kwiecień 2025

Pisanki w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu

W Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu Wielkanocny wystrój. Zapraszamy na wrażenia oraz zdjęcia z muzyką, a przede wszystkim zachęcamy do odwiedzenia tego muzeum. Marzanna Leszczyńska z Aleksandrą Telec Naciśnięcie czerwonego prostokąta z białą strzałką na obrazie poniżej uruchomi krótki film ze zdjęciami i muzyką. Muzeum w Gorzowie Wielkopolskim wypromowało pisankę jak chyba żadna miejscowość w Polsce twierdzi z-ca dyrektora muzeum Grażyna Tyranowska. Od przeszło 50-lat organizowany jest w naszym mieście konkurs na pisankę- w ten sposób zgromadzono masę arcydzieł można powiedzieć. W Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu pisanki znalazły swoje godne miejsce i odpowiednią oprawę – tutaj prezentują się okazale. Niczym korale na szyi kobiety, pisanki są „koralami” dla młyna. Piękne to mało powiedziane, są dziełami sztuki. Trzeba mieć sokole oczy, anielską cierpliwość, wyczucie w rękach żeby taką misterną pracę z tysiącem szczegółów na tak kruchym materiale – wykonać. Przewodnik po Zagrodzie Młyńskiej, Pan Sebastian informuje nas, że specjalizują się w ich wykonaniu całe rodziny, pokolenia, a umiejętności w ich mistrzowskim wykonaniu doskonalone są przez lata całe i nie nabędzie się ich w ciągu jednego roku. Poza tym te, których zawartość nie jest odpowiednio wysuszona po czasie się psują i mimo pięknego wykonania trzeba je wyrzucić. Pochwalił się też, że pracownicy Zagrody Młyńskiej będą uczestnikami warsztatów, na których tworzy się pisanki. To z pewnością będzie wartościowe doświadczenie, a opowieści o pisankach będą jeszcze ciekawsze i bogatsze. Pan Sebastian opowiada o tym co się dzieje w Zagrodzie Młyńskiej pasjonująco, bacznie obserwuje nasze zdziwienie, czeka na pytania, reakcje i jeśli tylko zwiedzający wykazuje zainteresowanie chętnie poświęca mu czas. Jak nam powiedział zdarzyła się grupa, która oceniła, że w 15 minut zwiedzi Zagrodę Młyńską i pojedzie jeszcze do Witnicy. Tymczasem opuścili Zagrodę po 5 godzinach, a Witnicę przełożyli na inny termin. Błędem jest przekonanie, że skoro byłem już raz we Młynie to już wystarczy, już wszystko widziałem i wiem. Jest to miejsce dynamiczne, zmieniające się, rozwijające się, rozkwitające, w którym nie ma powtarzalności. Wielu już to odkryło i zaglądają tutaj często, bo czerpią inspirację do strojenia swoich wnętrz. Tutaj jest oryginalność, artyzm, polot, tradycja. Jeśli komercja to nie twoja bajka i uważasz ją za globalną sieczkę – Zagroda Młyńska zaspokoi twoje oczekiwania. Zachwycają techniki wykonania pisanek, kolory, motywy, artyzm, wyobraźnia twórców. Te zgromadzone z lat ubiegłych, wysoko nagrodzone mają swoje honorowe miejsca i godny opis. Co ciekawe są też prace dziecięcych talentów. Dzieło bez twórcy istnieć nie może, jakże często ten twórca jest niewidoczny. W sali głównej na dużych banerach można zobaczyć też twórców, nie pozujących, ale uchwyconych naturalnie. Wystawie towarzyszą rzeźby piety bo Wielkanoc jest świętem Zmartwychwstania Chrystusa , ale zanim to zrobił najpierw okrutnie cierpiał i umarł na krzyżu jak człowiek. Odwiedzajmy Zagrodę Młyńską, pokazujmy ją dzieciom i wnukom. Jak zwykle tegoroczny wystrój jest przepiękny. Pamiętajmy, że już drugiego takiego nie będzie, ponieważ tutaj panuje niepowtarzalność. Marzanna Leszczyńska z Aleksandrą Telec. O konkursie na pisankę organizowanym przez muzeum już od 50 lat opowiada dr Mirosław Pecuch : https://idealzezgrzytem.pl/2023/04/19/muzeum-gorzowskie-a-w-nim-pisanki-zapisane-swiaty/

Pisanki w Zagrodzie Młyńskiej w Bogdańcu Read More »

