„DANIEL”- Zamknięta księgarnia

Uwielbiam lokalne księgarenki w różnych miejscowościach. Ostatnio zachwyciłam się jedną w rynku w Jeleniej Górze. Zawsze nawiąże się jakaś interesująca rozmowa ze sprzedawcą, bo Ci mają wiele do powiedzenia i przeważnie czytają, a nie tylko sprzedają książki. Czego ja nie wypatrzyłam w takich księgarniach….Wiem, że ich właściciele wkładają dużo serca w te swoje księgarenki, bo to widać po tym co sprzedają i po tym, co mają do powiedzenia sprzedawcy. Do takich wyjątkowych w naszym mieście Gorzowie Wielkopolskim należy księgarnia „Daniel”, do której przylgnęła nazwa – „kultowa”. Było w niej „bogactwo” książek niewątpliwie, ale przede wszystkim była „Gorzowiana” czyli albumy, poezje, legendy, historie związane z tematyką naszego miasta i jej mieszkańcami. Pan Daniel Puczyłowski – jej właściciel był lokalnym patriotą, chętnie nawiązywał współpracę z ludźmi, którzy coś o mieście, czy jego mieszkańcach napisali. Tego rodzaju książki chętnie kupowałam w księgarni „Daniel”, aby podarować komuś za granicą. Pamiętam, jak w czasie, gdy Olga Tokarczuk otrzymała Nagrodę Nobla i całe witryny były wystawione jej książkami , zapytałam o książki Noblisty wybranego ex aequo Petera Handke, a młoda sprzedawczyni szczerze się zakłopotała i zawstydziła, że Jego książek nie mają. Panował tam dystans do siebie i otwartość.

Komercja Empika bardzo często mnie odstraszała i często z niego wychodziłam z niczym. Gdy przychodziłam do „Daniela” to przede wszystkim długo tam przebywałam, buszując w książkach i zawsze wychodziłam z paroma zakupionymi pozycjami i żalem, że nie mogę sobie pozwolić na więcej.

Tymczasem księgarnia „Daniel” zamyka się po 30 latach swojego istnienia. Ogłosił to Pan Daniel Puczyłowski na fb, tą smutną wieść publikują też mieszkańcy miasta.

W komentarzach przebija się żal, ale nie ma żadnych złośliwości, może czasami ktoś bezdusznie dla tego faktu napisze, że czasy się zmieniły, że przyszedł czas na ebooki, księgarnie są niepotrzebne bo czytanie jest passe…Nigdy się z taką opinią chyba nie pogodzę i sądzę, że nie najlepiej świadczy to o tych, którzy tak uważają. Szkoda, że mieszkańcy tego miasta nie docenili tego, że ktoś wyszedł poza ramy komercji wszędobylskiej. Przykre, że e-booki są cenione wyżej, że nie lubimy dotykać książek, nie widzimy zalet czytania i nie żal nam tego czego się pozbawiamy nie czytając. W końcu niewątpliwie biblioteka z książkami w domu to wyjątkowa jego ozdoba i gdy jest nie dla parady, a w częstym użyciu to ma niebagatelny wpływ na osobowość jej posiadacza. Chciało by się powiedzieć: pokaz mi swoją biblioteczkę, a powiem ci kim jesteś…

Tak się złożyło, że dokładnie w tym samym czasie zrobiło się głośno w Gorzowie o Stali Gorzów – żużlu i poważnym problemie finansowym, który powinien mieć taki sam finał jak los księgarni „Daniel”. W jednym i drugim przypadku 30-lat tradycji i sentymentów. Jakże inna wymowa i wpływ na człowieka tych działalności i jak inny finał. Sprawa Stali Gorzów i żużla w atmosferze skandalu, hałasu, kłótni, wątpliwości, pretensji, szantażu, żądań publicznych ogromnych pieniędzy, udziału Rady Miasta , posądzeń, niejasności, oparta na emocjach – sportu powiedzmy sobie szczerze innego niż taniec, jazda figurowa na lodzie, dla mało wyrafinowanego widza– . Sprawa księgarni ‘ Daniel” cicha, bez roszczeń, hałasu, z godnym odejściem i działalnością, której wpływ na jednostkę był pozytywny, potężny i i nieograniczony w efekcie i jej rozwoju.

