jak stwierdził wykładowca: „Wzory huculskie są najpiękniejsze i kto je wykonuje szybko się utwierdza, że nie ma sensu zajmować się innymi”. Ale czy na pewno? Śmiałków powinno nie brakować aby to przekonanie zmienić i udowodnić, że może być inaczej. Najstarsze odnalezione pisanki mają 5000 lat. I doczekały się szacunku wśród ludzi po naszej wschodniej granicy gdyż w Kołomyi wzniesiono muzeum w kształcie pisanki, a w Kanadzie emigranci postawili jej pomnik. Odnajdywano je w grobach, kurhanach. Przywędrowały do nas z Rusi Kijowskiej. Gliniane – pochodzące ze średniowiecza znaleziono we Wrocławiu na Ostrowie Tumskim. I nie tylko jajko kurze było podstawowym materiałem ale używano jaj gęsich, żurawich. Pisanki niosły treści religijne, związane były z obrzędowością. Był to symbol życia, odradzania się ziemi, przyrody na wiosnę. Wierzono, że są dobrym środkiem, aby ustrzec się przed klęskami żywiołowymi, aby przyczyniły się do urodzaju. Ich skorupy odnajdywano na polach, pasiekach, w rzekach i w grobach. Biało- czarne pisanki zanoszono na groby w dowód szacunku dla zmarłego, takie właśnie towarzyszyły zmarłemu w ostatniej drodze. Rola pisanki była różna nie tylko religijna ale też kultowo-magiczna. Barwimy jaja dzisiaj w łupinach cebuli, potem skrobiemy te skorupki, albo oklejamy gotowymi naklejkami ze sklepów i wkładamy do koszyków na Wielkanoc aby je zanieść do kościoła i poświęcić ale czy wiemy co robimy i co chcemy wyrazić przez te ozdoby? Wzory na pisankach to ciekawa symbolika i nie przypadkowa. O tym bardzo interesująco opowiadał w Willi Schroedera dr Mirosław Pecuch. Na tych małych powierzchniach, nie płaskich, na delikatnym materiale jakim jest skorupka aż dziw bierze ile człowiek- artysta może zapisać informacji… Oprócz ornamentów geometrycznych popularne były też botaniczne, zoomorficzne. Większość motywów to były motywy solarne, przedstawiały słońce, które wiosną się budziło. Przedstawiano je jako koła i półkola składające się z kresek, przecinków – promieni. Tak przedstawiano też zorze, gwiazdy. Częstym motywem był motyw kosmogeniczny czyli: krzyże, róże, swastyki. Krzyż był symbolem 4 stron świata, kościoła od, którego przecież się wszystko zaczynało. Symbolika często była różnoraka, niejednoznaczna dlatego wiele razy można było się pomylić w jej objaśnieniach, należało się odnieść do wielu szczegółów, znajomości wielu spraw, aby ją prawidłowo objaśnić. Bardzo popularnym motywem był ptak – oznaczający zgodę, miłość, wzniesienie się do Boga, ptak oznaczał też Ducha Świętego. Tak często goszczący na pisankach kogut zawsze myślałam, że był motywem ludowym, kolorowym motywem, który gościł na każdym wiejskim podwórku. Tymczasem to nawiązanie do religii chrześcijańskiej, przypomnienie zaparcia się św. Piotra („…nim kogut zapieje…”). Często malowany na pisankach jeleń był symbolem czystości i powiązania z innym światem. Malowano berhynie – postacie czuwające nad domem. Spirala była symbolem drzewa życia, przemijania świata. Częsty był motyw trójnoga, gwiazdy 8-ramiennej, deszczu. Pisanki były też obrazami zwyczajów wielkanocnych np. śmingusa dyngusa. Znany artysta ze Strzelec Krajeńskich -Prokop zrobił na pisankach cykl strojów ludowych. Ciekawostką jest to, że swoich prac nigdy nie przysyłał na konkurs. Kolorystyka pisanek miała również znaczenie czerwony kolor to symbol krwi Chrystusa obywającej świat, żółty to kolor księżyca, niebieski oznaczał zdrowie, brązowy to kolor ziemi. W Święta Wielkanocne ludzie obdarowywali się pisankami i był to znak zgody, dowód sympatii, a nawet miłości. Wręczano je z życzeniami. Pisanki na konkurs w Gorzowie napływają z całego kraju, ale jedna przybyła też z Ameryki. Gdy dr Mirosław Pecuch wyliczał regiony i miejscowości to zaczęłam się obawiać, że z lubuskiego nie ma nikogo. Ale są, wymienił: Skwierzynę, Szprotawę, Drezdenko, Strzelce Krajeńskie, Deszczno. Myślę, że rozwijające się prężnie Koła Gospodyń Wiejskich powinny wziąć pod uwagę tę informację o konkursie i już przystąpić do przygotowań aby w przyszłym roku stanąć do zawodów. A my powinniśmy być w przyszłym roku bardziej świadomi tego co też rysujemy, czy też wydrapujemy na pisankach, wybierajmy wzory świadomie i poznawajmy ich symbolikę. Uczmy tej sztuki swoje dzieci. Nie odkładajmy też niczego na później bo jak stwierdziła jedna z uczestniczek spotkania przy herbatce i ciasteczku po wykładzie, że odkładała robótki ręczne na czas aż będzie go miała czyli na czas emerytury, tylko, że gdy czasu przybyło to dobrego wzroku zabrakło. Praca przy tworzeniu pisanki to bardzo precyzyjna robota i jak twierdził wykładowca dr Mirosław Pecuch trzeba do niej przystępować w dobrym humorze i czystych intencjach inaczej po prostu nie powstanie nic pięknego. Marzanna Leszczyńska

