Dyplom za….

Tak zawsze się zastanawiam – po co się uczyłem? Nic mi to nie dało w moim życiu zawodowym. Żadnych profitów – a wręcz czasami zazdrość, którą doświadczyłem od innych ludzi – typu – no popatrz – znalazł się „ inteligent” Miałem jednak mądrych rodziców i wspaniałych nauczycieli – którzy zawsze mi mówili – „uczysz się dla siebie” … Po wielu latach to zrozumiałem.

A ten artykuł jest odpowiedzią – dlaczego się warto uczyć. Uczyć się uczciwie i zdobywać kolejne stopnie wiedzy.

Podstawówka – nie była moją pasją – byłem tam raczej przeciętnym uczniem – ale już miałem swoje pewne pasje – czytanie lektur. To były lata głębokiej „komuny”. Ale mój tata i mama wpajali mi w tym czasie do mojego umysłu – jedną fundamentalną zasadę – bądź uczciwym i bądź sobą. Technikum obudziło moją pasje do matematyki i nie tylko – czułem i ścisłe nauki i humanistyczne. Znów powiem – dzięki wspaniałym nauczycielom – miałem szczęście w życiu. Matura była dla mnie tzw. „ pestką” Potem studia – praca magisterska – też z wyróżnieniem – nagroda dziekana. Potem „syzyfowe prace” – zacząłem prace na jednej z uczelni – startowałem od pracownika fizycznego ( takie to były czasy) – po dwóch latach zostałem mianowany na – tzw. starszego technika . Poprosiłem o możliwość zrobienia doktoratu. Pamiętam – był śmiech w dziekanacie na uczelni – „ chłopie za wysokie progi dla Ciebie – gdzie ty się pchasz – gdzie znajdziesz promotora ?”

Znalazłem sam. Jak to się wtedy mówiło – do odważnych świat należy. Trzy lata badań w terenie i podróży pociągiem. Jeździłem też rowerem – przejechałem nim prawie 5 tyś. kilometrów. Boże ! ile było problemów i różnych dziwnych sytuacji – ale jedno powiem – była to niezwykła , niezwykle ciężka praca – fizyczna i umysłowa – i piękna. Po nocach pisałem swoją prace i analizę swoich wyników badań . To był horror . Bardzo mnie wspomagała moja żona. W tym czasie mieliśmy dwójkę małych dzieci – w wieku 2 i 4 lat. Nie było też „wesoło pod względem finansów” – ale jakoś to przetrzymaliśmy.

Po wszystkim – bardzo trudna obrona. Dostałem nagrodę rektorską za najlepszą prace.

Uciekłem z uczelni – nie powiem dlaczego – miałem już wszystkiego dosyć – tzw. upadku nauki. To była końcówka lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wiele transformacji ustrojowych i wprowadzanie „innych standardów” w szkolnictwie podstawowym, zawodowym oraz średnim i przede wszystkim wyższym. Niż demograficzny też zrobił swoje. Upadek. Patrzyłem na to wszystko co się dzieje z jakimś przerażeniem. Następne lata pokazały już dogłębnie kryzys w edukacji – zaczęły powstawać jak „ grzyby po deszczu” jakieś dziwne twory – uczelnie niepaństwowe – z „biznesowymi” kierunkami nauczania – tzw. fabryki dyplomów – czyli produkujące „ papier toaletowy” I oczywiście wszystko za pieniądze. Ile warte są te dyplomy – wiedzą tylko Ci – co je zdobyli… czy zapłacili za nie… Okazało się, że ten „papier toaletowy” – przynosił bardzo duże profity – pracę w Spółkach Skarbu Państwa – w Radach Nadzorczych – czyli – generalnie – nic nie robienie – cztery razy przyjazd na posiedzenie Rady – wypicie kawy – i odebranie pensji – czasami do 250 tyś. polskich złotych – przez cały rok – czyli pensja za cztery dni pracy. No i oczywiście wypłata delegacji – bo członkowie Rad Nadzorczych byli – od siedziby spółki , którą nadzorowali – oddaleni o setki kilometrów. Ten proceder trwał wiele lat – może nawet dwadzieścia – dwadzieścia pięć ? Gdzie było rząd ? – gdzie były służby nadzorujące przekręty ? – a może wszyscy byli w tym procederze „ugotowani” – czyli zamieszani i czerpiący z tego profity – oczywiście wszyscy.