Szkoda, że tak odpuściliście – mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego- z tą księgarnią, bo to Wasza wina, a tak niewiele było trzeba – wystarczyło pamiętać. Nie pytam, ale ten nieszczęsny remont ulicy trwający zdecydowanie za długo z pewnością przyczynił się do zapomnienia o tym miejscu. Dlatego mieszkańcom Gorzowa Wielkopolskiego dla refleksji nad sobą i tym co się stało dedykujemy poniższy tekst dr Roberta Wójcika jako skarcenie i przykrą prawdę. Forma tekstu jest inna niż taki sobie artykuł, rzekłabym jest odświętna. Tym tekstem i jego formą chcemy podziękować Księgarni ” Daniel” za 30-letnią pozytywną i potrzebną obecność. Dziękujemy.

http://www.idealzezgrzytem.pl

Marzanna Leszczyńska

dr Robert Wójcik

O książkach – wspomnienia – 2024 rok

Dzisiaj noc znów nieprzespana – i nie wpadło ukojenie – i ten czas tak trochę dziwny i uczucia obojętne – wszystko wokół jest „wesołe” – takie dziwnie myśli – są tęczowe i przeraża moją głowę. Nikt nie czyta – biblioteki puste w domach. Ja się pytam – gdzie są książki ? czy czytamy, przeglądamy – chyba nie ma? Może smutne – ja tak wolę – mam tą wiedzę z podstawowej, o „komórkach” nikt nie wiedział – był atrament, abecadło, biblioteka i liczydło…

Wróbel dzisiaj wpadł na szybę – dla mnie to był wielki orzeł. I tak myślę co to będzie , kiedy diabeł spał z aniołem. I tak myślę czy to dobre – ten mezalians motyl – pszczoły… Dzisiaj zszedłem do piwnicy – jak tam brudno , tylko myszy – a gdzie wieża i król Popiel ? Przypomniała mi się „Baśń” na ekrany przeniesiona – i te wielkie moje oczy – gdzie ta wieża i te mysz i czy zjadły nawet wodę ? Czy to piekło – a gdzie niebo ? – i ujrzałem ptaka w niebie – i jest dziwny dzień grudniowy – klimatyczny – polityczny – dzisiaj ciepło, jutro zimno na tym dziwnym naszym świecie – a w mym miejscu są wspomnienia – gdzie jest radość i mój smutek. Są uczucia – wszystko szybko gdzieś uciekło – ale „ wróbel” puka w okno… i zachęca do lektury. Moje książki ukochane, łza opada – kto je czyta ? Czy ktoś dzisiaj mi opowie ?

Czy jest niebo – czy jest piekło ? Czas dziecinny przypomina – brak przecinków i lizaków – oranżada tylko w głowie. Były takie piękne czasy – kapslowana z porcelany i z tą gumką, drutem w szyjce – gazowana – te „ odbicia moich kumpli” – fajne czasy , już ich nie ma , tylko dziwne są markety – bo księgarni – też ich nie ma – tak jak kumpli… bo odeszli. Pogubieni , na alejach cicho sobie śpią spokojnie. Smutne dla mnie , że ich nie ma – jakbym chciał dziś z nimi wypić kapslowaną oranżadę …bawić, szaleć, gnać po płotach…Były książki – ja pamiętam jak czytałem na podwórku – i ich oczy kolorowe i umysły tak otwarte. Jak to wszystko pochłaniali i czekali w dzień następny – by przeczytać im przygody – Robin Hooda, Wilhelm Tella, muszkieterów czy dzwonnika. Zakamarki Notre Damu były płotem i piwnicą – Me dzieciństwo – jakie piękne – a dziewczyny – Gośka, Ewa czy Grażyna – jak ukradkiem łzy spadał, ocierały na policzkach. Wszystko kiedyś to widziałem – i po latach opisuję…

