luty 2025

Pamiętajmy o zabytkach w naszym mieście

Mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego coraz częściej i śmielej rozmawiają w sieci o zabytkach w naszym mieście. Cieszy to, bo po tym co widać nie ma powodów do radości. Chodząc po ulicach już od dłuższego czasu gromadziły się we mnie pytania, nasuwały refleksje i w efekcie powstał poniższy tekst. A co Wy mieszkańcy o tym myślicie ? Zapraszam do lektury – Marzanna Leszczyńska Gorzów Wielkopolski to miasto z bogatą historią, leżące przy najstarszym grodzie Polski – Santoku. Szkoda, że to miasto słabo żyje tym dziedzictwem, a wręcz przeciwnie – zachowuje się tak, jak by chciało aby znaki historii miasta zginęły. Chodzi o zabytki, których niewiele w Gorzowie Wielkopolskim pozostało, a to co zostało jest zaniedbane, a nawet niestety czeka się, aż zniszczeją na tyle, że będzie je można rozebrać i na ich atrakcyjnym położeniu postawić kolejny potworny klocek. Serce krwawi na widok kamienicy na ul. Łokietka nr 17… przepięknej, opuszczonej. Jest w rękach prywatnych. Jej los jest smutny i haniebny, świadczący bardzo źle o tych, którzy do tego doprowadzili. Wszyscy to widzą, ale mało kto wie, że kamienice w górę ulicy też zaczynają się sypać jak domino, bo kamienica nr 17 jest ich podporą. O tym jest już cicho. 15 lat temu był czas, aby się zająć tą kamienicą – numer 17 – postawiono tylko stemple od podwórka i niestety to jest za mało. Pytanie gdzie był wtedy nadzór budowlany? „Teraz powiem brutalnie, że kamienica nr 17 nadaje się tylko do wyburzenia i natychmiast trzeba wzmacniać następne za nią, bo one polecą zaraz za nią”. To słowa jednego z kandydatów na radnego w wyborach w ubiegłym roku. To jego zdanie. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście taka jest prawda, że nic nie da się zrobić z tym budynkiem, czy nie znalazłby się ktoś kto jednak potrafi… czy nie warto szukać, starać się, zabiegać… Zacytuję dalej zdanie tego kandydata na radnego w ubiegłorocznych wyborach: „Nie unikniemy wyburzeń tam, gdzie nie rokuje się naprawy. Nie oszukujmy się. Część z nich jest w prywatnych rękach i nikt nie zainwestuje tam kilkunastu milionów, a nawet kilkudziesięciu – one nadal będą niszczały. Widziałem jak płonęły zabytkowe hale na ulicy Mickiewicza ( biegałem tam z aparatem fotograficznym i robiłem zdjęcia). One płonęły 5 razy, aż w końcu spłonęły. Oczywiście wszyscy wiedzą, że zostały podpalone. Teraz mamy ładny budynek, setki osób codziennie tam chodzi i nikt już nie pamięta o halach.” Przykre to ostatnie zdanie, ale to fakt – padło. Czy to nie skandaliczne takie myślenie? Cyniczne bardzo, bez wyobraźni, doraźne, szkodliwe. Są radni, których myślenie ogranicza się do poszerzenia drogi, naprawienia chodników, postawienia Biedronki, ale na nic więcej ich nie stać – z pustego i Salomon nie naleje. Nie posiadają potrzebnej tutaj wrażliwości, potrzeby, wizji i przede wszystkim tutaj trzeba toczyć walkę i starania, włożyć sporo pracy i czasu, aby coś się zmieniło. O kamienicy na Łokietka nr 17 ostatnio ostro dyskutowano w sieci. Cieszę się, że są tacy mieszkańcy, którzy wypowiadali się z żalem, ale też podzielili się swoją wiedzą