grudzień 2023

MIERZĘCIN PRZED BOŻYM NARODZENIEM 2023 ROKU

Mimo nie zimowej aury nastrój w Mierzęcinie w Pałacu wyczarowany jak zimą. Tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia zdecydowanie po wodzie. Ale czy to ważne? Zapraszam na zdjęcia, muzykę świąteczną i dekoracje świąteczne. Marzanna Leszczyńska To już 10 artykułów i słuchowisk o nowej historii Pałacu w Mierzęcinie według wspomnień dr Roberta Wójcika na www.idealzezgrzytem.pl a wszystkie w jednej kategorii: https://idealzezgrzytem.pl/category/mierzecin-wedlug-wspomnien-dr-roberta-wojcika/

MIERZĘCIN PRZED BOŻYM NARODZENIEM 2023 ROKU Read More »

Zbigniew Rudziński uświadamia o tym „Czego o Gorzowie nie wiecie”

O grudniowym spotkaniu Przy „Zapiecku” ze Zbigniewem Rudzińskim w MOŚ w Gorzowie oraz Jego nowej książce „Gorzowskie opowieści turystyczno-krajoznawcze” Marzanna Leszczyńska Zbigniew Rudziński znany w Gorzowie Wielkopolskim i kojarzony z PTTK, turystyką i mapami jest niezawodny i obecny na różnych ważnych dla mieszkańców miasta wydarzeniach i spotkaniach na, których wspiera swoją wiedzą różne inicjatywy. Duża wiedza Z. Rudzińskiego o walorach przyrodniczych i krajobrazowych naszego miasta i regionu wspiera i przekonuje mieszkańców do obrony niektórych zagrożonych miejsc jak na przykład wzgórze ze „schodami donikąd”, które ma zostać unicestwione na konto apartamentowca. Interesujące opracowanie broszurek o Parku Krajobrazowym ujścia Warty dostarcza koniecznej wiedzy przyrodniczej i historycznej. Na spotkaniu poświęconym Ryszardowi Popielowi , gdy nadano uroczyście nazwę „Santockie Zakole im. Ryszarda Popiela” pojawiły się świeżo wydrukowane, zaktualizowane mapy przyniesione przez Zbigniewa Rudzińskiego. Grudniowe spotkanie „Zapieckowiczów” w MOŚ przy ul. Pomorskiej w Gorzowie przybliżyło bardziej tę barwną dla Gorzowa postać Zbigniewa Rudzińskiego , na którym promował swoją najnowszą książkę pt: „Gorzowskie opowieści turystyczno- krajoznawcze”. Spotkanie na „Zapiecku” nosiło tytuł „Czego o Gorzowie nie wiecie”. Chciałoby się dokończyć tytuł parafrazując znany film Woodego Allena „…a o co boicie się zapytać”… Gospodyni spotkania – Barbara Schroeder – przybliżyła uczestnikom spotkania swojego gościa i zarysowała się sylwetka w całej okazałości: Zbigniew Rudziński jest nie tylko turystą ale również alpinistą, który ma na swoim koncie zdobyty Mont Blanc i Marmoladę. Zorganizował wiele wycieczek i rajdów nie tylko pieszych, ale i kajakowych czy rowerowych. Opracował 30 map i wydał książki o Gorzowie i okolicach ( moją uwagę przykuła pozycja : ” Zakony rycerskie w lubuskim”- od razu nasunął mi się pomysł, aby podążyć tym szlakiem i go zwiedzić np. rowerem). Jego mapa „Powiat gorzowski dawniej” została nagrodzona, a ” Gorzowskie gawędy o miejscach niezwykłych w Gorzowie” zdobyły nagrodę publiczności. Otrzymał też odznakę „Nauczyciela kraju ojczystego”. Jest organizatorem konkursów dla dzieci. Nie da się ukryć, że to prawdziwy patriota lokalny, który – jak podkreśliła Gospodyni spotkania B. Schroeder – jest człowiekiem lubiącym wyzwania, nieoglądającym się za siebie i żyjącym tym co będzie, który zrozumiał, że trzeba pracować nad tym, aby Gorzowianie poznali miasto w, którym mieszkają, a które pełne jest ciekawostek i bogatej historii. Najnowszą książkę autor zarekomendował w sposób bardzo interesujący, a pokaz zdjęć uświetnił i zobrazował całość. Pozycja „Gorzowskie opowieści turystyczno-krajoznawcze” miały swój zalążek w audycji radiowej gorzowskiego radia. Właściwie miały swój początek w cyklu 188 krótkich, bo zaledwie trwających 180 sekund każda, historyjek. Jak powiedział Zbigniew Rudziński – wyszedł naprzeciw czasom krótkich tekstów, szortów internetowych, tak modnych i pożądanych dzisiaj i zgodził się na opracowanie takich właśnie materiałów radiowych. No cóż, ludzie myślą dzisiaj, że z takich skrótów posiądą dzisiaj erudycję, historię i mądrość tego świata. Jest to złudzenie, o którym wcześniej czy później każdy sam się przekona. Na szczęście Zbigniew Rudziński nie spoczął na tym ulotnym pomyśle, ale poszedł dalej i zrobił solidne, tradycyjne opracowanie tego tematu w postaci książki. Autor odsłonił rąbka tajemnicy o swojej książce, a zrobił to oryginalnie i co tu dużo mówić potrafił zachęcić do jej przeczytania. A było o: – misie z głową św. Jana Chrzciciela, która zachowała się po pożarze kościoła św. Jana w 1490 roku i o elementach, które pasują do niej, a znajdują się w zakrystii naszej katedry, a są to zworniki ( jeden z barankiem a drugi z dwoma ptakami). – o pamiątce, która jest czymś nowym w katedrze, a zostawili ją robotnicy, jako swój ślad, gdy pracowali przy odnowie katedry po ostatnim pożarze. – o dębowym ołtarzu w katedrze, który ufundowali po wojnie kolejarze, a który zniknął bez śladu. – o Kosynierach Gdyńskich i ich bezkonkurencyjnej waleczności z piechotą niemiecką. – o akcencie gorzowskim na obrazie „Powrót syna marnotrawnego” w czerwonym kościółku na ul. Warszawskiej. – o Pałacyku na Zawarciu ze stawem, który był wysuniętym szańcem. O spichlerzu i ich związkach z wojną 30-letnią i pobytem Szwedów. – O Dobroszynie i budynkach gospodarczych wyjątkowo ozdobionych. – o kamienicy w Strzelcach Krajeńskich, którego mieszkańcem był budowniczy Kanału Kilońskiego. Było też o ciekawostkach przyrodniczych. Między innymi o sośnie smołowej w Recławie, o potężnych żywotnikach, które nigdy nie będą pomnikiem przyrody, o największym głazie narzutowym w Macharach, który do złudzenia przypomina słonia… Wszystkiego nie wymieniam celowo i dokładnie nie opisuję, bo przecież warto mieć książkę i ją przeczytać. Wieczór i spotkanie ze Zbigniewem Rudzińskim uświetniała krasomówczym wystąpieniem o ” Szymonie Giętym” 11-letnia Antosia Kujawska ze Społecznej Szkoły Podstawowej Stowarzyszenia Edukacyjnego w Gorzowie Wlkp. Antosia zdobyła 1 miejsce w konkursie krasomówczym na etapie ogólnopolskim dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych w Legnicy, a przygotowała ją do niego pani Teresa Łukian. Gratuluję sukcesu. Marzanna Leszczyńska

