Zapraszam na kolejny odcinek wspomnień dr Roberta Wójcika o nowej historii Pałacu w Mierzęcinie. Udało się w końcu, bo ten odcinek długo był planowany, ciągle odkładany, ponieważ inne tematy wydawały się ważniejsze. Ten jest inny – filmowy, ale połączony z wiedzą historyczną. Tak się złożyło, że powstał na zakończenie 2024 roku. Odchodzi kolejny rok, a my zatrzymujemy przez wspomnienia to co zaciera czas. Cieszę się, że wyłowione są i wymienione kolejne osoby , które zostawiły swój ślad w tej nowej historii Pałacu i że znowu nie pozwolimy o kimś zapomnieć. Zadaję sobie pytanie kto dziś wie o tych wydarzeniach filmowych w Mierzęcinie, kto je pamięta i wspomina oraz czy dziś też tutaj powstają jakieś filmy ? W Pałacu w Mierzęcinie powstały sceny do filmu na pół dokumentalnego, dotyczącego wydarzeń dramatycznych, tajemniczych i do dziś niewyjaśnionych w historii naszego państwa. Zostały nakręcone w miejscu odpowiednim, bo również bogatym w dramatyczne, tajemnicze i niewyjaśnione zagadki . Sporym zaskoczeniem są zebrane w artykule fakty dotyczące zamachu w Gibraltarze i historyczne fakty dotyczące Pałacu. Myślę, ze to już są tematy dla koneserów historii , czy się z nimi zgodzą? Mam nadzieję, ze ten odcinek będzie dobrą niespodzianką dla miłośników wspomnień o Pałacu w Mierzęcinie dr Roberta Wójcika, zachęci do obejrzenia filmu i ” wyłowienia ” wszystkich scen kręconych w Pałacu – Marzanna Leszczyńska

na zdjęciu dr inż. Robert Wójcik administrator Pałacu Mierzęcin w latach 1998 – 2008
To długi artykuł – ale bardzo serdecznie zachęcam do jego przeczytania.
To fakt … mam we wspomnieniach 2007 rok – Pałac Mierzęcin w Polsce – województwo lubuskie – powiat Strzelecko- Drezdenecki – gmina Dobiegniew …
koniec lata – początek jesieni – piękna i złota- czasami deszczowa…
To była sensacja – wbiega do mojego pokoju w oficynie ( tuż przy pałacu) Pani Marta Kobus – wspaniała , piękna dziewczyna – bez wątpienia mogła by grać w najlepszych filmach u światowych reżyserów – najlepszy marketingowiec w historii tego obiektu – niezwykle pracowita, inteligentna – klasa sama w sobie – oznajmiając mi głośno – „ Panie Robercie – mamy Hollywood”
Uściskałem ją serdecznie, gdy mi powiedziała co się wydarzy przez najbliższy miesiąc. Cicho jej powiedziałem – jesteś genialna, wspaniała – jak Ci się udało to zrobić ?
Powoli , powoli … A gdzie ten generał i ten zamach ? Teraz trochę historii i trochę „Hollywoodu” …
… Gibraltar – 4 lipca 1943 roku. Godzina 23.07. Samolot Liberator AL 523 spada do morza zaledwie 16 sekund po starcie. Na pokładzie był Naczelny Wódz, premier Rządu Polskiego na Uchodźctwie, generał Władysław Sikorski. Śmierć Wodza do dzisiaj jest niewyjaśnioną zagadką. Czy była to katastrofa? Czy Sikorski został zamordowany? Historyk i publicysta Dariusz Baliszewski przez wiele lat badał tę sprawę. Na kanwie jego odkryć powstał film fabularny „Generał – zamach na Gibraltarze”.
Według oficjalnej, głoszonej przez lata wersji, generał Władysław Sikorski zginął w katastrofie lotniczej lecąc w 1943 roku z Gibraltaru do Londynu. Film fabularny obala tę wersję. Przedstawia dowody: fotografie, dokumenty i relacje świadków wydarzeń, które mogą wskazywać na morderstwo. Innowacyjność tego filmu polega przede wszystkim na przedstawieniu spójnej, choć niewątpliwie kontrowersyjnej hipotezie dotyczącej okoliczności śmierci generała Sikorskiego. Jest ona poparta precyzyjnie skonstruowanym scenariuszem, w którym historia w sposób nowatorski wprowadza współczesnego widza w obszary filmu łączącego fabułę z dokumentem. Dysponuje ponadto dotychczas niepublikowanymi materiałami archiwalnymi, zdjęciami i dokumentami, które potwierdzają, że dotychczasowe przekazy historyczne były błędne – tak mówiły autorki filmu, reżyserki – Panie Anna Jadowska i Lidia Kazen.
