W Klubie Tańca Towarzyskiego „Fan Dance” Anny i Grzegorza Deptów w Gorzowie Wlkp. odbył się w ostatnią sobotę listopada taneczny wieczorek andrzejkowy dla tancerzy senior hobby. Wszyscy tancerze, którzy zgłębiają tajniki tańca towarzyskiego zdradzane przez sędziego i nauczyciela tej trudnej sztuki Grzegorza Depty wraz ze swoją małżonką posiadającą najwyższą klasę taneczną „S”- Anną ,mieli okazję bawić się wspólnie i ze swoim mistrzem. Spotkali się więc tacy, którzy uczą się od paru miesięcy, tacy którzy uczą się parę lat, a nawet tacy, którzy przychodzą na zajęcia kilkanaście lat, ale… są i tacy, którzy tańczą przeszło 20 lat. Wszyscy spotykają się aby potańczyć, porozmawiać, poznać się, zintegrować i świętować Andrzejkowo.
Wosku nie lejemy i nie wróżymy sobie kto wyjdzie za mąż, bo tradycje szanujemy, gdyż są to zabawy dla panien, a w naszym gronie takowych już nie ma. Ale potrafimy się bawić z andrzejkowym akcentem, ponieważ każdy tęskni do lat młodości i lubi przeżyć ten czas na nowo, chce aby coś pozostało z tych lat… Na naszych Andrzejkach ściągałyśmy buty i ustawałyśmy ich sznur do …szampana. Właścicielka pantofelka, którego czubek spotkał się z szampanem została właścicielką butelki. Losowaliśmy też kartki z imionami i to było przeznaczenie, aby zatańczyć na wieczorku z tą właśnie wylosowaną panią, którą być może nigdy nie poprosilibyśmy do tańca, bo np. nie byłoby odwagi, pozwolenia, nie wypadałoby itd. itp. powodów jest baaardzo wiele.
Na wieczorku przewodził przede wszystkim taniec i nasze: rumby, cha- che, samby, paso double, jivy, foxtroty, walce, tanga i quick stepy. Parkiet był notorycznie oblegany i brakowało miejsca, choć jest pokaźnych rozmiarów. Nikt nie podpierał ścian i mało kto siedział przy stoliku, co świadczy o tym, że wszyscy potrafią te tańce odróżniać od siebie i potrafią tańczyć, chociażby parę figur. Nasz profesor, szef szkoły , didżej a zarazem wodzirej – Grzegorz Depta wraz ze swoją małżonką Anną zintegrował całe pokaźne towarzystwo i sprawił , że wszyscy się bawili, cieszyli i chętnie we wszystkich tańcach i zabawach uczestniczyli.
Tradycyjnie tańczymy po kole salsę, a nie jest to takie proste dla początkujących tancerzy dlatego tancerze bardziej zaawansowani są tutaj niezbędni aby nie było zderzeń bo strach pomyśleć co byłoby gdyby nie było koordynatora ruchu, to jak ulica z samochodami bez znaków i przepisów. Inną wspólną zabawą taneczną jest „miasteczko”, którą jak mówi Grzegorz Depta zna jeszcze z czasów głębokiej komuny, którą przemycono z za żelaznej kurtyny i uczono w Polsce.
Zarówno w salsie tańczonej po kole, i „miasteczku” jest coś z tańca dworskiego kiedyś , gdy to tancerze po paru figurach mijali się i przechodzili do kolejnych tancerzy. Są to oczywiście wersje uwspółcześnione, z inną muzyką – dzisiaj przygrywa sam Santana.
Ten wieczorek był wyjątkowy, bo właśnie trwał MUNDIAL. Był to szczęśliwy dla nas Polaków dzień, gdyż cieszyliśmy się właśnie wygranym meczem z Arabią Saudyjską. Gospodarze wieczoru nie zapomnieli o tym wydarzeniu i poprowadzili formację taneczną z futbolowym akcentem. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że jedna z uczestniczek wieczoru przyznała się do tego, że ma andrzejkowe marzenie, które rzecz jasna powinno się spełnić : Aby Polska zostałą MISTRZEM ŚWIATA w 2022 r. w Katarze. No cóż…Andrzeju, Andrzeju nasz dobrodzieju…
Trzeba też przyznać, że akcenty kibicowe dały się zauważyć podczas zabaw andrzejkowych w postaci ostrego dopingu z przymróżeniem oka. A emocje, okrzyki, pomysły i intergracja jakie towarzyszyły temu, aby towarzysz ze stolika trafił pięciogroszówką do szklanego naczynia z odległości dwóch metrów po prostu sięgały zenitu i rozbrajały kompletnie stoliki konkurencyjne śmiechem. Brawo dla dowcipu, pomysłu, dla stolika nr 2, który przychodzi na zajęcia w każdy piątek o godz. 18.45.
Zabawa kulturalna, z odrobiną alkoholu, ale bez nadmiaru. Jak zwykle wspaniała muzyka. Był jeden utwór dla mnie ciekawy do zatańczenia, dla tancerzy z inwencją twórczą: „Si, si, no, no. „
Ani jednego disco polo. No.. nie przepadamy. I nikt nie tańczył jak to się mówi: dwa na jeden.
Było dwóch prawdziwych Andrzejów, a jedna pani obchodziła w tym dniu swoje urodziny. Nie wiemy które, zresztą czy to ważne? Ale musiała w nagrodę za to że pamiętaliśmy, zatańczyć walca wiedeńskiego ze swoim mężem, a potem z Andrzejami.
relację zdała Marzanna Leszczyńska