i nie bali się tego. Są odważniejsi niż ci kandydaci do władz miasta, którzy bali się opublikowania swoich opinii. Warto przytoczyć te opinie jak Pani Bożeny Mańki : „Miasto wypychało te piękne kamienice celowo za grosze i sprzedawali złodziejom, którzy niby remontują – ale wykonanie ma wiele do życzenia. To jest po prostu wielkie oszustwo. Te zabytki nie są własnością obywateli- jeśli nawet mieszkania zostały wykupione to zawsze jest to pod kuratelą miasta. A tak naprawdę to zanim mieszkania rozdzielono, to już kamienice były zaniedbane przez Urząd Miasta – to nie są zaniedbania obecne. Na tak piękne kamienice musi być rozwiązanie. Serce boli patrzeć, a miasto powtarza tylko, że nie ma pieniędzy, nie ma pieniędzy, nie ma pieniędzy…A tutaj taki skarb niszczeje. Nigdy takich budynków nie wybudują, bo nie potrafią, a jeśli już to na kilka dekad i trzeba rozbierać. Developerzy tylko kasę widzą, albo byle jak remontują, albo wcale nie remontują i czekają na zmiłuj się, a budynki niszczeją i w końcu się zawalą”. Pan Marcin Madaliński odpowiada, wszystkim tym, którzy tak łatwo godzą się na rezygnację z kamienicy na Łokietka nr 17 – „ W przypadku zabytków wpisanych do rejestru, konserwator może wstrzymać prowadzone prace, nakazać określone prace, jak i nakazać przywrócenie zabytku do stanu poprzedniego albo doprowadzenie zabytku do jak najlepszego stanu. Gdzie w takim razie jest miejski konserwator budynków?” Pan Szymon Labuda zadał kilka retorycznych pytań, może ktoś zna na nie odpowiedź ? : „ Ktoś miał pieniądze na kupno, to musiał się liczyć, że remont też będzie kosztował, a w ogóle to miasto powinno odebrać za brak zaangażowania do remontu. A czy w ogóle płaci podatki do magistratu? Pewnie pisze o umorzenie. Są radni miejscy – co oni robią ?, a powinni się dobrać do skóry tego posiadacza kamienicy, a może oni też głosują żeby zastosować jemu ulgi w podatku ?, a jeśli tak – to także przykładają ręce do dewastacji tak pięknej kamienicy” Podsumował to dosadnie Pan Władek Lisek: „20 lat temu trzeba się było wziąć za odnowę, a nie narzekać i brać kasę dla siebie. Tacy są urzędnicy mądrzy w Gorzowie Wielkopolskim”. A jeszcze dosadniej napisał Pan Cezary Rak Ejma: „ Myślę, że pora spojrzeć prawdzie w oczy, a nie się łudzić co do „zaangażowania” mieszkańca Deszczna w sprawy naszego miasta”. To może tak w odpowiedzi dla Pani Magdaleny Anny Grzeszczuk , która akurat, ma odmienne zdanie i tak napisała : „ Ta kamienica ma swojego właściciela prywatnego. Nic miastu do niej. Zanim się palnie głupotę, warto się zorientować…” A może to jednak Pani palnęła głupotę, Pani Magdaleno Anno Grzeszczuk? No cóż, jak sprzedać to też trzeba wiedzieć komu, aby zabytek został odremontowany. Wspomnę przy okazji zabytkowe hale na ulicy Kostrzyńskiej gdzie mieści się Agroma. Jeszcze są, ale w strasznym stanie. Właściciel nic z nimi nie robi, jeśli chodzi o remonty- czeka aż będą w tak krytycznym stanie, że konserwator zabytków ze względu bezpieczeństwa każe je rozebrać- i zaciera ręce, aby móc w tym miejscu postawić przysłowiowy klocek. Willa nad stawkiem na ul. Kobylogórskiej, która została sprzedana najpierw TWG została już