Akcja filmu toczy się w Londynie, Egipcie i na Gibraltarze ( no i oczywiście w Mierzęcinie – co opiszę później..) Wszędzie tam, gdzie generał Sikorski wraz ze swoją ekipą (przede wszystkim swoją córką Zofią Leśniowską – która była odpowiedzialna za szyfry w depeszach i korespondencje), który w ostatnich miesiącach swojego życia pełnił misję Naczelnego Wodza…
Największym atutem tego filmu jest przedstawienie mechanizmów rządzących wielką polityką. Mechanizmów, które doprowadziły po wojnie do rządów komunistycznych w Polsce oraz faktu, że do dzisiaj wiele dokumentów sprawy gibraltarskiej nie zostało odtajnionych bądź „zaginęło”. Film demaskuje skrywane przez lata tajemnice, które mogły w istotny sposób zmienić bieg historii. Film fabularny „Generał – zamach na Gibraltarze” opowiada o ostatnich dniach życia generała Władysława Sikorskiego (w tej roli Krzysztof Pieczyński), tuż przed katastrofą- patrz zdjęcie poniżej zrobione w sali balowej w Pałacu w Mierzęcinie.

Wodzowi towarzyszy córka Zofia (Kamilla Baar- Kochańska ) i ekipa najbliższych współpracowników. Wszyscy goszczą w pałacu gubernatora Gibraltaru (czyli Hollywoodzkiego Mierzęcina) Masona Macfarlane’a (Jerzego Grałka), który ma nakłonić Sikorskiego do oddania dokumentów świadczących o morderstwie oficerów polskich w Katyniu. Gdy ten stanowczo odmawia, w plan zostaje wdrożony zamach na generała. Kto za nim stoi? Kto go wykonał i jak przebiegał? Czy Zofia też była na pokładzie Liberatora ? Równolegle pokazane są losy polskiego kuriera Jana Gralewskiego (Tomasza Sobczaka) i jego żony Alicji Iwańskiej (Marietty Żukowskiej). Jan Gralewski miał ostrzec generała przed zamachem, a w istocie odegrał zaskakującą rolę w mistyfikacji gibraltarskiej… proponuję obejrzeć film…
Film dla dojrzałych widzów – interesujących się historią – thriller polityczny, natomiast dla młodszych odbiorców – film szpiegowski z elementami dramatu psychologicznego… a jego tłem w jego realizacji – był …. Pałac Mierzęcin, gdzie kręcono jedne z najważniejszych zdjęć w jego ekranizacji.
A teraz trochę dociekań historycznych – zapewniam wszystkich – na koniec tego artykułu – „wisienka na torcie”
Nie ma chyba w historii Polski wydarzenia, wokół którego nie narosłoby kaskadowo tyle teorii spiskowych. Wersja, wedle której przyczyną katastrofy był błąd ludzki bądź usterka maszyny, wciąż znajduje swoich przeciwników, utrzymujących, że generał Władysław Sikorski zginął w zamachu. To, co wiemy dziś na pewno, to fakt, że Władysław Sikorski zginął na pokładzie Liberatora 4 lipca 1943 roku i to, że samolot runął do morza tuż po starcie. Wiemy też, że jedyną osobą, która przeżyła katastrofę, był czeski pilot Eduard Prchal ( okazuje się że nie tylko On – bo był drugi pilot). Z wraku udało się wydostać ciało generała Sikorskiego i większości ofiar. Nigdy nie odnaleziono za to szczątków…. Zofii Leśniowskiej ( Kamilla Baar – Kochańska) córki generała – patrz zdjęcie poniżej zrobione w Zabytkowym Parku w Mierzęcinie

Przedziwne – wrak samolotu był tylko na 7-8 metrach głębokości – morze spokojne – nie było żadnych sztormów – czy była na pokładzie tego samolotu? Po paru miesiącach po katastrofie , ktoś ją widział w stalinowskiej willi w Moskwie – jako porwaną osobę przez sowietów ( ówczesne KGB) – nie wiem czy to prawda – ale jest wiele w tym twardych dowodów … Swoją drogą – nigdy nie znaleziono jej ciała. Według teorii Dariusza Baliszewskiego, Pani Zofia Leśniowska rzeczywiście nie wsiadła na pokład Liberatora. Prawdopodobnie zabójcy generała porwali ją tuż przed startem maszyny. Nie chodziło jednak o skrupuły natury moralnej i chęć oszczędzenia kobiety. Dla obcego wywiadu ( sowieckiego) Leśniowska miała być niezwykle cenną zdobyczą. Sprawowała bowiem funkcję sekretarki, szyfrantki i powiernicy ojca…
Śladem porwania była …charakterystyczna bransoletka, z którą Leśniowska nigdy się nie rozstawała, a która została odnaleziona w kairskim hotelu Mena House. Zdaniem historyków, córka generała była po katastrofie w Kairze– po uprowadzeniu z Gibraltaru przez Sowietów. Pozostawiona bransoletka w hotelu była znakiem , że żyje.