Potem były inne wersje – Wołodyjowski i Pan Kmicic – jak się wszyscy podniecali. Uwielbiali Mickiewicza – Chcieli abym czytał „Pana Tadeusza” Te ich oczy…. Po godzinie wszyscy mieli – łuki, strzały, kusze, szable , zbroje. pistolety, karabelle, dziwne strzelby, czy muszkiety – każdy kochał się w Oleńce czy też marzył o Zosieńce. Za nie by oddali życie – tacy byli to panowie. Jaka była wyobraźnia, męskość – bo słuchali treści książek – trzeba tylko to przekazać słownie – tak dobitnie i z fantazją. Nie zapomnę polowania, oczywiście na niedźwiedzia – ile było kłótni przy tym, kto go ubił, kto zastrzelił i kto kule wyjął z głowy. Wszystko było na podwórku- kręcić film by można było. Potem były ryby – wędki – były dziwne, piękne czasy. Marek, Krzysiu, Maciej, Mirek – czy są w niebie ? – tego nie wiem . Czy zapukać i się spytać – gdzie podołam – może z nimi , czy gdzieś indziej… nie wiem tego i się teraz bardzo boję. Tak bym chciał im dziś przeczytać jakąś książkę w jasnym niebie. Biblioteka jest ogromna – wszak to niebo, a nie piekło. Piotr już zadbał, aby tam było wielkie „czytowisko”. I powoli się przymierzam. Nie zabiorę książek z sobą – Tam jest wielka biblioteka. Tam już przecież nikt nie czeka – i nikt nie wie jak tajemna ta przygoda …

Pomyślałem sobie dzisiaj – o mym miejscu w mej przeszłości . Miejsce dziwne, jakieś miasto – duże, które dziwnie mnie zachwyca i szokuje bezustannie. I Ci bardzo dziwni ludzie – Ktoś powiedział , że tam tylko są żużlowcy – a księgarnie zamykają – bo jest „żużel” na tapecie. Taki kraj i tacy ludzie – tacy radni i włodarze Tak tu smutno i upiornie. Zawsze było tam na bakier z intelektem i kulturą…

Hałas, zgiełk – tak się cieszę, bo psy moje są spokojne , by nie słuchać na stadionie tego ryku i tych przekleństw . Gdzie tu przejść na tym chodniku. A ja lubię ciszę, spokój , taki w dziwnym moim wieku. W tych wczorajszych snach i łóżku – tej psiej budzie przeogromnej – mówię wszystkim – co spotkało mnie dobrego w życiu – moje psy i te ogony. One też słuchają książki – jak im czytam na głos o „Kle Białym” czy Szariku . Jeszcze była Bella, Lessie . Wszystko wiedzą – kto był bohaterem i jak zrobić aby byli tak jak Oni … Ci książkowi. Te spojrzenia i ten zapach, te uczucia przeogromne, miłość, czułość i te oczy ich prawdziwe, które mówią sobie wszystko – jak kochają tak niewinnie, sprawiedliwie i do śmierci.

W tych dzisiejszych dziwnych czasach , które dręczą mnie ogromnie. Dają coś do przemyślenia – smutek , żal i zapomnienie . Każdą noc i cały dzień – myślę sobie – piekło ta dzisiejsza przyszłość ? Czy nieuctwo i wygoda – po co iść do biblioteki, czy kupować jakieś książki – dzisiaj inne priorytety – jest komóra i fejsbuki i „wyrostek robaczkowy” na który można szybko umrzeć – sztuczny mózg i inteligencja – to dzisiejsza wartość wiedzy… Świecie nasz -cóż ja Ci odpowiem- czy szaleństwo zawitało w naszej głowie ?