Zbigniew Rudziński uświadamia o tym „Czego o Gorzowie nie wiecie” Read More »

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA 2023

Zapraszamy do opowieści o bogatej tradycji i historii wigilii Świąt Bożego Narodzenia. Dr Robert Wójcik opracował temat skrupulatnie, szeroko i z rozmachem. Wszystkie wątki Autor ujął oryginalnie, przywołał czas miniony i zaprosił do refleksji nad obecnymi czasami Świąt Bożego Narodzenia. Mam nadzieję , że pomogą w tym obrazy malarstwa historycznego i niezwykłej urody zdjęcia Ziemi Lubuskiej autorstwa Marka Kaźmierskiego z Nowin Wielkich. Całość dopełnia muzyka w wykonaniu Marcina Pesosa Stachowiaka. Przytulmy się do tradycji i historii w ten święty czas. Marzanna Leszczyńska i dr Robert Wójcik Czytelniku! Jeśli życzysz sobie nas wesprzeć w zamian za wytrwałe głoszenie prawdy, zachęcam na wejście na stronę https://patronite.pl/idealzezgrzytem.pl i założenie konta, aby nam pomóc działać aktywnie, rozwijać kanał, umożliwiać realizowanie nowych projektów jak np. tłumaczenie artykułów na obce języki.

