Chodzi oczywiście o nasze miasto czyli… na razie Gorzów Wielkopolski. Poniżej prezentuję teorię – dlaczego problem zmiany nazwy miasta wraca co pewien czas, zawierającą ciekawe powiązania faktów, kuluarów tej sprawy. Auto Przedstawiam autora poniższego tekstu – Nikołaja Tracza i jego spostrzeżenia. – Marzanna Leszczyńska
Problem przymiotnika w nazwie Gorzowa pojawia się regularnie średnio co dekadę. No właśnie, czy jest to faktycznie problem? Zwolennicy zmiany (głównie politycy, choć nie tylko) sugerują że to mało miasteczkowe, że niezgodne z historią, że utrudnia zlokalizowanie miasta, że co to za pomysł aby przymiotnik występował w nazwie miasta wojewódzkiego. Poniżej rozprawiam się z argumentacją przeciwników przymiotnika.
Argument historyczny o braku związku z Wielkopolską
Agrument historyczny jest zdecydowanie najgłupszy, bo o ile Gorzów z Wielkopolską był związany krótko i na samym początku, to na Ziemi Lubuskiej nie leżał nigdy. Wytyka się komunistyczną propagandę, która chciała podkreślić Polskość zdobytego odwiecznie niemieckiego miasta – oczywiście, to prawda. Ale przyjrzyjmy się jak to z tą przynależnością Gorzowa do Wielkopolski faktycznie było.
Ziemia na której został zbudowany Gorzów, należała do Kasztelani Santockiej która z kolei wraz z Santokiem należała do Wielkopolski. W 1260 Konstancja Przemysłówna, córka księcia wielkopolskiego Przemysła I, wyszła za syna margrabiego brandenburskiego Jana I Askańczyka. Jako posag wniosła ziemie kasztelanii santockiej, ale już bez samego grodu -Santoku. To właśnie na tej ziemi powstało niemieckie miasto Landsberg.
Kolejnym „wielkopolskim” epizodem jest okres od 1945 (czyli początku polskiego Gorzowa) do 1950. Miasto wtedy należało do woj. poznańskiego i było głównym ośrodkiem administracyjnym zachodnich powiatów województwa.
Trzeba wspomnieć jeszcze o kolejarzach z Wielkopolski, którzy w 1945 jako pierwsi zakładali polską administrację w przejętym mieście. To oni pierwsi, nie komunistyczna propaganda nazwali Landsberg Gorzowem Wielkopolskim. Komunistycznej propagandzie natomiast możemy zawdzięczać podczepianie Gorzowa oraz Zielonej Góry pod Ziemię Lubuską – to właśnie w PRL-u powstał pierwszy koncept jakoby miasta miały tworzyć wspólny region wraz z faktyczną Ziemią Lubuską, która roztacza się pomiędzy niemieckim Lebusem (Lubuszem) a rejonem Ośna Lubuskiego i Sulęcina.
Argument o małomiasteczkowym charakterze miasta z powodu przymiotnika oraz problemem ze zlokalizowaniem miasta.
Zwolennicy Gorzowa – bez przymiotnika w nazwie- uważają, że przymiotnik w nazwie miasta wojewódzkiego świadczy o jego małomiasteczkowości. Przypominają historię Stargardu (do niedawna Szczecińskiego), Recza (kiedyś Pomorskiego) a przede wszystkim argumentują, że „żadne inne miasto wojewódzkie nie posiada przymiotnika w nazwie, tylko ten nasz Gorzów”. Problem w tym, ze Stargard w Polsce jest jeden (nie mylić ze Starogardem Gdańskim –- jedna literka w tym przypadku robi różnicę), a Recz tak naprawdę zawsze był Reczem, przymiotnik „pomorski” to jedynie nazwa stacji kolejowej w miasteczku. Analogicznie do „Nowe Drezdenko” w Drezdenku. Z Gorzowem sytuacja jest bardziej skomplikowana – są w Polsce aż trzy. Gorzów Śląski to miasto leżące w woj. opolskim, na historycznym Górnym Śląsku, natomiast trzecia miejscowość to po prostu…Gorzów – wieś na Małopolsce, nie posiadająca żadnego przymiotnika w nazwie. Czy naprawdę nazwa dzielona z jakąś wsią na drugim końcu Polski daje nam prestiż?
O istnieniu „Gorzowa” w Polsce wie mało kto, natomiast w społeczeństwie istnieje świadomość o istnieniu dwóch Gorzowów z odpowiednimi przymiotnikami. Tak samo jak każdy Polak nawet z minimalną wiedzą geograficzno-historyczną zna pojęcia Małopolska, Wielkopolska oraz Śląsk. Pamiętajmy też, że istnieje jeszcze nasz „fonetyczny bliźniak” – miasto Chorzów. To właśnie z nim, gdy mówimy „jestem z Gorzowa” najczęściej mylą nasze miasto nasi rozmówcy – „Wielkopolski” rozwiązuje ten problem zanim zdąży się w ogóle pojawić. Ile zabawnych nieporozumień osobiście miałem w tym temacie podczas podróży, np. festiwalach muzycznych -to nie byłbym w stanie wyliczyć:
-Skąd jesteście?