Dawno temu w Woldenbergu-ludzie, nie nadkontyngent, nie numery…

autor: Sylwia Szachowicz motto : „Jeżeli przetrwać – to tylko jako wolni ludzie, a jeżeli to jest niemożliwe, to jako wolni ludzie zginąć. W walce zwyciężymy śmierć” Wstęp Zbliża się 82. rocznica Powstanie w getcie warszawskim – bohaterska zbrojna walka żydowskich organizacji bojowych getta warszawskiego z Niemcami – nazistami – toczona od 19.04.1943 do 15.05.1943. To największy akt zbrojnego oporu Żydów w czasie II wojny światowej. W nocy z 18/19.04.1943 getto zostało otoczone pierścieniem niemieckiej żandarmerii i  granatowej policji. Tego dnia jego mieszkańcy przygotowywali się do wigilii święta Pesach (święto wolności, obchodzone na pamiątkę wyjścia – eksodusu Żydów z niewoli egipskiej pod wodzą Mojżesza, symbolizuje także zapowiedź odkupienia świata w chwili przyjścia Mesjasza). Członkowie ŻOB-u ( Żydowska Organizacja Bojowa) , tym razem uprzedzeni przez polskie podziemie, nie dali się zaskoczyć i postanowili stawić zbrojny opór niemieckiemu okupantowi. O świcie w poniedziałek 19 kwietnia niemieckie oddziały (ok. 2 tys. ludzi) dowodzone przez pułkownika Ferdinanda von Sammern-Frankenegga wkroczyły bramą od strony ul. Nalewki do opustoszałej dzielnicy żydowskiej z zamiarem jej ostatecznej likwidacji. Napotkały zbrojny opór ze strony mieszkańców – kilkuset słabo uzbrojonych członków ŻOB-u i ŻZW ( Żydowski Związek Wojskowy) – Żydzi rozpoczęli powstanie. Rozgorzały trwające do połowy maja walki (sporadyczne starcia trwały do czerwca). Pierwsze walki, kierowane przez oddziały ŻOB-u, rozegrały się na wysokości ul. Gęsiej oraz na skrzyżowaniu ulic Zamenhofa i Miłej. Zaskoczeni Niemcy musieli się wycofać z terenu getta. Było to niewątpliwie pierwsze zwycięstwo żydowskich bojowników. Tego samego dnia, po kilku godzinach przerwy, na teren getta ponownie wkroczyły niemieckie oddziały dowodzone (od tego momentu aż do końca powstania) przez Jürgena Stroopa.  Mimo braków w uzbrojeniu, wyszkoleniu i aprowizacji powstańcy zadawali znaczne straty wojskom niemieckim. Pomocny w walce okazał się system zbudowanych wcześniej bunkrów. Bohaterska walka obronna poszczególnych domów i bunkrów trwała do pierwszych dni maja. Na rozkaz Stroopa – hitlerowcy – Niemcy – naziści zaczęli wysadzać w powietrze bunkry, aby uniemożliwić bojownikom przemieszczanie się i łączność. Równocześnie podpalali dom za domem, wpuszczając do piwnic gazy bojowe, aby zmusić mieszkańców do wyjścia albo zgładzić przez zaczadzenie lub spalenie żywcem. Nad gettem unosiły się łuny dymu. Złapanych Żydów mordowano na miejscu (w ten sposób zginęło ok. 8 tys. ludzi), wysyłano do obozu zagłady w Treblince (ok. 7 tys.) lub do innych obozów (ok. 36 tys.). Tylko nieliczni mieszkańcy getta warszawskiego przeżyli wojnę. W swoim raporcie sporządzanym od 20 kwietnia do 16 maja 1943 r. Stroop chwali się, że wykrył i zniszczył na terenie getta 631 bunkrów… Wszystkim czytelnikom chcę opisać pewną historię mojej rodziny – moja mama, która żyje i dziś ma 95 lat – w wieku 9. lat została wypędzona przez nazistów ( w ciągu jednego dnia) wraz ze swymi rodzicami i czterema siostrami ( wiek od 1,5. do 11. roku życia ) ze swojego rodzinnego domu w Środzie Wielkopolskiej ( około 30 kilometrów od Poznania). Mieli dosłownie jedną