
Marzanna Leszczyńska – podsumowuje majową debatę w sprawie schodów do nikąd, która odbyła się u ich stóp, na wolnym powietrzu.
Dosyć aktywnie -na długo przed- media informowały o debacie w sprawie Schodów do nikąd, którą zorganizowała Fundacja Twoje Miasto Gorzów w dniu 18.05.2023 r. Informacja dotarła też do moich uszu, więc ucieszyłam się na to spotkanie, wybrałam się zobaczyć i posłuchać. Oto moje podsumowanie:
Przyszło bardzo mało ludzi. Policzyłam wszystkich przed startem – było 20 uczestników, w tym organizatorzy. Na końcu spotkania było około 50 osób.
Na początku może o tym, czego dowiedziałam się na tej debacie od prelegentów i mieszkańców, którzy zabrali głos.
Schody do nikąd zostały wybudowane w 1972 roku. Liczą dokładnie 241 stopni. Wielu uczestników debaty przyznało, że były miejscem inspiracji. Dla jednych ich nazwa jest kultowa, dla innych nazwa powinna być inna bo ta, która jest nas rozleniwia, nie mówi gdzie nas zaprowadzą, nie działa na wyobraźnię. Tym bardziej, że w przeszłości nie prowadziły do nikąd. 200 lat temu miały prowadzić do fortu, ponieważ w ich miejscu przewidywano ustawienie artylerii, gdy Cesarz Napoleon Bonaparte i Jego armia cofali się spod Moskwy ( o tej ciekawostce historycznej opowiedział pan Zbigniew Rudziński z PTTK).
Doceniło to miejsce oraz miasto 170 przewodników, gdy w Gorzowie był zjazd PTTK. Nazwali Gorzów „miastem niezwykłym” ponieważ mieszkańcy tego miasta mają przyjemność mieszkać w parku. Schody do nikąd i Park Siemiradzkiego znalazły się w sercu miasta. Park i zieleń przylegająca do schodów, to są płuca Gorzowa.
Jaka była ich rola? Nauczyciele przychodzili na nie z dziećmi, które się inspirowały widokami do prac plastycznych. Ze wzgórza do którego prowadzą Schody do nikąd widać piękną panoramę na Santok, Czechów, które obecnie już są przesłonięte przez nowe zabudowy. Tutaj były wernisaże, ludzie wypoczywali, opalali się, organizowali artystyczne występy, kochali to miejsce.
Uczestnicy debaty zwrócili uwagę, że wiele miejsc kultury w Gorzowie ostatnio zakończyło swoją działalność, przestał istnieć: „Lamus”, „Pałacyk”, „Dom Grodzki”, „Magnat”. Na ulicy Kostrzyńskiej wycięto aleję lipową, w Gorzowie usunięto 20000 drzew – (dwadzieścia tysięcy!!!) Powstaje zabudowa osiedlowa w centrum miasta przy ulicy Łokietka, gdzie są stare zabytkowe kamienice, coś złego dzieje się z Budynkiem Przemysłówki „Słomiany Miś” – to są znaki zapytania jak po tych przebudowach te miejsca będą wyglądały. Ulica Sikorskiego została zabetonowana, nie wprowadzono zieleni. Garstka mieszkańców Gorzowa, która przyszła nie kryła swojego żalu do tego co dzieje się z miastem. Ktoś powiedział, że nie widać dobrej woli Prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego. Padły ostre i odważne słowa mieszkanki „Zacisza” -Pani Mirosławy: ” Pan Jacek Wójcicki równa Gorzów z Deszcznem, z którego pochodzi”. W mieście panuje marazm kulturowy. Miasto wojewódzkie zamienia się w miasto powiatowe – to ostre słowa Grzegorza Witkowskiego (administratora społecznego i obserwatora Gorzowa).

Mieszkańcy na debacie podkreślili, że ogólna kondycja miasta i pomysły przebudowy miasta nie są najlepsze, włodarze miasta Gorzowa są ludźmi niehonorowymi, nie dotrzymują obietnic i nie konsultują swoich zmian pomysłów. Miasto brnie dalej ze szkodliwymi projektami, działania są rozproszone i generalnie finały tych prac są dramatyczne. Gorzów staje się miastem wyludnionym, tak samo jak całe województwo lubuskie, które jest pięknym, zielonym regionem- „Mazurami zachodu”. Gorzów powinien promieniować i napędzać ten region, tym bardziej, że jest miastem o bogatej historii i tradycjach oraz walorach geograficznych.