Po katastrofie Brytyjczycy powołali komisję RAF do zbadania przyczyn wydarzeń z 4 lipca 1943 roku. Organ stwierdził, że do wypadku doszło wskutek zablokowania steru wysokości i wykluczył sabotaż… Własną komisję powołali też Polacy, bazując na ustaleniach komisji brytyjskiej. Z członkiem komisji, super pilotem – Panem Jerzym Bajanem, rozmawiał po wojnie Jan Nowak-Jeziorański, dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Wynik badań komisji polskiej różnił się od wyniku komisji brytyjskiej tym, że komisja brytyjska stwierdziła, że wypadek nie nastąpił na skutek sabotażu – wskazywał Bajan. – „Myśmy stwierdzili, że skoro nie można ustalić przyczyn wypadku, to nie można wykluczyć sabotażu. Niemniej wydaje się to bardzo nieprawdopodobne (…). Musiałby to być bardzo dziwny sabotaż. Przede wszystkim ten, który go dokonał, nie mógł przypuszczać, że mógłby on nastąpić w tym momencie. Gdyby tego rodzaju rzecz (zablokowanie steru wysokości) nastąpiłaby w powietrzu, to zawsze byłby czas na reakcję…” Ale są też inne fakty… trop sowiecki – a może brytyjski… a może polsko – polski . O Boże – jak zawsze tak było i jest do dzisiaj…
W raporcie sporządzonym specjalnie dla premiera Winstona Churchilla, po latach – ale przed konferencją w Jałcie ( gdzie Churchill- albo chciał dociec przyczyny tej katastrofy – … albo ją zataić ) najbardziej znaczący jest paragraf 15. tego raportu, który głosi: „Należy zaznaczyć, iż uciekinier z KGB domniemał dwa lub trzy lata temu, że Sikorski został zamordowany przez NKWD. Jednakże uciekinier nie chciał rozwinąć tego twierdzenia i przedstawić jakichkolwiek dowodów. Jeśli informacja ta byłaby prawdziwa, oznaczałoby to, że Rosjanie działają z pozycji siły, ponieważ jako jedyni wiedzą, co się stało w Gibraltarze”. To jego słowa !!!. Kto był uciekinierem z KGB ?
A zatem trop sowiecki… – jak zwykle – wczoraj i dzisiaj …. Gdyby to Stalin stał za śmiercią generała Sikorskiego, to motywem domniemanego zamachu mogła być zemsta za twardy stosunek generała Sikorskiego wobec ZSRR w obliczu ujawnienia Zbrodni Katyńskiej, chęć zastąpienia go kimś, kto łatwiej dałby się przekonać o współpracy z Sowietami, pozbawienie Polski lidera i osłabienie jej pozycji w obliczu zbliżających się rozstrzygających decyzji na temat powojennego podziału Europy, które wydarzyły się w Jałcie. Kto to był ze strony polskiej – no kto ? – Nie wnikam w wątek polsko – polski – ale jedyną osobą , która mi się nasuwa na myśl jest …generał Władysław Albert Anders…
Kluczowe w tym kontekście wydaje się to, że w chwili, gdy generał Sikorski przebywał na Gibraltarze, wizytował tam również niejaki Iwan Majski, ambasador sowiecki w Wielkiej Brytanii. Zwolennicy tezy o udziale sowietów w katastrofie gibraltarskiej wskazują, że maszyny oficjeli stały IDEALNIE OBOK SIEBIE na płycie lotniska, a śledztwo RAF z 1943 roku wykazało rażące uchybienia dotyczące zabezpieczenia tego lotniska. Tam tego nie było – można było robić co się chce – czyli każdy mógł podejść do samolotu. Czy sabotażysta mógł przejść z jednego samolotu do drugiego i spowodować usterkę? Oczywiście – Tak. Na Gibraltarze działał też w tym czasie sowiecki agent Kim Philby, jeden z najskuteczniejszych informatorów i super szpiegów sowietów – to był zawodowiec – zagorzały komunista.