Dobry sen gdzieś dziwnie uciekł. Bo podarty – nie ma kartek, jakoś szybko oderwany. Nie ma książek. Przebudzenia są na jawie – czy to znowu mi się przyśniło ? – i spoglądam na me półki . Moje książki są znów razem. Zakurzone – ale się kochają – nie są w piecu czy śmietniku – są i zawszę będą ze mną.

Może ktoś mi cicho powie, że czas stłukł się czy zwariował, zegar spadł i już się rozbił. Mój poranku – chciałbym zawsze patrzeć w szybę – na twe słońce tak pogodne – zastanowić się nad snem swoim – i opisać go dokładnie . Cóż ja powiem, czy napiszę – a by pisać – trzeba czytać. Uczuć nic nie zastąpi – nawet najlepszy „inteligentny” komputer..

Nikt nie wiedział, co odmierza szybki czas – a minęło przecież ponad kilkadziesiąt lat . Świat się zmienił – zamiast kapslowanej oranżady – są Hot dogi i Burgery. Dziś się czuję słaby i zmęczony – nic się nie chce – jestem otaczającym mnie światem – absolutnie wykończony. I to dziwne, ale mam więcej pokut w tej mojej otchłani – brakuje mi czasu – a może dojdziemy do sedna sprawy ? A to wszystko przecież miało trwać wiecznie – ta nasza młodość – która przecież nie ustoi w miejscu. Ta nasza młodość z krwi i kości . Ta nasza młodość co z czasu kpiła. Co nie ustoi w jednym miejscu – bo szybko gdzieś uciekła. Ona co była pierwszą wczoraj – jest drugą dziś w starość. Ta nasza młodość… ten piękny czas. Ta para skrzydeł zwiniętych w nas. Tak bym chciał jeszcze wiele – Panie – Proszę Cię – daj mi sił i zdrowia – aby czytać w nieskończoność, … nieustannie.

A teraz Wam opowiem historię prawdziwą w ten wigilijny czas – o wartości czytania książek – jeżeli nikt tego nie zrozumie – nich go piekło pochłonie. Moja mama dziś mi opowiedziała przepiękną historię – to się wydarzyło przed wojną – miała wtedy trzynaście lat – kochała czytać książki – a mój dziadek – jej ojciec – był ogrodnikiem i miał piękny sad . Mama miała pięć sióstr – one też ogrodnictwa nie uwielbiały – mój dziadek – zaganiał je do pracy – zbiór czereśni czy agrestu, truskawek czy malin i pielenie w tym ogrodzie – nie lubiły tego – w swym dzieciństwie wieku . Srogi ojciec przestrzegał normy – tyle było trzeba zebrać – aby po tym odpocząć i mieć już wszystko z głowy…

Mama – moja kochana uwielbiała czytać – robiła wszystko tak aby uciec szybko od tej pracy – wyrabiała normę…. by pochłaniać później swe tęsknoty- książki ukochane. Gdy już wszystko wyrobiła, wypieliła w ogrodzie – chowała się za krzakami malin – bo tam miała ukryte… pod ziemią książki w worku brezentowym , które otrzymywała od księdza tamtejszej parafii – miał wspaniałą bibliotekę.

Dziś moja Mama mi to powiedziała – Ma 95. lat – umysł niepokalany – wszystko czyta do dziś i bez czytania książek nie umiałaby żyć. Wszystko sobie przypomina i opowiada o tym – ja już też nie jestem młody – ale słucham i mądrzeję. Że od starszych ludzi trzeba czerpać mądrość i nadzieję …Ona jest wśród tych kamieni. Rwącym światłem słońca. Szumem wody w tym strumyku, wiewiórką na drzewach – która po gałęziach pomyka. Ona iskrą na kamieniu. Ona mlekiem w orzeszku. Ona świata ciekawa -jak miedziany grosik w mieszku. Ona kwiatem we włosach. Ona buntem niespełnionym – Co na serce umiera. Ona tylko mądrość daje, tym co kochają książki – … a, głupim zabiera.