Teraz wróćmy do meritum sprawy…

Rektor Collegium Humanum – Paweł C. był wcześniej rektorem w Wyższej Szkole Menedżerskiej (WSM) w Warszawie, założonej przez Stanisława Dawidziuka w latach 90. S.Dawidziuk to były lektor KC PZPR, który doktoryzował się na Wojskowej Akademii im. Dzierżyńskiego („lektorzy” zajmowali się partyjną propagandą) w 1974 r. Kształciła ona komunistycznych „oficerów politycznych”. Już po upadku komuny S. Dawidziuk utrzymywał kontakty z tym samym prorosyjskim środowiskiem byłych działaczy PZPR, co Paweł C. On również dostawał od nich nagrody za współpracę.

Paweł C. i S. Dawidziuk część swoich stopni naukowych zdobyli na słowackich uczelniach. To placówki zaangażowane jeszcze kilkanaście lat temu w proceder tzw. turystyki habilitacyjnej czy doktorskiej, ukrócony niedawno przez zmianę przepisów. S. Dawidziuk habilitację uzyskał w 2015 roku na Wyższej Szkole Nauk o Zdrowiu i Pracy Socjalnej im. Św. Elżbiety w Bratysławie. Aby zdobyć tam habilitację, nie trzeba było nawet przedstawiać monografii (książki) własnego autorstwa. Dopuszczano… zamienniki. Wystarczyło pięć artykułów lub dwa rozdziały z pracy zbiorowej – co w Polsce nie byłoby możliwe. Natomiast obowiązkowe było wpłacenie 10 tysięcy euro. W tej samej słowackiej szkole rok wcześniej doktorat obronił – Paweł C. – wówczas rektor w szkole WSM Stanisława Dawidziuka. Zdobył on na Słowacji także dwie habilitacje – na Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku i na Uniwersytecie Preszowskim. Można powiedzieć – ogromny talent i wybitny naukowiec. Śmiało można stwierdzić, że te tytuły uzyskane w ramach tego procederu, chociaż formalnie uznawane w Polsce, w środowisku naukowym uchodzą za bardzo mało wątpliwe i chluby nie przynoszą. Swoją drogą – wokół pierwszego doktoratu Pawła C. obronionego na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie w 2004 roku wybuchła afera. Ustalono, że ponad sto stron pracy doktorskiej Pawła C. pokrywa się z tekstem książki innego autora… Sprawę rozpatrywała senacka komisja w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie, której Paweł C. był wówczas… rektorem. Nic dziwnego, że stwierdzono, iż plagiatu nie było…

Ja już się gubię w tym wszystkim – ile ci Panowie mają tych tytułów naukowych ?

Paweł C. i S. Dawidziuk współpracowali także z prywatną szkołą wyższą na Słowacji – Vysoka Skola Bezpecnostneho Manazerstva (VSBM) w Koszycach. To kolejna szkoła wyższa, która wpisuje się w schemat aktywności byłych komunistów. Miała dwóch założycieli. Jednym z nich był (dziś nieżyjący) Milan Čič- znany komunistyczny polityk czechosłowacki. Drugim – Marian Mesároš, który ukończył Wojskową Akademię Lotniczą Związku Radzieckiego w Moninie pod Moskwą – KUŹNI kadr dowódczych sił lotniczych ZSRR. To właśnie szkoła Mesároša i Čiča przyznała w 2016 roku tytuł doktora honoris causa S.Dawidziukowi, a Pawłowi C. medal za owocną współpracę.