Jak podkreślają historycy o tezie udziału sowietów, Philby chyba nie mógł uprzedzić swoich mocodawców o przylocie generała Sikorskiego na Gibraltar, bo polski przywódca podjął taką decyzję nagle – bardzo nagle – i to jest fakt. A może go zamordowano tuż przede tym feralnym lotem – i po prostu wsadzono go do tego samolotu tuż po jego zabójstwie ? Czyli cała załoga tego samolotu była w to zamieszana ? Przecież prawdopodobnie ( w zasadzie w 100 %) nie było w tym samolocie JEGO CÓRKI – PRAWEJ RĘKI – Zofii Leśniowskiej …
Podejrzenie o przeprowadzenie sabotażu przez Sowietów było wielokrotnie sugerowane, choć niewyrażane wprost, w wielu różnych publikacjach i audycjach np. Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, przed której mikrofonami stawali świadkowie historii.
Pikanterii sprawie dodaje fakt ( za Tadeuszem A. Kisielewskim), że drugim pilotem tego samolotu Liberator AL 523, którym leciał generał Sikorski był – William Herring – który miał być też rzekomo sowieckim agentem (chyba był)… przeżył tą katastrofę. Jest o nim – absolutnie cicho – we wszystkich raportach… To wszystko bardzo dziwne i ciekawe. Dla wtajemniczonych – rosyjskie (moskiewskie) archiwa tajne – chyba w obecnej chwili nie będą odtajnione – ale ciekawe jest jedno – Brytyjczycy – swoje archiwa i dokumenty ( a w 100 % są takie) – dotyczące tej katastrofy, w której zginął generał Sikorski – odtajnią dopiero w roku 2040… Ciekawe dlaczego tak późno ? Przecież jesteśmy sojusznikami – jesteśmy w NATO – i powinniśmy sobie ufać i przekazywać pewne informacje. Osobiście mam wrażenie jedno – i Sowieci i Anglicy maczali palce w tym zamachu na generała… razem i wspólnie. O wątku – polsko – polskim nie chcę pisać – ale są też dziwne animozje i przypuszczenia – są niestety też fakty – odsyłam do literatury historyków….
Polityka jest paskudna – była i jest do dziś.
Szanowni Czytelnicy – nie jestem historykiem z zawodu – nie mam takiego wykształcenia – jest to moja pasja prywatna – tak jak wiele innych rzeczy. Spotkała mnie w życiu fajna przygoda – jako administrator i dyrektor obiektu – Pałacu Mierzęcin ( lata 1999- 2008) miałem przyjemność gościć ekipę filmową – o ile pamiętam – producentem i sponsorem tego filmu była amerykańska stacja telewizyjna TVN. Większość zdjęć do tego filmu była kręcona wczesną jesienią 2007 roku w Pałacu w
Mierzęcinie, który był filmową rezydencją pałacu gubernatora Gibraltaru ( czyli Hollywoodzkiego Mierzęcina) Masona Macfarlane’a. To była dla mnie niesamowita przygoda w życiu. Obiekt był całkowicie zamknięty dla innych gości. Była tylko bardzo liczna ekipa filmowa z całym sztabem ludzi odpowiedzialnych za produkcję: od reżyserów – całego sztabu związanego z jego produkcją – rzeszą znamienitych aktorów …. a skończywszy na … no właśnie na kim – na statystach !!!. W zabytkowym traku – była ogromna charakteryzatornia – począwszy od mundurów – a skończywszy na broni z tego czasu – oczywiście rekwizytów.