-Z Gorzowa.
-Z Chorzowa? My z Katowic.
-Nie, z Gorzowa Wielkopolskiego.
-A, Gorzów Wielkopolski, jasne! Przejeżdżaliśmy obok niego ostatnio jak jechaliśmy nad morze.
Potem najczęściej słyszy się anegdoty o żużlu lub nagrywaniu muzyki w przeszłości na kasety Stilonu, bo przecież nie o „Dominancie” czy remontowanych ponad 20 lat Schodach Donikąd – to są na szczęście meandry wstydu jedynie w skali makro.
Jako argument również podaje się przykład enigmatycznych „przedsiębiorców i biznesmenów” którym rzekomo błędne lokowanie Gorzowa gdzieś na Wielkopolsce odbija się negatywnie na interesach – to kompletna bzdura. Załóżmy, że gdzieś na skraju województwa podlaskiego, leży miasto, które zawiera w sobie przymiotnik odwołujący się do woj. mazowieckiego i Polacy przez to często kojarzą je z Warszawą. Czy takie skojarzenia mogą szkodzić, czy wręcz przeciwnie? Gorzów na takiej samej zasadzie kojarzony jest z Poznaniem – tylko korzystać z takiego stanu rzeczy! Podobnie jak z byciem jedynym miastem z przymiotnikiem – przecież to aż krzyczy by wykorzystać to marketingowo. Fakt posiadania przymiotnika nie musi być wadą, a zaletą. Po za tym, to nie jest jakiś „Gorzów Dolny/Górny” czy „Gorzów nad Kłodawką”. Przymiotnik „wielkopolski” brzmi dumnie, brzmi po prostu „wielko”. Nawiasem mówiąc, małomiasteczkowo moim zdaniem brzmi proponowany przez wielu „Gorzów Nad Wartą”.
Argument o budowaniu odrębnej tożsamości w duchu Lubuskim.
Naszemu miastu delikatnie mówiąc, daleko do bycia pretendentem do tytułu najlepszego miasta wojewódzkiego w Polsce. W każdym zestawieniu miast wojewódzkich pod względem wysokości zarobków, komfortu życia Gorzów Wielkopolski dumnie zajmuje ostatnie miejsce, ewentualnie jedno z ostatnich. Gorzów nie może się również pochwalić napływającą ludnością, turystyką oraz uczelniami. Wielu Gorzowian (w tym też ja) upadek swojego miasta upatruje w niekorzystnym położeniu wojewódzkim. Zielona Góra, która stale się rozwija, zostawiła Gorzów daleko w tyle. Mając Urząd Marszałkowski- to właśnie ona rozdaje karty, dysponuje funduszami, a dla Gorzowa zostają marne okruszki. Pojawiają się głosy, że Zielona Góra nie byłaby tam – gdzie jest gdyby nie Gorzów- i nasze miasto jest jej potrzebne by zachować swoją obecną pozycję. Pytanie tylko, czy Gorzów do funkcjonowania również potrzebuje Zielonej Góry? I tutaj właśnie ta grupa Gorzowian wskazuje na Wielkopolskę. Związek z Poznaniem jest dla Gorzowian naturalny – to tam większość wybiera się na studia, a sam gorzowski AWF jest filią AWF im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu. Nie tylko część Gorzowian widzi w woj. lubuskim i współpracy z Zieloną Górą niekorzystny dla siebie układ. W 2023 roku, jeszcze za poprzedniego rządu coraz głośniej mówiło się o reformie administracyjnej w Polsce na, której między innymi miały zyskać miasta, które utraciły status miast wojewódzkich. Dwa z czterech proponowanych wariantów reform, zakładały likwidację woj. lubuskiego i ulokowanie Gorzowa w granicach woj. zachodnio-pomorskiego.