Pamiętajmy o zabytkach w naszym mieście Read More »

Rumba, Julia i Walentynki

Rumba to pochodzący z Kuby taniec nazywany tańcem miłości. Brałam lekcje rumby u Magdy Geldner, która prowadzi w Szczecinie szkołę tańca Royal Dance. Kiedyś rozmawiałyśmy o rumbie, bo chciałam znać jej prywatne zdanie o tym jakie wykonanie rumby robi na niej największe wrażenie. Dzielę się Jej estetyką tego tańca. „ Rumba jest tańcem miłości, w którym partner eksponuje partnerkę. To partnerka ma być w parze widoczna, piękna, partner powinien być mniej widoczny, fajnie gdy widać jego delikatność, a nie agresywność. Technika jest oczywiście bardzo ważna i jej dobra znajomość zrobi z każdego tancerza, ale dodanie do tego swojego talentu i wrażliwości to jest dopiero to. Powiem tak: możesz nie być piękna, ani zgrabna i przy ciele, ale gdy znasz technikę i nauczysz się rumby będziesz wyglądać mega zachwycająco i odwrotnie możesz być szczupła, zgrabna i piękna tańcząc rumbę bez znajomości techniki rumby nie będziesz wyglądać pięknie. Nie zachwycam się również tańcem mechanicznym, szybkością, nie wiadomo jaką sprawnością w tym tańcu, bowiem jeśli chcę figur akrobatycznych to idę oglądać akrobatykę, jeśli chcę szybkości to idę oglądać lekkoatletykę. Rumba jest eteryczna, zmysłowa to połączenie bardzo wielu rzeczy, które dopiero tworzą zachwycającą całość. Jeśli chodzi o strój partnerki to oczywiście są popularne frędzle, falbany. Mnie bardzo podoba się, gdy kobieta ma u góry czarny gorset a dół jest zwiewny i lekki „. To tyle od mistrzyni Magdy Geldner ze Szczecina Mnie osobiście nauka rumby sprawiła chyba najwięcej trudności na początku przygody z tańcem. Taniec liczy się na cztery. Cztery, raz nie ma kroku- i – osadzenie biodra, dwa (krok), trzy (krok), cztery (krok). I tak w kółko, właściwie to wszystko. Trzeba jeszcze wiedzieć gdzie jest w muzyce raz i w którym momencie ruszyć , aby było w rytmie- ale to już zadanie partnera. Na początku wszyscy liczą, zdarzało się, że utwór prawie się skończył , a partner nie ruszył jeszcze z miejsca – za to widać jak mu się usta ruszają do słów : raz, dwa, trzy, cztery – no ale nie zdecydował się, a muzyka nie czeka więc dalej szuka raz…. I to są te zabawne momenty, gdy zgłębia się naukę tańca. W zasadzie to krok podstawowy opanowuje się przez ok 6 lat ( jednocześnie poznaje się technikę pozostałych tańców, a jest ich 10 ) Ciało musi zakodować ruch, zautomatyzować go. Praca stóp jest tutaj bardzo potrzebna, przenoszenie ciężaru ciała, odpychanie się poprzez stopę z tyłu tak , aby nie było to „łażenie”, stopy nabierają prędkości. Ciało musi być odpowiednio osadzone, wyprostowane, a głowa utrzymywana w pozycji. Ćwiczy się wszystko nawet wzrok, tak, aby przyciągał uwagę widza. Gdy do gry wchodzą ręce to dopiero zaczyna się koordynacja ruchu i trudność wzrasta. Pamiętam jak nauczyciel pokazał mi na treningu ruch rękami – palce były szeroko rozczapierzone, ręka miała coś „czarować” przed twarzą, a ja tak się wczułam, że zaczepiłam paznokciem o nos i tylko krew trysnęła na ciuchy i partnera. Warto spróbować nauki rumby, aby przekonać się o swoich możliwościach i jest to niewątpliwie duża przygoda, a warto się posuwać w progresie o każdy najmniejszy centymetr. Rumba jest tańcem, w którym nie należy się uśmiechać, więc Ci, którzy nie lubią się uśmiechać mają jeden problem z głowy. Jak miłość to rumba, ale też Romeo i Julia – w ubiegłym roku w wigilię zmarła w wieku 72 lat Oliwia Hussey odtwórczyni Julii w Filmie Franco Zeffirellego. Romantyzmu nigdy za wiele w dzisiejszych czasach. Oliwia Hussey A ja kiedyś zatańczyłam rumbę jako Julia, a było to dawno dawno temu w 2014 roku na Dworze w Sierakowie podczas wieczoru Walentynkowego. Naciśnięcie czerwonego prostokąta z białą strzałką na obrazie poniżej uruchomi krótki film. Marzanna Leszczyńska Czytelniku! Jeśli życzysz sobie nas wesprzeć w zamian za wytrwałe głoszenie prawdy, zachęcam na wejście na stronę https://patronite.pl/idealzezgrzytem.pl i założenie konta, aby nam pomóc działać aktywnie, rozwijać kanał, umożliwiać realizowanie nowych projektów jak np. tłumaczenie artykułów na obce języki.