Muzeum gorzowskie a w nim „pisanki zapisane światy” Dowiedz się więcej »

CHOINKO PIĘKNA JAK LAS, CHOINKO ZOSTAŃ WŚRÓD NAS

” Jest gałązka, jest bombka. kolorowe sopelki dodają uroku. Zielona choinka pachnie zielenią lasu. Choinka jak promyczek mały, piękny. Prezenty lśnią pod nią jak małe gwiazdeczki, gwiazdeczki, które spełniają marzenia”. (Arturek lat 10, 2004 rok) Wigilia, Święto Bożego Narodzenia 2022 już minęły, ale pozostała jeszcze choinka i będzie z nami jeszcze dłużej lub krócej ale aż do 2-go lutego. Moja choinka? Jaka jest, jaka była? Choinka w moim domu zawsze była żywa: raz był to świerk pachnący raz gęsta jodła kaukaska. Zawsze uwielbiałam ubierać choinkę i do dzisiaj jest tak. Kiedyś, gdy miałam może 10 lat pod nieobecność rodziców rozebrałam choinkę i zaczęłam ją ubierać raz jeszcze, bo tak mi brakowało tego zajęcia. Przerosło mnie jednak to zadanie, bardzo się tym zajęciem zmęczyłam i niestety wszystko się wydało , gdyż rodzice przyjechali a ja jeszcze nie zdążyłam i zrobiło mi się wstyd, że miałam taki pomysł niedorzeczny. Dziwię się tym ludziom, którym się nie chce, którzy mówią, że wystarczy ubrać gałązki świerku, tym którzy potrafią schować do szafy ubraną choinkę i taką wyciągnąć w następnym roku. Na strychu wszystkie bombki, ozdoby, lampki mają duży kufer, przeznaczony tylko na ozdoby choinkowe. Nasza choinka nie jest modna. Modne są kolory, co roku inne – a to czerwone, białe, srebrne bombki itd. U nas wiesza się różne ozdoby, właściwie wszystkie. Mamy sentyment do niektórych bombek, dzieci uwielbiały grzybki i lubiły je samodzielnie zawieszać. Przykro niestety, że wiele z nich się potłukło. W naszej pamięci pozostało wiele bombek z tamtych lat. Bardzo lubiłam te przywiezione z wycieczki szkolnej moich dzieci do fabryki bombek , z imionami. Wrogami bombek choinkowych są niezgrabne ręce, koty i małe dzieci ze swoją ciekawością. Jednego roku , niestety ,choinka „zemdlała” po skoku kota na nią, pozostały zgliszcza z wielu bombek mających po 30 lat. Małe dzieci mają rozumki nie większe niż koty. Co roku wspominam wyczyn Przemka – mojego kolegi, jeszcze z czasów dzieciństwa w latach 70-tych, gdy to przyszedł prezent do jego domu w postaci pudełka przepięknych, ręcznie malowanych wielkich bombek od rodziny z innego miasta (zapewne wystanych gdzieś w kolejce lub z pod lady). Bardzo wtedy zazdrościliśmy im tych bombek, bo my takich nie mieliśmy. Jak poinformowała mama Przemka, Jej synek zamknął się w pokoju i przez pewien czas mama jego myślała, że ma święty spokój i mogła zająć się swoimi obowiązkami, gdy jednak po pewnym czasie otworzyła drzwi pokoju oniemiała, gdy zobaczyła Przemka siedzącego z młotkiem a na stole – wszystkie bombki… potłuczone. Co roku coś z tych bombek ubywa, coś się dokupuje. Ja od paru lat przywożę sobie bombki z dalekich podróży. Pochwalę się jedną, którą przywiozłam z Norwegii. Cała bombka przedstawia rozgwieżdżone niebo nad Tromso z reniferem, zorzą polarną. Ale jej duży