Władze ciągle się tłumaczą brakiem funduszy na modernizację Schodów do nikąd, ale trwa budowa ogromnego hotelu przy „Słowiance” znowu kosztem wyciętego parku. Miasto trwoni pieniądze publiczne. Źle wykonane projekty teraz są poprawiane i nie trudno się domyśleć, że nie za darmo. Na ulicy Sikorskiego teraz wyciąga się betonowe płyty i wsadza nowe drzewa.

W ankiecie dotyczącej przyszłości Schodów do nikąd – 87% mieszkańców Gorzowa opowiedziało się za ich wyremontowaniem, 11% twierdziło, że trzeba je zrobić od nowa. Uczestnicy debaty podkreślali, że S.d.n. są miejscem, którego nie powinno się wyzbywać, a tradycja powinna być pielęgnowana. Trzeba myśleć też o potomnych, a nie tylko o sobie. To są płuca miasta, których nie można sobie dać usunąć. W mieście jest dużo samochodów i spalin, czyżbyśmy zapomnieli skąd się biorą choroby? Musi być myślenie pokoleniowe. Miejsc kultowych się nie niszczy. Mieszkanka Kłodawy dała ostrzeżenie jak to teraz Kłodawa żałuje tego co zrobiono z jeziorem w Kłodawie, pozwalając na dyskoteki, hałas, zabawy. Mieszkańcy Kłodawy nie korzystają z tego na co pozwolili, dzisiaj mają tylko udrękę.
Podkreślono w debacie, że odcięcie S.d.n. od parku to ogromny błąd. Stawianie tam jakiegokolwiek muru czy zabudowy odetnie to miejsce od razu od Parku Siemiradzkiego. Kompromis, który jest podsuwany czyli apartamentowiec i jakieś tam schody to propozycja, którą należy od razu odrzucić. Ostrzeżono, że w takim przypadku mieszkańcy osiedla i tak będą walczyć o to aby to miejsce było tyko dla nich, a wszyscy inni będą im przeszkadzać i będą intruzami, którym zabroni się wcześniej czy później tam przychodzić. Ostrzeżono aby nie łudzić się takimi kompromisami. Ostrzeżono , aby nie wierzyć developerom. Miejsce, które zostanie sprzedane nigdy nie wróci do tego stanu w jakim było. Tłumaczenie, że możemy dojść na wzgórze Parku innym drogami to dziwne tłumaczenie- to tak jakby do pałacu wchodzić drzwiami od kuchni. Nie można doprowadzić do tego, aby za mieszkańców zadecydowano. S.d.n. to ostatnie zielone okno na miasto. I bez tego okna miasto też po prostu zbrzydnie.
Ktoś zaznaczył, że nie można w tym miejscu pozwolić na biznes. Biznesowo opłacalne inwestycje tak naprawdę się nie opłacają. Tak się postępuje w archeologii. Powinno się poczekać na lepszy czas – lepszą technologię i większe środki. Najważniejsze jest aby to miejsce ocalić, nie robić nic pochopnie, szybko i aby tylko było. TRZEBA SIĘ WYKAZAĆ OSTROŻNOŚCIĄ. Z całą pewnością powiedziano NIE! dla developerki. Postulowano aby naciskać ile się da i wycofać wszystko co się już rozpoczęło a nie jest za ocaleniem S.d.n.

Po ostatnim artykule o S.d.n. pt; „Dokąd prowadzą schody do nikąd„, a którego link się ukazał na fb 30.03.2023 http://idealzezgrzytem.pl/2023/03/30/dokad-prowadza-schody-do-nikad/ – bardzo aktywna okazała się Pani Monika Drubkowska, która chciała pisać petycje do prezydenta, organizować pikiety. Gdy Jej odpowiedziałam, że chętnie przyjrzę się temu co zrobi w kwestii S.d.n. po prostu umilkła a na debacie Jej nie było….Pozostaje pytanie o co tutaj chodzi? Czyżby tylko o „zadymę” przed wyborami?
Pozostała na zakończenie kwestia profesora z Zielonej Góry, którego obecność tak bardzo podkreślali organizatorzy, oczarowani współpracą z NIm i udziałem w Forum Regionalistów. Niestety Gorzowianie na fb bardzo sceptycznie odnieśli się do Jego obecności w debacie. Ktoś umieścił wpis: ” Czy poseł zaangażowany w dziwne dotacje będzie zabierał głos w sprawach Gorzowa, z którymi ma niewiele wspólnego? Pachnie to polityczną ustawką”. To mnie nawet zaciekawiło i sprawdziłam w internecie.