godzinę – aby zabrać jakieś swoje rzeczy – tylko osobiste. Hitlerowcy zapędzili ich na dworzec kolejowy – kobiety z dziećmi – do wagonów osobowych ( ścisk potworny…) – wszyscy mężczyźni – do wagonów tzw. bydlęcych. Jednym z etapów wysiedlenia na wschód Polski była miejscowość Pilawa – około 50 km od Warszawy . Tam ich wyrzucono wszystkich na plac przed kościołem – bramy były zamknięte… Nikt im nie pomógł. Byli głodni , spragnieni – gehenna. Ale po pewnym czasie zjawił się żyd – okazało się, że to rabin – Od niego – moja rodzina – dziadek Franciszek, babcia Antonina i moje ciocie no i mama ( wtedy małe dziewczynki) otrzymali niesamowitą pomoc … Rabin – przenocował ich we własnym domu ( bardzo skromnym), nakarmił , napoił, dał naczynia, kołdry i obfity prowiant na dalszą wędrówkę mojej rodziny w tej okrutnej zawierusze wojny… Powiedział mojemu dziadkowi – Franciszkowi – że wie co go czeka już niedługo. Ważne jest to , że skromny ( ubogi) Żyd pomaga Polakom ( katolickiej rodzinie- tak było i jest do dziś). To była końcówka września 1939 roku… Zawsze moja mama mi mówi – że gdyby nie On – ten Żyd – to zginęliby marnie… Wszyscy – cała moja rodzina ze strony mamy. Bardzo im pomógł – i co ważne – dał im jakąś wiarę w to, że to się odmieni i kiedyś będzie dobrze… po latach. Dziś została tylko już moja mama – często mi opowiada tą historię… i lecą jej wtedy łzy z oczu, gdy to opowiada … Niezwykły gest tego człowieka – uczucie, pomoc i zrozumienie tego – co to jest cierpienie… Zapraszam na niezwykle ciekawy artykuł autorstwa Pani Sylwii Szachowicz , która ( może szczątkowo…) przywraca historię społeczności żydowskiej w miejscowości Dobiegniew – dawnym Woldenbergu. Z tym miasteczkiem i jego okolicą byłem i jestem do dziś bardzo emocjonalnie związany… zakochałem się w tych okolicach i oddałem wszystko co mogłem – swoje „serce” Zapraszam serdecznie… dr Robert Wójcik Dawno temu w Woldenbergu – ludzie, nie nadkontyngent, nie numery… Rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim to odpowiednia okazja, aby przypomnieć o tym, że Woldenberg (dzisiejszy DOBIEGNIEW leżący w województwie lubuskim) był też zamieszkiwany przez mniejszość żydowską. Jej liczebność wahała się od kilku procent w latach 80. i 90. XIX wieku, aby stopnieć do 1 procenta, który odnotowano w 1932 roku. Było to około 51 osób. Nigdy nie zastanawialiście się Państwo, co się z nimi stało? Brutalnie rzecz ujmując, wiadomo co. Holocaust. Ale kim byli Ci ludzie, kiedy i gdzie zginęli – i czy komuś udało się przeżyć? Internetowa Baza Danych Ofiar i Ocalałych Holocaustu dostarczyła mi nieco wiedzy na ten temat, choć nie jest to wiedza przyjemna. Nie znałam imion i nazwisk, uzupełnić mogłam jedynie pole dotyczące miejsca urodzenia. Wynik mnie zaskoczył. 74 pozycje, czasem jednak dwa wpisy dotyczyły tej samej osoby, co oznacza, że identyfikacji dokonano na podstawie więcej niż jednego źródła. Zanim tej mniejszości odebrano prawa obywatelskie, skonfiskowano majątki i deportowano, Woldenberg był jej domem, przynajmniej przez pewien czas. Nie przy wszystkich osobach odnotowano datę śmierci, bo nie zawsze dane są kompletne. Czasem jednak kilka osób nosi to samo nazwisko, więc zakładam, że były ze sobą spokrewnione. Wśród tych pozycji, tylko przy dwóch pojawia się adnotacja