Rumba, Julia i Walentynki Read More »

LOVE STORY

O miłości przy okazji zbliżającego się Święta 14 lutego. Jedna z historii, obudzone nagle wspomnienie złą wiadomością. Tym bardziej, że Studniówka w tej historii wtedy była kluczowym wydarzeniem ( a mamy czas Studniówek). Smutna historia, ale piękna, bo związana z uczuciem. Jak w love story.  A co? Przypomnijmy sobie dawne pierwsze zauroczenia, często kompletnie bez przyszłości. Trudno się było po nich często pozbierać, ale jakoś składaliśmy się i szli dalej, bo przed nami było przecież całe życie…- Marzanna Leszczyńska Zapraszam na wzruszający tekst wrażliwego mężczyzny. Naciśnięcie czerwonego prostokąta z białą strzałką na obrazie poniżej uruchomi krótki film. W filmie wykorzystano archiwalne zdjęcia oraz fotografie przyrody Marka Kaźmierskiego z Nowin Wielkich. Walentynkowy list do nieobecnych… To był dla mnie smutny poranek . Coś mnie tknęło w nocy – miałem dziwny sen, śnił mi się pogrzeb…. Rano zadzwonił do mnie mój najlepszy kolego – Andrzej – z klasy . Powiedział mi krótko – Danka nie żyje – od dwóch miesięcy… Nie będę opowiadał o pozostałej tej rozmowie przez telefon – bo mówiąc szczerzę – byłem taki jakby ktoś mnie uderzył obuchem w głowę. Postanowiliśmy, że pojedziemy na jej grób … Pojechaliśmy razem – po kilku dniach. Zapaliliśmy znicze – padał deszcz … było smutno i wspomnieniowo. Całe noce nie spałem …przypominałem sobie wszystko jak to było… wtedy. Jeszcze tuż przed jej śmiercią – rozmawialiśmy … były krótkie smsy – powiedziała mi na co ciężko choruje i kogo najbardziej kocha… Dostałem nawet od niej zdjęcia – piękne, urocze wnuki i wnuczki. Mam do siebie pretensje – że odezwałem się do niej po prawie 50 latach – ale fajne jest to, że odbierała sms i rozmowy telefoniczne – powiedziała mi o swoich nadziejach … jak było jej ciężko to powiedzieć. Potem przestała odbierać telefony i odpisywać na smsy … Wiedziałem , że cierpi i coś się stało , że to jest koniec – i chyba to wszystko co się wydarzyło w jej życiu było nieuchronnie podłe. Dlaczego ? Panie Boże dlaczego ? Dlaczego ? Dziś postanowiłem napisać do niej list – bo chyba gdzieś tam czytają takie rzeczy – ja w to wierzę. Proszę – przeczytajcie … „Witaj – Powiedzieć Ci, że u mnie wszystko w porządku ? Nie – nie jest w porządku – bo nie ma Ciebie. Chcę, żeby koniec był łatwiejszy niż początek. To bardzo trudne . Byłaś pełnią nadziei moich wspomnień, na które tak liczyłem, … i chyba ja roztrzaskałem to przez te wiele lat. Chcę Cię dziś pożegnać i nigdy nie zapomnieć o Tobie. Nie chcę dziś oglądać Twojego grobu – byłem już tam – ale przysięgam – będę go odwiedzał często. Niczego dziś Ci nie dam. Bo po co – nie ma Cię – i to smutne, Będziesz to widziała do końca tego świata, a kiedy już zgaśnie to wszystko … mam nadzieję, że się spotkamy – i wtedy porozmawiamy jak to było kiedyś. Trudno to