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA 2023 Read More »

KARTKI ŚWIĄTECZNE Z LAT 80-TYCH

Piszcie i wysyłajcie kartki na Święta Bożego Narodzenia. To takie fajne- nie tylko dostawać, ale też dawać. Napisałam tekst o tych pierwszych, które otrzymałam. Pokazuję je w klipie, na tle piosenki Ewy Bem z filmu „MIŚ”. Marzanna Leszczyńska Koniec lat 70-tych i lata 80-te to był czas dużego napięcia w Polsce. Okres tuż przed stanem wojennym, stan wojenny a potem powolne podnoszenie się Polski z marazmu. To był biedny czas : szaro-burej rzeczywistości, pustych półek w sklepach, kartek na żywność, zamknięcia Polski na kraje zachodnie. Właśnie w tym okresie przychodziły do mnie pierwsze kartki świąteczne, adresowane na moje imię i nazwisko, nie rodziców, ale moje. Jaka ja wtedy byłam dumna i szczęśliwa, to były czasy szkoły podstawowej. Zachowałam je do dzisiaj, a ta pierwsza ma 45 lat. To już zabytek. Cieszę się, że nie uległam pokusie ich wyrzucenia wtedy, gdy wiele lat później przychodziły do mnie o wiele bardziej atrakcyjne, kolorowe, błyszczące brokatem, rozkładane, z pozytywkami – kartki świąteczne. O tak, rozwinął się przemysł świąteczny. Dziś po wielu latach otworzyłam kolorowe pudełko, w którym spoczywają – niektóre są lekko pogięte, nie mają wyrazistych kolorów ( nigdy ich nie miały), są skromne ale dla mnie mają wartość. Są odbiciem pewnego okresu ważnego w kraju, w którym mieszkam od urodzenia i mojego życia. Te dwie pierwsze, które otrzymałam w swoim życiu dziecięcym cieszyły mnie szczególnie nie tylko dlatego, że były piękne ( z Misiem Uszatkiem na nartach z ulubionej „Wieczorynki” i ta druga z cyklu: „Polskie szopki ludowe”) ,ale dlatego , że przyszły od mojej koleżanki- przyjaciółki, z którą siedziałam w jednej ławce szkolnej. Łączyło nas wtedy zamiłowanie do rysowania, fascynacje piórnikami chińskimi, pachnącymi gumkami, pisakami i kredkami, które nasi rodzice przywozili z Czechosłowacji przy granicy, której mieszkaliśmy. Miałyśmy też prawdziwe pióra wieczne: pelikano czy parker otrzymane w komunijnych prezentach. Dzięki nim wyrobiłyśmy sobie ładne charaktery pisma, chociaż kosztowało mnie to wiele łez, przepisywania zeszytów i stron bo kleksy były złośliwe, a staranne zeszyty były w cenie dobrej oceny z przedmiotów. Na przerwach opowiadałyśmy sobie przeczytane książki, oglądane filmy, chodziłyśmy po krawężnikach z ambicją, aby z nich nie spadać ( jakież to były ćwiczenia równowagi, cierpliwości, koncentracji, urządzałyśmy konkursy). I nagle po paru latach, gdy nasza przyjaźń robiła się coraz dojrzalsza i bogatsza – została nagle przerwana. Umarł jej tato, który ciężko od lat chorował, a ona musiała się przeprowadzić daleko. Dziś po tylu latach wiem, że to była piękna, pozytywna i ważna relacja w moim życiu i chyba żadna z późniejszych koleżanek nie miała na mnie tak pozytywnego wpływu. Niestety zakończyła się bez śladu, a dzisiaj nie wiem co u niej słychać. Potem przyszły kolonie, obozy, a więc nowe znajomości, przyjaźnie na odległość i nowe kartki na święta. I ta jedna z wroną i złym bałwanem, którą przysłał mi poznany na kolonii w Czechosłowacji chłopiec, o u nas nie spotykanym imieniu – Adolf. Napracował się kamrat i napisał życzenia po rosyjsku. Czytam z uśmiechem te nieporadnie formułowane dziecięce życzenia. Czasami jedno zdanie i litery tak duże, że ledwie zmieściło się na kartce. Dużo zapewnień, że nie było czasu na napisanie listu. Tak, ale to był duży wysiłek, czyjaś pamięć adresowana tylko w moim kierunku, tylko dla mnie, własnoręcznie napisane. Tylko jedna kartka ma wypłowiały, ledwie czytelny tekst. Jednej osoby nie mogłam sobie przypomnieć, ale już chyba sobie przypominam… Nigdy nie wyrzucę tych kartek. Może kiedyś spakuję ładnie i przekażę komuś ze swoich wnuków, czy prawnuków… Komu? A to się musi wykrystalizować w przyszłości. Marzanna Leszczyńska

KARTKI ŚWIĄTECZNE Z LAT 80-TYCH Read More »

Scroll to Top