Na Słowacji Paweł C. poznał Sebastiana Fullera, Brytyjczyka, który został jego partnerem w akademickim biznesie. S Fuller był i jest założycielem w Londynie firmy Apsley Business School, która stała się głównym partnerem „biznesowym” Collegium Humanum. Apsley Business School wydawała dyplomy ukończenia słynnych kursów MBA (ang. Master of Business Administration — czyli studia podyplomowe dla kadry menadżerskiej), kupowane na Collegium Humanum. Sebastian Fuller – partner biznesowy Pawła C. pracował również na Slovakian Manager Academy w Bratysławie (SMA). Jak wynika z jego biografii , był on dyrektorem – może, a raczej na pewno- też rektorem – SMA. Ale właścicielem bratysławskiej SMA był Pan Michael Linnert. To syn dość znanej w Słowacji, w Niemczech i w Austrii postaci – Petera Linnerta, który w latach 70. był aresztowany za próbę wyłudzenia pożyczki w niemieckim banku za fałszywe akcje swojej firmy. Nie wspomnę, że był też zamieszany w sprawę plagiatów doktorskich swojej córki Julii i wspomnianego syna Michaela ( na słowackim Uniwersytecie Paneuropejskim – „plagiat” określony na 98 % !!!).

Peter Linnert to właściciel całego pakietu akademickich biznesów – wielkich biznesów w Europie. W 2012 roku w Bratysławie założył Wyższą Szkołę Goethe Uni, z którą współpracowała Wyższa Szkoła Menedżerska S.Dawidziuka. Uczelnia ta została jednak zamknięta trzy lata później, ponieważ nie spełniła wymogów akredytacyjnych. Peter Linnert raczej się tym nie przejął – miał to „ gdzieś”. Jego najważniejszym biznesem było i jest Centrum Studiów Hohe Warte w Wiedniu. To firma, która pośredniczy do dziś w uzyskiwaniu dyplomów i tytułów naukowych. Trzeba tylko WPŁACIĆ PIENIĄDZE ( 30 TYSIĘCY EURO) , napisać pracę ( czyli zrobić plagiat z innej pracy) i dopełnić formalności. Firma i współpracujące z nią uczelnie organizują obrony doktoratów, ale to raczej formalne uroczystości niż realny zdany egzamin. To jakieś dziwne Kuriozum. W całej procedurze kluczowe są pieniądze, dzięki którym stopnie naukowe zdobywa się wyjątkowo szybko, w przeciągu paru miesięcy – nawet dwóch czy czterech – wszystko kwestia kasy i potrzeb przyszłego „ naukowca” – za pieniądze.

Collegium Humanum współpracowało z wiedeńską firmą pośrednictwa w zdobywaniu tytułów naukowych. Firma Petera Linnerta pośredniczyła w uzyskiwaniu tytułów naukowych nie tylko w Collegium Humanum. Oferowała je także na dwóch innych uczelniach: w Belgradzie i Bratysławie. Oba te prywatne uniwersytety były finansowane przez …. ROSJAN !!!. Przykłady – Uniwersytet Europejski w Belgradzie. To szkoła założona przez Miliję Zečevića – serbskiego akademika i polityka. Najwięcej o nim mówi fakt, że z dumą i uznaniem mówił o Slobodanie Miloševiću, nieżyjącym prezydencie Jugosławii, który rządził tym państwem za czasów komunizmu. Milošević był sądzony przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym – za zbrodnie przeciwko ludzkości. Nie doczekał wyroku, zmarł w więzieniu. Tym właśnie przywódcą Jugosławii zachwycał się Pan Rektor Uniwersytetu Europejskiego. Ale w tym wszystkim – najistotniejsze nie są porażające zachwyty nad zbrodniarzem, lecz kolejne związki z Rosją. W Serbii są one dość częste. Gdy w 2014 roku Uniwersytet Europejski organizował międzynarodową konferencję naukową, wydał kilkudziesięciostronicową broszurę informacyjną.Już na pierwszej stronie zaznaczono, że wydarzenie sponsoruje największy rosyjski bank – Sberbank. Wśród kluczowych postaci uczelni wymieniono prezesa zarządu serbskiego oddziału Sberbanku – Walerija Owsiannikowa. Rosyjski bank zarówno więc dawał uczelni pieniądze, jak i wpływał na jej działalność. W akademickiej siatce Linnerta znalazły się więc dwie uczelnie finansowane przez Rosję oraz oczywiście – Collegium Humanum. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwszą siedzibą Collegium Humanum w Warszawie był tak zwany Dom Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przy ul. Marszałkowskiej 115. Zarządza nim Stowarzyszenie Współpracy Polska – Wschód, które stale współpracuje z Ambasadą Rosyjską w Polsce – i z którego działaczami od lat współdziałał Paweł C. Przerażające to wszystko.