Dawno temu w Woldenbergu-ludzie, nie nadkontyngent, nie numery… Read More »

PABLO PICASSO W PALERMO

Naciśnięcie czerwonego prostokąta z białą strzałką na obrazie poniżej uruchomi krótki film z muzyką. Zapraszam – Marzanna Leszczyńska W Palazzo Reale di Palermo na Sycylii można oglądać wystawę prac Pablo Picasso. Wystawa trwa do 4 maja 2025 roku, a potem prace wrócą do swoich właścicieli – w różne strony świata. Jakże inny to Picasso od tego, który był mi znany dotychczas. Zaprezentowane prace to damskie portrety, hiszpańska corrida, gołębie inaczej ujęte niż ten słynny gołąb pokoju, krajobrazy. Mniej kompozycji. Wystawa prezentuje również czarno – białe fotografie Mistrza – bardzo oryginalnie uchwyconego – nie tylko jako artystę podczas pracy, ale jako człowieka z poczuciem humoru. Jest Pablo Picasso przyjmujący pozę baletmistrza, umalowanego jako klaun, biorącego kąpiel w wannie, płoszący gołębie, w domowym stroju. Niby zwyczajne fotografie, bo nie pozowane, ale jednak niezwyczajne… Czy my mamy takie swoje zdjęcia ? Ta wystawa to nie tylko obrazy, fotografie Mistrza, ale również ceramika i film – ciekawy na którym możemy zobaczyć Pablo Picasso jak spod jego ręki wychodzi ceramiczny gołąb, jak kreśli na ścianie swoje malowidło. Na ścianach sali wystawowej Palazzo Reale di Palermo wyświetlają się hologramy jego autografu, sentencji : „Gdy miałem 4 lata malowałem jak Rafael, ale przyszedł w życiu czas malowania jak dziecko.” Marzanna Leszczyńska

PABLO PICASSO W PALERMO Read More »

Topienie Marzanny na Sycylii

O Pierwszym Dniu Wiosny spędzonym inaczej niż zwykle, czyli bez ciasta, kawy i lampki wina w gronie pamiętających ludzi – autentyczna Marzanna. Wyjechałam na Sycylię – a czemu nie….Warto robić takie wagary i uciec od imieninowego stołu… Zapraszam – Marzanna Leszczyńska Naciśnięcie czerwonego prostokąta z białą strzałką na obrazie poniżej uruchomi krótki film ze zdjęciami i muzyką. Pierwszy dzień wiosny czyli 21 marca 2025 w Gorzowie Wielkopolskim był chłodnym dniem. Wcześniej zdarzyło się parę ciepłych słonecznych dni, ale skończyły się. Trzeba dalej nosić kurtki zimowe, nawet czapki. U mnie w ogrodzie wyszła i zakwitła cebulica syberyjska, ale na duży niebieski kobierzec trzeba jeszcze poczekać. Zaczęły się przebijać liście tulipanów, żonkili. Drzewa bezlistne. Pierwiosnki, krokusy to wiadomo już są. Ten dzień moich imienin spędziłam w Palermo i w niedalekim Rezerwacie Zingaro. Słonecznie, ale bez upałów. Woda w morzu zimna, nie do pływania, ale weszłam ( i to po szyję), aby dokonać jako autentyczna Marzanna symbolicznego rytuału nazwijmy to jej topienia. Chociaż wszyscy w Polsce radośnie oznajmiają, że wiosna już przyszła – ja dopisuję, że jednak zimy żal… Tu w rezerwacie Zingaro, gdy chodzi się po brązowych od koloru ziemi drogach i kamieniach, aby dojść do urokliwych zakątków rezerwatu, aby zobaczyć z góry malowniczą plażę, czy oazę zachwyca bujność roślin- koper jest chyba 20 razy większy, dżdżownica sunąca pod nogami przypominała węża. Zachwycały kolory intensywnej zieleni w towarzystwie niebieskiego odcienia. Niezwykłe są aromaty, zapachy. Krystaliczna woda. Sycylia to skrzyżowanie największej ilości kultur na świecie. My podążyliśmy arabsko-normańską – tą wybraliśmy jako pierwszą do poznania, bo zachwyciły nas zabytki. Średniowiecze, ale tutaj czas odbicia przez Francuzów terenu, który zajmowali Wikingowie. Efekty tego zapierają dech w piersiach. Roślinność na tle średniowiecznych budowli zarówno tych najcenniejszych i najmniej zniszczonych jak i ruin i szczątkowych pozostałości stanowi niezwykłe połączenie czego efektem jest po prostu – naturalne, czyste, nieskażone piękno. O Sycylii pojawiła się na http://www.idealzezgrzytem.pl relacja ze spotkania z wytrawnym przewodnikiem w gorzowskim PTTK, którego zaprosił Zbigniew Rudziński. Wiedza, którą warto wysłuchać : https://idealzezgrzytem.pl/2024/11/27/o-sycylii-w-gorzowskim-klubie-pttk/ Marzanna Leszczyńska

Topienie Marzanny na Sycylii Read More »

Scroll to Top