Rzeczywiście mało zrozumiałe było dlaczego na spotkanie dotyczące przyszłości „schodów donikąd” zaproszony został – chyba jako „gwiazda” pewien polityk. Tak między nami – obecni tam przedstawiciele miasta – nic konkretnego nie powiedzieli. Coś mówili o jakimś kompromisie – nie zrozumiałym dla mnie. Myślałam, że będą tam architekci, historycy, planiści, urbaniści, plastycy… nie – był polityk, naukowiec, profesor – socjolog, który znany jest z opracowań na temat …. prostytucji (doktoryzował się pracą „Deprywacja współczesnej młodzieży”).
Co mają „schody” do tego – nie wiem. Wiem natomiast ze środków masowego przekazu, że ów polityk jest znany z tego, że jest w czołówce otrzymywania dotacji od różnych ministerstw i fundacji. To nie setki tysięcy złotych….. to miliony, grube miliony – z naszych podatków. Co ciekawe – z pominięciem systemu grantowego czy konkursowego. Chyba musi być wybitnym naukowcem. Z drugiej strony Pan profesor ma kredyt , który ciężko mu spłacić , bo na uczelni zarabia zaledwie 5,2 tysiąca złotych. Bieda z nędzą. Zadeklarował nawet, że chyba mu przyjdzie pracować w jednym z magazynów Zalando przy niemieckiej granicy. Ale los się uśmiechnął do Pana profesora – mimo przegranych wyborów do Sejmu w 2019 roku , w styczniu 2020 roku, zwolniło się miejsce w poselskich ławach i naukowiec, który z pasją bada lubuską młodzież, powrócił na Wiejską w Warszawie i …zaczął wreszcie zarabiać. Swoją drogą projekty naukowe, które realizuje jak np. „Młodzież 4.0”, są dla mnie ( i nie tylko) wręcz zaskakujące (biedna ta obecna lubuska młodzież…) . W ankietach dla 13- i 14-latków znalazły się pytania o piciu alkoholu, paleniu marihuany, oglądaniu pornografii ,o wyzywających ubiorach, seksie przedmałżeńskim, manifestowaniu orientacji seksualnej. Ankieta miała być skierowana do 25 tys. uczniów, a do wzięcia w nim udziału uczniowie byli zachęcani obietnicą „zgarnięcia jednej z 15 elektrycznych hulajnóg lub bonu do spa o wartości 1500 zł”. Zadziwiające to wszystko – dla mnie – niesmaczne. Ale cóż – nie jestem profesorem socjologii.
Pani profesorze – mnie nikt nie zachęcał do tego aby spotkać się ze znajomymi, bliskimi mi osobami na schodach donikąd . Tam było „nasze życie” i niech mi Pan wierzy – wspominam je ze wzruszeniem i „łzą w oku” Nie tylko ja , ale wielu mieszkańców Gorzowa. Chyba, ktoś , albo coś się „pogubił” lub „pogubiło”. Nie na takim spotkaniu nam zależało. Zależy nam na tym, aby to miejsce powróciło do swojej świetności sprzed lat…..
O profesorze można poczytać w ogólnopolskim tygodniku „Polityka” -nr 49(3392) z datą 30.11.-6.12.2022 r. Jest tam sporo jeszcze innych szczegółów o Panu profesorze socjologii.
W debacie zabrał głos radny Pan Tomasz Szefalski, Pan Henryk Kubiak -socjolog zakładowy jak się określił „socjolog uczestniczący, a nie penetrujący” i równocześnie równolatek Schodów do nikąd (chodzi o lata pracy), projektant Tomasz Sobierajczyk, redaktor Miłkowski. Jednocześnie przepraszam tych, których być może pominęłam i myślę, że na pewno tak się stało.
I jeszcze jedno… Tak odnośnie wind, które miałyby zawozić na to wzgórze niepełnosprawnych, a o których już zaczyna się wspominać, tak jakby głównie to był priorytet we wszystkim co się dzisiaj planuje robić. Zwłaszcza, gdy nie ma pieniędzy. No, tak Dubaj ma, to dlaczego w Gorzowie nie ma być…
Ważne, aby też niepotrzebnie nie wyciąć za dużo zieleni, która tam sobie rośnie i żeby nowy projekt tego miejsca był ogłoszony w konkursie, aby wybrać najlepszy wykonany przez kogoś z talentem ( architekt zabytków, architekt zieleni, urbanista, planista… a może Państwo czytelnicy macie może jeszcze inne pomysły)
A mnie się marzą barokowe schody na miejscu tych. A co? Mamy przecież tak mało zabytków, nie można zrobić czegoś co udaje zabytek?

Marzanna Leszczyńska