Cała załoga pałacu była zobligowana tzw. milczeniem – czyli nikt z zewnątrz nie powinien wiedzieć co się tu dzieje i że jest kręcony film. Wiele elementów wewnętrznej architektury pałacu było specjalnie przerabianych – drzwi, okna, okiennice – tak aby oddawały charakter tej willi – pałacu gubernatora Gibraltaru. Kuchnia serwowała specjalne posiłki dla całej obsady filmowej – nie byli wybredni – powiem jedno – byli bardzo zadowoleni. Szczególnie upodobali sobie nocne „ nasiadówki” , które trwały do rana. Nie było jednak żadnych ekscesów, chociaż były bardzo suto zaprawiane mocnym alkoholem. Królowała irlandzka Whisky Tullamore z lodem.
.. Wszystko było w normie – kierownictwo tego przedsięwzięcia bardzo mocno trzymało aktorów w odpowiednich ryzach. A co do głównych aktorów – powiedzmy sobie szczerze- oni dojeżdżali – praktycznie codziennie z Warszawy do Mierzęcina – pociągiem – relacji Warszawa – Krzyż. Potem z Krzyża byli dowożeni zamówionymi samochodami do Mierzęcina – krótka sesja zdjęciowa – …. I z powrotem do Warszawy do innych zajęć aktorskich – przede wszystkim wieczornych spektakli w stolicy – trudne to życie aktora…
A co do statystów występujących w epizodycznych rolach w tym filmie – krótko sekundowych – typu kelner czy pokojówka – szybko ogłoszono casting wśród całej załogi Pałacu Mierzęcin – i co ciekawe – spośród wielu osób wybrano trzy – jedną Panią i dwóch Panów. Jeden z nich – Pan Władek ( pracownik parkowy) – zagrał chyba w tym filmie najdłuższy wątek – 4-5 sekund – jako kelner. Był niezwykle z tego dumny i zawsze mi po tej roli mówił – „ No Panie Robercie – teraz to jestem już gwiazdą filmową i czekam na następne propozycje”. Na „ziemię” szybko sprowadziła go jego żona – Pani Grażyna ( wspaniała kobieta – też pracownik zieleni parkowej) – mówiąc krótko – „ Władek – ja Ci ten Hollywood szybko wybiję z głowy” . No cóż – Pan Władek nie dostał następnych propozycji filmowych – ale wszystko było to traktowane z dużym humorem – po prostu – wszyscy byli zadowoleni – ba ! wręcz szczęśliwi, że mogli brać udział w takim wydarzeniu. Dla ciekawych jeszcze jedna informacja – były sprowadzone do realizacji tego filmu – specjalne jupitery na podnośnikach i mocnymi generatorami prądu, które służyły do emisji światła , które miało przypominać „gibraltarskie” słońce. Pod koniec roku 2007 – cała załoga Pałacu Mierzęcin dostała specjalne kalendarze, które były wydane ze zdjęciami tego filmu – to było bardzo miłe i wszyscy byli zadowoleni. Swoją drogą to była moja ostatnia złota jesień w Mierzęcinie, którą tak bardzo lubiłem…
A teraz ta wisienka na torcie – bo zamach w Mierzęcinie był…
Mało kto wie, że pod sam koniec drugiej wojny światowej – Pałac Mierzęcin był szpitalem wojskowym dla sowieckich oficerów – lotników. Powiedzmy sobie szczerze – to była elita.