atut odkryłam dopiero w domu i jest to bateria w środku, która powoduje, że maleńkie żaróweczki na tym niebie przepięknie świecą. Wszyscy chcą mieć na Święta pięknie ubraną choinkę, bo wprowadza wyjątkowy nastrój, ale powinniśmy wiedzieć, że choinka ma swoją duchowość, a jej ozdoby mają znaczenie. Tylko chrześcijanie mieli w swojej tradycji przynoszenie drzewka i jego ozdabiania – tradycja ta wyrosła z tradycji drzewa rajskiego- i pamiętanie o nim przed samym Bożym Narodzeniem. Bo tradycyjnie ubierano drzewko 24 grudnia w Święto Adama i Ewy ( pierwszych rodziców wygnanych z raju, bo utracili do niego dostęp przez zjedzenie jabłka z drzewa dobrego i złego, do którego skusił Ewę wąż a Ona potem Adama). Drzewo rajskie zostało utracone przez ludzi, ale zostało upragnione. Człowiek zatęsknił do zbawienia. A dostęp do drzewa życia został przywrócony dzięki przyjściu Jezusa na świat. W biblii Prorok Izajasz mówi o drzewie Jessego,” z którego pnia wyrośnie różdżka”. Jesse był ojcem Dawida, a Dawid jest symbolem dobrego rodu i dobrego królestwa, bo to z rodu Dawida pochodzi oczekiwany upragniony przez całe dzieje Izraela -Jezus. Z rodu Dawida pochodzi też Maryja i Józef – opiekun Jezusa. Dlatego w tradycji chrześcijańskiej pod choinką powinien być umieszczony żłóbek, bo on symbolizuje narodziny Chrystusa. Choinka -zielone drzewko to symbol rajskiego drzewka , oświetlona lampkami symbolizującymi Chrystusa, który jest światłością – Jezus, który się rodzi otwiera nam dostęp do drzewa życia. Na początku na choinkach był zawieszany opłatek (symbol Jezusa), a potem zaczęto z niego formować kule, które symbolizowały świat i jego zbawienie przez Chrystusa. Z czasem kule z opłatka zastąpiono szklanymi bombkami. Na choince powinny być aniołki, ponieważ to aniołowie obudzili pasterzy, gdy urodził się Chrystus w stajence. Powinna być też gwiazda sześcioramienna – symbol Gwiazdy Betlejemskiej. Nie powinno zabraknąć jabłuszek nawiązujących do raju. W naszym domu powinniśmy pamiętać o sianku, które powinno przypominać stajenkę a nasz dom powinien być drugim Betlejem. O tej symbolice choinki i tradycji w chrześcijaństwie pięknie pisze ks. prof. Józef Naumowicz w książce ” Choinka . 2000 lat tradycji Bożego Narodzenia” wydawnictwo Biały Kruk z ilustracjami osobistego fotografa papieża Jana Pawła II – Adama Bujaka. Ks. prof. Józef Naumowicz jest historykiem literatury i patrologiem czyli znawcą nauki Ojców Kościoła , działających w ośmiu pierwszych wiekach a zajmujących się dwoma wielkimi obszarami zagadnień: o Bogu i człowieku. Marzanna Leszczyńska Czytelniku! Jeśli życzysz sobie nas wesprzeć w zamian za wytrwałe głoszenie prawdy, zachęcam na wejście na stronę https://patronite.pl/idealzezgrzytem.pl i założenie konta, aby nam pomóc działać aktywnie, rozwijać kanał, umożliwiać realizowanie nowych projektów jak np. tłumaczenie artykułów na obce języki.

CHOINKO PIĘKNA JAK LAS, CHOINKO ZOSTAŃ WŚRÓD NAS Dowiedz się więcej »

Przewijanie do góry