zrozumieć, ale czas jest najlepszym przyjacielem przeszłości , a może przyszłości, która nas czeka. Co będzie – kiedyś się dowiemy. Ale wiesz – tylko nie My będziemy o tym wiedzieć. Spotkamy się kiedyś i spokojnie porozmawiamy. Wszyscy razem – taka klasa – nasza kochana klasa – 5G. Dziś, zapamiętaj – cały ból w moich oczach, … i oczach klasy … a nie to, co piszę . Proszę… Mam pytanie do Ciebie – czy spotkałaś już tam naszego profesora Bolesława Idyka, profesora Zbysława Kostkę, Panią profesor Irminę Wichtowską ?. Przecież Oni są pochowani tam gdzie Ty . Niedaleko. Ja wierzę w to , że po tym wszystkim co się stało, że jesteście blisko siebie. Proszę – Opowiedz mi w moich snach – co u nich ? – czy wiedzą , że za nimi tak bardzo tęsknimy – tak jak my za Tobą. Dlaczego to nam zrobiłaś… Głupie pytanie… A pamiętasz studniówkę naszą ? – byłaś wtedy na tej scenie – najpiękniejszą dziewczyną – piękna spódnica za kolana, biała, koronkowa koszula z haftami, wyjątkowa fryzura – włosy zapięte w grecki kok wokół głowy … subtelny makijaż – wyglądałaś wyjątkowo. I ten utwór przy którym razem tańczyliśmy – jak nasi koledzy z klasy Rysiek i Marek poprosili o instrumenty na których grała wynajęta kapela ( zresztą bardzo fajnie grała) i ich gra i głos tego nasze go kolegi – Rysia – hit tamtych czasów – Bonni Tyler –  „ It’s A Heartache” – sala szalała – wszyscy ruszyli w tany… a my byliśmy przytuleni do siebie – i sobie chyba wybaczyliśmy wszystko. Wiem , że potem gdzieś Cię odprowadzałem – trzymaliśmy się za rękę … byliśmy przytuleni do siebie, szeptaliśmy Coś sobie … szkoda słów – niech to pozostanie między nami – i skończył się ten wieczór, a w zasadzie studniówka – grubo po północy. Piękne chwile dla mnie – opowiedz im to w niebie … proszę. Swoją drogą – za naszych czasów – to były studniówki – dziewczyny były piękne – i nie pokazywały czerwonych podwiązek – wszystko było z klasą i umiarem – bardzo romantycznie i uczuciowo – sam na sam … Piękne chwile dla mnie – a dla Ciebie ? … Jezu zapomniałem , że Cię już nie ma – Nie nieprawda – Ty jesteś – i żyjesz wśród nas – nigdy nie zapomnę o Tobie…   Wiem, że nie będziesz mnie próbować zmuszać do pozostania w tych moich wspomnieniach – ale Wiesz – One są i do końca będą … Gdzieś tam patrzysz i widzisz . Wierz mi – dla mnie to niezwykle miłe, że mogę napisać dziś o Tobie. … Nie potrafię znaleźć słów. Ale dziś nie musimy się pożegnać – bo to boli. Dziś jest dzień – kiedy wszyscy sobie przypomną o Tobie. Musze trzymać język za zębami, krtań przełyka smutek , łzy same lecą – nie potrafię znaleźć słów jak mi smutno , że odeszłaś tak szybko… Już nie ma miejsca na to, żeby coś się zmieniło – ale są wspomnienia. Zawsze tak nas pamiętam. Więc proszę Cię dziś – Ty jesteś gdzieś tam niedaleko – blisko nas… i jak mnie dziś widzisz czy słuchasz – uwierz mi –

LOVE STORY Read More »