Swego czasu dotarłem do pewnej publikacji związanej z Mierzęcinem… fragmentu opisu z książki Jerzego Dyjecinśkiego „Kriegsgefangener Nr 159 wraca do domu” (Wyd. MON, W-wa 1972 rok). Dotyczy ona we fragmentach – losów jeńców Oflagu II C Woldenberg (Dobiegniew – ok. 5 kilometrów od Mierzęcina) – wydarzenia z miesiąca lutego 1945 roku… Posłuchajcie, a w zasadzie przeczytajcie…. : Cytuję tekst z tej książki :
„Dojeżdżaliśmy do opuszczonego dworu i folwarku w Mierzęcinie. Piękny, biały dwór zapraszał przez otwartą bramę do swojego wnętrza. Nagi, bezlistny o tej porze roku park prześwitywał niebem miedzy gałęziami, kładąc od pni drzew fioletowe cienie na białą warstwę śniegu….. Nie było tu żywej duszy. Jedynie stada wron, gnieżdżące się na wysokich drzewach, darły się na całe gardło, jakby swym krzykiem chciały nas odstraszyć…. Weszliśmy do wielkiej sklepionej sali, tonącej w półmroku uciekającego dnia. Mimo woli podnieśliśmy głowy na żebrowane sklepienia i kryształowe żyrandole zwisające od stropu do połowy wysokości sali. ( według mnie – to była obecna sala balowa – mój przypisek) Gdy spojrzeliśmy w kierunku długiego stołu, który zajmował miejsce centralne, przerażenie – jakiego dotąd nie zaznaliśmy – sparaliżowało nas. Wokół stołu leżały ludzkie ciała, zwisały z krzeseł lub foteli, opierali się zakrwawionymi twarzami na strzaskanych pociskami talerzach, wśród rozbitego szkła. To nie byli zwykli żołnierze – to byli wysocy sowieccy oficerowie – to było widać po ich umundurowaniu i gwiazdkach na kołnierzach mandaryńskich. Kawałki tynku odpadłe od ścian i rozbite pociskami szyby zgrzytliwie trzeszczały pod naszymi nogami, gdy podchodziliśmy bliżej, by się przypatrzeć tej makabrycznej scenie. Takie same martwe oczy, jak zabitych żołnierzy radzieckich, patrzyły na nas z podziurawionych na ścianach portretów, jedynych świadków potwornej masakry. Nie spodziewając się zaskoczenia, padli bez oddania strzału. Nie było śladów żadnej walki! Zwykła rzeź dokonana albo przez wycofujące się oddziały Wermachtu, albo działających na tyłach dywersantów. Dziwił nas tylko brak śladów walki – absolutny. Wyglądało tak, jakby wróg spadł z nieba. Kiedyśmy patrzyli na niedawnych zabitych… ogarnął nas lęk. Zaczęliśmy się bać tych trupów, pałacowej pustki i ironicznych uśmiechów z portretowych ram. Wybiegliśmy jak szaleni z tej ponurej komnaty-grobowca, przeskakując po parę stopni, żeby jak najprędzej znaleźć się na dziedzińcu. Robiło się już szaro, a przed nami była noc, prawdopodobnie bez dachu nad głową. Rwaliśmy do przodu ile sił , żeby jak najszybciej oddalić się od tej trupiarni….”
Czy wśród tych trupów oficerów sowieckich był generał ? Albo inaczej – to był zaplanowany zamach – wyspecjalizowane odziały Himlera – Reichsfūhrera SS – doskonale widziały co mają zrobić, kogo szukać i kogo zamordować. Oddział Zarządu Głównego SS – bezwzględnych, doskonale wyszkolonych morderców spadających z nieba (chyba piekła) w brunatnych mundurach. To nie był zwykły zamach – kogoś chcieli koniecznie zlikwidować – taki mieli rozkaz.
Może kiedyś się dowiemy – po odtajnieniu moskiewskich archiwów – kogo tam zamordowano w Mierzęcinie? A po odtajnieniu brytyjskich archiwów – dowiemy się jak zginął generał Władysław Sikorski …
dr Robert Wójcik

Wspieraj nas na Patronite!
Wspieraj IdeałZeZgrzytem.pl i umożliw nam tworzenie coraz lepszych treści!
Robercie bardzo dziękuję za wyjątkowo ciekawy artykuł. Myślę, że odtajnienie moskiewskich archiwów będzie możliwe po jakiejś nowej rewolucji w tym kraju i kompletnej zmianie mentalności Rosjan, czyli niestety chyba nigdy…
Panie Robercie, bardzo fascynujący artykuł, dziękuję za niego.
” Piękna historia” – Tomasz Stefaniak
Ciekawy artykuł.-Zeznanie pilota Eduarda Prchala różni się od faktów ustalonych , przez polską komisję badającą na miejscu katastrofę.Otóż Eduard Prchal twierdził ,że nie miał na sobie założonej kamizelki ratunkowej, natomiast ,kiedy został wyłowiony z morza był w kamizelce.Co świadczy o przygotowaniu do awaryjnego lądowania w oceanie.