– Obecny układ województw nie jest wynikiem żadnej spójnej koncepcji, lecz przypadkową hybrydą. Powstała ona w wyniku rozszerzenia modelu województw „dużych” o kilka „średnich”. Wskutek zakulisowych targów politycznych niektóre ośrodki zachowały regionalną samodzielność, a inne ją utraciły. W „dodatkowych” województwach rangę miast wojewódzkich utrzymały Kielce i Opole, Gorzów i Zielona Góra. Utraciły ją m.in. Częstochowa, Kalisz, Koszalin i Radom, choć mają nie mniejsze znaczenie w sieci osadniczej kraju. – twierdzi dr Łukasz Zaborowski, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Te rozważania nie przeszły bez echa w Gorzowie. Zwolennicy odłączenia się Gorzowa od wpływów Zielonej Góry dojrzeli w tej debacie szanse – oczywiście jedni opowiadali się za woj. zachodnio – pomorskim, a inni za Wielkopolską – nie jest to istotne. Istotą jest fakt, że obecny układ administracyjny przestał być pewnikiem. Prezydent Jacek Wójcicki uznał taką możliwość za „nieakceptowalną”, niestety komentarze internautów pod artykułami cytującymi pana prezydenta prezentowały kontrastujące do niego zdanie. Coś ruszyło. Czyżby Gorzowianie potrzebowali jakiegoś impulsu, by obudziły się w nich postawy „anty lubuskie”, a co za tym idzie chęć odebrania własnemu miastu statusu miasta wojewódzkiego, byle tylko odłączyć się od Zielonej Góry? Nie mnie to oceniać. Pragnę jedynie zwrócić państwa uwagę, że właśnie mniej więcej w tym czasie, dziwnym zbiegiem okoliczności powróciła debata nad usunięciem przymiotnika „Wielkopolski” z nazwy miasta. Czy czasem ktoś nie wyczuł, że ten przymiotnik może stanowić dla Gorzowian pewnego rodzaju drogowskaz? W mieście naprawdę musi dziać się źle, gdy część mieszkańców popiera utracenie statusu miasta wojewódzkiego, mając nadzieję na lepszy rozwój pod Szczecinem lub właśnie pod Poznaniem w granicach Wielkopolski. Proszę też wziąć pod uwagę, kto na takiej ewentualnej zmianie najbardziej by stracił? Przy takim scenariuszu zniknie urząd, znikną stołki, a dotychczasowe układy polityczne oraz umowy zakończą się śmiercią naturalną. Czy nie dlatego, teraz przed wyborami aż tak kłuje w oczy przymiotnik „Wielkopolski”? Skąd taka determinacja? Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… – Bingo proszę państwa…
PS
Poniżej przedstawiam fotografię układanki którą kupiłem mojej córce z podziałem administracyjnym Polski. Proszę zauważyć, że Gorzów Wielkopolski prócz tego, że jest jedynym miastem wojewódzkim z przymiotnikiem w nazwie, jest też jedynym miastem wojewódzkim z którym najwyraźniej producentowi nic się nie skojarzyło…. No chyba że zadawala was skojarzenie z zielonogórskimi winnicami. Pozbyć się „wielkopolskości” na rzecz TAKIEJ tożsamości? Serio? Nie bądźmy śmieszni..

Nikołaj „Niko” Tracz 2024
Źródła cytowanych wypowiedzi :
Czytelniku!
Jeśli życzysz sobie nas wesprzeć w zamian za wytrwałe głoszenie prawdy, zachęcam na wejście na stronę https://patronite.pl/idealzezgrzytem.pl i założenie konta, aby nam pomóc działać aktywnie, rozwijać kanał, umożliwiać realizowanie nowych projektów jak np. tłumaczenie artykułów na obce języki.
Brawo dla autora !!!! – nie bądźcie śmieszni Gorzowianie Wielkopolscy. Trzymajcie się tej Wielkopolski. Trzeba zmienić wieloletni układ ( klikę) diametralnie !!!! – postawić na młodzież, edukację, rzemiosło zawodowe, prężne prywatne firmy, kapitał zagraniczny. Przyszłość Gorzowa Wlkp. – to uczelnie, szkoły zawodowe, dobra infrastruktura drogowa, kolejowa, rzeczna. Czas najwyższy to zmienić. Nie będzie to trwało krótko, ale 15 – 30 lat. Wszystko w Waszych rękach – inaczej będziecie Pcimiem Kobylim lub Nieznaną Przystanią….. z Waszą wieżą Eiffla – ohydnym monstrum.
Gorzów, ewentualnie Gorzów n/W.
Wyjątkowo akceptuję, ale trudno mi nazwać to komentarzem, Niestety. Trzeba mieć szacunek dla autora, który podjął wysiłek i napisał tekst na poziomie, z argumentami.
Tymczasem odpisuje się jak na złość, bez elementarnego uzasadnienia. To nie ma sensu. To tak dla tych, którzy tak postępują, żeby nie było pretensji, że nie zatwierdzam komentarzy. TAKICH NIE.
Gorzów Wielkopolski, jest znany, a zmiana nazwy miasta, na Gorzów, tylko zdyskredytuje nasze miasto, i z miasta wojet, w mentalności ludzi, staniemy się, malo ważnym miasteczkiem , leżącym gdzies pomiędzy Szczecinem, a Poznaniem
Brawo. Zgadzam się prawie że wszyskim!