Żużel po gorzowsku …

Gorzów Wielkopolski – to miasto które mnie zadziwia nieustannie – nie samo miasto – ale szeroka grupa ludzi, którzy mają wpływ na jego rozwój i jego przyszłość, a przede wszystkim na finanse Gorzowian Wielkopolskich. Uważam, że raczej na ich upadek. Obawiam się, że jeśli tak dalej będzie to Gorzów Wielkopolski stanie się miastem z pustą kasą. Meritum sprawy to ŻUŻEL I STAL GORZÓW. Stal Gorzów ma ogromne długi i walczy o przetrwanie. To już jest nie afera, tylko wydaje mi się, że pewnego rodzaju skandal, którym prędzej czy później według mnie – powinna się zająć prokuratura. Jeśli się zajmie, to współczuję przede wszystkim radnym, którzy poparli i podpisali się pod projektem ratowania gorzowskiego Klubu Stal Gorzów. Skąd się wzięło ponad 13 mln długów Stali Gorzów? Oto szczegóły. Brak kontroli nad kosztami, nadmierne wydatki na kontrakty dla zawodników czy też gorszy wynik sportowy. Takie są przyczyny kilkunastomilionowych długów w Stali Gorzów. 13,3 mln zł – tyle na koniec października 2024 wynosiły długi Stali Gorzów. Tak wynika z audytu, który na zlecenie Ekstraligi Żużlowej przeprowadził specjalny audytor, który przygląda się każdym finansom z klubów „najsilniejszej żużlowej ligi świata”. Co składa się na zadłużenie Stali? Największe są zobowiązania od pożyczkodawców-sponsorów, którzy pomogli klubowi spłacić w październiku 2024 najpilniejsze zobowiązania wobec zawodników. Im Stal zalega 5,84 mln zł, a 3,3 mln zł na koniec października wynosiły też zobowiązania handlowe. Także 3,3 mln zł to kredyty. Stal ma ich trzy. Jeden – na 300 tys. zł – jest wymagalny do spłaty w maju 2026, a więc za niespełna półtora roku. Kolejny 1,0 mln zł kredytu w rachunku bieżącym trzeba spłacić do czerwca 2026, a pozostałe 2,0 mln zł do września 2026. Spółka Stal Gorzów ma też 0,86 mln zł zobowiązań leasingowych. Rok obrachunkowy w klubach żużlowych liczy się od 1 listopada do 31 października. W okresie, który obejmował sezon 2023, Stal SA miała 22,269 mln zł przychodu i zakończyła tamten rok stratą 83 tys. zł. Kolejne dwanaście miesięcy, a więc te obejmujące ostatni sezon, zakończyły się przychodem w wysokości 24,572 mln zł. Strata wyniosła jednak prawie 5,719 mln zł. Z czego ona wynikała? W ostatnim roku ( 2024) na kontrakty zawodników poszło 13,246 mln zł i był to 17-procentowy wzrost wydatków w stosunku do sezonu 2023, w którym wydano 11,330 mln zł. Anders Thomsen zarobił 3,512 mln zł, Martin Vaculik – 3,333 mln zł, Szymon Woźniak – 2,278 mln zł, Oskar Paluch – 1,796 mln zł, a Jakub Miśkowiak – 1,550 mln zł. W górę – o 22 proc. – poszła też organizacja meczów. Klub wydał na nią 6,496 mln zł (rok wcześniej było to 5,291 mln zł). Więcej trzeba było wydać także na wynagrodzenia pracowników. Tu wydatki wzrosły o 10 proc. i wynosiły 2,534 mln zł. Procentowo w górę najbardziej poszły jednak koszty administracji (z 477 tys. na 957 tys. zł, a więc o ponad 100 proc.) oraz koszty szkolenia (z 1,327 mln zł na 2,172 mln zł, czyli o 63 proc.). Zdaniem autorów planu naprawczego kłopoty finansowe Stali wynikały z kilku powodów. Jednym z nich jest niekorzystna umowa na organizacją turnieju