Mamy więc kontrowersyjnego naukowca – biznesmena, który nawiązuje współpracę z trzema prywatnymi uczelniami z różnych państw, by za pieniądze zainteresowani mogli zdobywać na nich stopnie naukowe. Nikt tego nie kontrolował i chyba do dziś – nie kontroluje. Każde państwo. Międzynarodowy biznes akademicki łatwo umyka uwadze. Jedną z tych uczelni okazała się warszawskie Collegium Humanum. Masowo kończyli je polscy politycy – od PIS przez PO i PSL czy Lewicę, europosłowie, wojewodowie, prezydenci miast, starostowie, burmistrzowie, policjanci i strażacy na wyższym szczeblu, wysocy funkcjonariusze wojskowi – ba ! nawet generałowie – ponieważ studia były stosunkowo tanie ( lub za darmo …. i trwały krótko). A bywało, że nie trwały w ogóle – ale dyplom był – za pieniądze – jak wynika z informacji prokuratury.

Rosyjskie pieniądze, komunistyczni działacze, nielegalnie przyznawane stopnie, działalność prowadzona bez niezbędnych pozwoleń, kupowanie dyplomów ukończenia studiów – tak funkcjonowały wymienione uczelnie, z którymi współpracował Paweł C. i jego szkoła – Collegium Humanum. Dziś o podobne przestępstwa oskarżony jest on sam. Wyszedł na wolność za kaucją – dwa miliony złotych – wpłacił brat. Widocznie zamożny człowiek.

Ni i cóż ja mam powiedzieć – takie to czasy przyszły – kupowanie dyplomów w celu osiągnięcia zysków. Takich przykładów w tej uczelni – Collegium Humanum – są setki – a może tysiące. Ale cieszę się z jednego – nie kończyłem, ani nie zaczynałem tam edukacji.

Nie wstydzę się niczego dziś – osiągnąłem w swoim życiu zawodowym – jedno – prawdę – bo byłem uczciwy. Dziś budzę się rano „comfortably” – mój tata mówi mi to z grobu. I to jest piękne i radosne dla mnie. A Ci co mają coś na sumieniu … będą to mieli zawsze – nie mają tego komfortu rano. Mają kaca „moralnego”. Będą mieli tego kaca do końca swoich dni. Oni to wiedzą i budzą się z tym codziennie.

A czym się różni mój doktorat – czy setek lub tysiące moich przyjaciół – doktorów czy habilitantów – od tych tytułów nadawanych na Collegium Humanum ? Niczym ? – NIE .

Te – nasze- są prawdziwe – mają dobre podstawy naukowe. Wiem jedno – mamy przewagę sumienia. Nie kupiliśmy tego – tylko wypracowaliśmy to swoją ciężką pracą.

Trzeba w życiu być uczciwym – chociaż jak widać dzisiaj – to się nie opłaca. A co się opłaca ? No właśnie – co się opłaca ? …

Pozdrawiam czytelników

Robert Wójcik

Awatar Patronite IdeałZeZgrzytem.pl Wspieraj nas na Patronite! Patronite Logo Wspieraj IdeałZeZgrzytem.pl i umożliw nam tworzenie coraz lepszych treści!

Wesprzyj

2 thoughts on “Dyplom za….”

  1. Dziękuję za prawdę. Aż przykro o tym myśleć, ale my „szare myszki” już od dawna się dziwiliśmy tym wielkim uczonym skąd się oni wzięli i nieraz zadawałam pytanie – KTO IM DAŁ DYPLOM, bo sami sobą i sposobem bycia potwierdzali, że nie powinni go mieć……
    Pozdrawiam

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top