I dzisiaj to na tyle – drodzy czytelnicy…

dr Robert Wójcik

Czytelniku!

Jeśli życzysz sobie nas wesprzeć w zamian za wytrwałe głoszenie prawdy, zachęcam na wejście na stronę https://patronite.pl/idealzezgrzytem.pl i założenie konta, aby nam pomóc działać aktywnie, rozwijać kanał, umożliwiać realizowanie nowych projektów jak np. tłumaczenie artykułów na obce języki.

5 thoughts on “„DANIEL”- Zamknięta księgarnia”

  1. Marzanna Leszczyńska

    ” Jest mi po prostu przykro. Nie wyobrażam sobie życia bez książek, bez książek, bez szelestu przewracanych kartek, bez ich zapachu. 10 miesięcy w roku w roku pracuję za granicą i główną część mojego bagażu przy każdym wyjeździe stanowią właśnie książki. Mogłabym kupić e-booka i po kłopocie. Otóż nie, dziękuję. Często zaglądałam do Daniela i rzadko wychodziłam z niczym. Przykre, że takie placówki znikają. Współczuję ludziom, którzy z książkami i czytaniem mają tak mało wspólnego ” – Renata Żurawska

  2. Marzanna Leszczyńska

    ” Szkoda tek księgarni. Gdybym był prezydentem Gorzowa na pewno zrobiłbym wszystko, aby trwała nadal (np. zwolniłbym ją z opłaty czynszu…)…!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Ale, czy pomimo to by się utrzymała, wątpię. Wątpię ponieważ książki można dzisiaj kupić nie tylko w Marketach, w których istnieją nawet kąciki, czyli tzw.” Kluby książki” , ale także we wszystkich placówkach pocztowych. Wiem natomiast, że nie przetrwają utrzymywane z miejskich budżetów, świecące pustkami Publiczne Biblioteki i takież muzea, posiłkujące się zajęciami świetlicowymi dla przedszkolaków i seniorów. Jeszcze istnieją, bo szkoda lokalnym władzom pracujących tam pań bibliotekarek i pracowników muzeów, a w tym ich rodzin…!!!!!!!” – Grzegorz Graliński

  3. Marzanna Leszczyńska

    ” W Gdańsku zamknięto księgarnię PWN. W Sopocie przez lata funkcjonowała znakomita Bookarnia… niestety można długo wymieniać miejsca z książką, których już nie ma… Spadek czytelnictwa to spadek myślenia… to życie w rolkach na mediach społecznościowych…” – Aleksandra Pańka

  4. Leszczyńska Marzanna

    ” Pani Marzeno dziękuję za tekst dr R. Wójcika i każdego zachęcam do jego przeczytania. Opisany świat to również moje piękne czasy, tak jak księgarnia Daniel tak też nie przetrwała moja księgarnia z dzieciństwa i lat młodości. Szkoda tamtych lat, szkoda tego, że wartości tak w nim szanowane zniknęły i znikają nadal. A co do książek to zawsze były ze mną i zawsze będą. Dziękuję. ” – Joanna Kałużna

  5. Marzanna Leszczyńska

    ” Kiedy zamykają małe księgarnie, tracimy więcej niż tylko punkt na mapie miasta. Tracimy miejsce, gdzie literatura żyje , gdzie kultura ma swoje ciche, ale silne centrum. Dlatego warto do nich wracać. To miejsce spotkań i rozmów. To właściciele, którzy pamiętają, co ostatnio kupiliście. którzy polecają książki, jakby wybierali je dla bliskiej osoby.”-post na fb „Zacznij czytać „

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top