Grand Prix, za którego prawa trzeba zapłacić 500 tys. euro (czyli tyle samo co na Stadionie Narodowym). Kolejny powód to odejście po sezonie 2022 Bartosza Zmarzlika i zmiana prezesa, co spowodowało, że trzej pozostali liderzy wynegocjowali podwyżki na poziomie swojego odchodzącego kolegi. Stal nie dość, że straciła wówczas sportowo, to także finansowo. Kolejną przyczyną był też spadek liczby kibiców. Na zadłużenie wpływ miały też inwestycje, jakie klub przeprowadził w latach 2021-2024. Były to m.in. budowa lóż w dolnej części trybun (1,317 mln zł), budowa odwodnienia liniowego (506 tys. zł), budowa trybun VIP pod wieżyczką sędziowską (225 tys. zł), położenie nowej nawierzchni w parku maszyn (196 tys. zł) czy leasing obiektów garażowych (195 tys. zł). Łącznie na inwestycje przez cztery lata poszło 3,792 mln zł. By wyjść na prostą, Stal zamierza wypuścić akcje, które – w zamian za pożyczkę – dostaną sponsorzy, którzy pomogli w największym kryzysie. By jednak plan się powiódł, akcje – na poziomie 2,5 mln zł – powinno też kupić miasto.( informacje z : „Gorzów Wielkopolski – Nasze miasto” – Jarosław Miłkowski – 10 grudnia 2024) Żenujące to wszystko co się wydarzyło w grudniu tamtego roku na sesji budżetowej. Radni Gorzowa Wielkopolskiego – ZADECYDOWALI – aby dać z budżetu miasta na ratowanie tego „ chorego tworu” – KUPĘ PIENIĘDZY – BO 2,5 MILIONA ZŁOTYCH. To jest dla mnie jakaś kuriozalna decyzja – nie wiem czym poparta. Prezydent Gorzowa Wielkopolskiego – to klepnął … „ Wbrew pozorom wszelkie wątpliwości są podpowiedzią, w jaki sposób skonstruować umowę, aby zabezpieczyć interes miasta. Ta troska jest spowodowana rangą tego wydarzenia. Sport jest bardzo istotny w życiu miasta. Musimy być ze sportowcami w trudnych sytuacjach. Taka sytuacja miała miejsce kilkanaście lat temu w Stilonie, wtedy takiej pomocy zabrakło. Zobaczcie jak długo zajmuje im ta odbudowa. Podanie ręki nie daje gwarancji sukcesu, ale daje ogromną możliwość „ – powiedział podczas sesji Pan Prezydent Jacek Wójcicki. Stare przysłowie się kłania – „  jeśli złapią cię za rękę, mów że nie twoja ręka ” – to chyba puenta tego stwierdzenia Pana Prezydenta… Dyskusja nad zakupem „dziwnych akcji” przez miasto trwała blisko 1,5 godziny. Ostatecznie 12 radnych było za, 5 przeciw, 3 wstrzymało się od głosu. 5 radnych nie oddało głosu. Tym samym miasto Gorzów Wielkopolski kupi akcje od STALI GORZÓW ZA 2,5 MLN ZŁ. Ale to nie wszystko jeśli chodzi o wsparcie miasta. Stal ma otrzymać 2,2 mln na sport profesjonalny. Wniosek jest złożony i czeka. Kolejny jest na 2,5 mln ( według informacji – wywiad WP Sportowefakty 14 grudnia 2024 – Jarosław Galewski a obecny radny – Ireneusz Maciej Zmora – były prezes Stali). To promocja miasta poprzez sport, czyli w tym przypadku organizacja Grand Prix. Do tego dochodzi zakup przez miasto wspomnianych akcji o wartości 2,5 mln, które klub deklaruje odkupić w ciągu trzech lat. Generalnie w kuluarach mówi się, to pewnego rodzaju pożyczka, a nie darowizna. Mówimy zatem łącznie o kwocie 7,2 mln, z czego 2,5 mln ma wrócić. Ciekawe co będzie jak klub zbankrutuje

Żużel po gorzowsku … Read More »

Scroll to Top