Nie tylko Czocha i Książ na Dolnym Śląsku

Zapraszam na podróż po fragmencie Dolnego Śląska: Kamieniec, Zamek na Skale, Zamek Sarny, Zamek Międzylesie czy Pałac Harrego Pottera ( tylko za płotem).

Naciśnięcie czerwonego prostokąta z białą strzałką na obrazie poniżej uruchomi krótki film z muzyką – Marzanna Leszczyńska

Kiedyś, zimową porą Marek Kaźmierski (niezwykły fotograf z Nowin Wielkich) opublikował wykonane nocą zdjęcie budynku przedbramia Zamku Grodno. Portal z szarego piaskowca, płaskorzeźby na elewacji – zrobiły na mnie piorunujące wrażenie – nic dziwnego ponieważ uznane są przecież za najpiękniejsze na Śląsku. Jak to się stało, że pierwszy raz usłyszałam o tym miejscu chociaż Zamek Grodno ma 700 lat i pamięta czasy Piastów Śląskich? Byłam w Grodnie, ale za naszą wschodnią granicą… Decyzja była szybka: Latem spędzam weekend na Dolnym Śląsku i poznaję Zamek Grodno.

Był lipiec, gdy doszło do realizacji pomysłu. Niestety nocleg w tym miejscu załatwiany na ostatnią chwilę okazał się niemożliwy. Nie ma tego złego jednak co by na dobre nie wyszło. Zwolniło się miejsce w Kamieńcu i tam dotarliśmy późnym wieczorem.

Tak się dzieje, że powracamy ciągle do tych samych miejsc – Zamek Czocha czy Książ mają potężną reklamę. Świeradów Zdrój to magnetyczne miejsce, które nie jest w stanie się znudzić. Tymczasem w ostatnich dwudziestu latach odnowiono tak wiele innych zabytkowych miejsc, które mają nowych właścicieli, nowe życie i krótką historię po odbudowie. W końcu ile razy można odwiedzać te same miejsca? Szczerze powiedziawszy nie lubię Zamku Czocha – dla mnie za dużo tam tragedii, imprez zaplątanych w siły ciemności. Może to jest ciekawe i sensacyjne, ale na pewno nie pozytywne. Gdy widzę fotografujące się pary młodożeńców, przechadzających się gości weselnych i słyszę o nocach poślubnych w komnacie, gdzie znajduje się łoże z zapadnią, gdzie ginęło w lochach tyle młodych pań nie spełniających oczekiwań władców tego miejsca to zadaję sobie pytanie: dlaczego na tak szczególny dzień swojego życia wybierają tak mroczne i dziwne miejsca? Naprawdę nie lepiej wybrać miejsce skromniejsze, biedniejsze, ale z pozytywną energią?

KAMIENIEC

Pałac Kamieniec , jego przytulne i wyjątkowe obejście jest cudowny i ma charakter kameralny. Jeśli szukasz spokoju, dopracowania, dobrego gustu, poczucia, że czas się zatrzymał, zieleni i wyjątkowego ogrodu to znaczy, że idealnie trafiłeś. Wybudowany w 1780 roku przez hrabiego von Hartig, a przebudowany w latach 80-tych XIX wieku przez rodzinę von Scherr- Thoss przeszedł nawet czasy II wojny światowej bez uszczerbku, a zrujnowały go dopiero powojenne lata tzw. komuny. Na szczęście wszystko uległo odwróceniu w 2006 roku, gdy Pałac trafił w prywatne ręce. Dzisiaj to miejsce sprawia wrażenie skończonego, stanowi całość tak zaprojektowaną, że choć miejsc noclegowych już nie ma to nie zauważa się tłumów ludzi i gwaru. Kojąco działa zieleń i kwiaty wokół Kamieńca. Osobiście wiele pomysłów podpatrzyłam i na pewno będę je wdrażać w swoim ogrodzie. Pomysł na ogród w ruinie jest super pomysłem. Budynek przy pałacu, a właściwie jego ruina bez dachu, ukryta w zaroślach potężnego jałowca i innych drzew, w której zorganizowano uprawy do kuchni i kwiaty, które zdobią wnętrza pałacu jest pięknym, oryginalnym i bardzo pożytecznym pomysłem, który uświadamia nam, że niektóre sprawy nie wymagają niebotycznych finansów, nie wszystko należy uprzątać i rozbierać. Połączenie luksusu, bogactwa z ruiną, patyną stanowi piorunującą estetyczną mieszankę. Żeby było interesująco, nie sztucznie, nie kiczowato to musi być nie tylko nowe, ale też stare. Są tutaj obszary klimatu angielskich ogrodów, ale są też polskie klimaty jak z dworku w „Panu Tadeuszu”. Ważne, że trochę z klimatu Pałacu Kamieniec można zabrać do swojego domu i podzielić się nim ze swoimi bliskimi kupując pałacową filiżankę, dżem, nalewkę, miód z tutejszej pasieki czy książkę napisaną przez tutejszych regionalistów i pasjonatów historii i życia na tych terenach. Będą na długie zimowe wieczory jak znalazł.

ZAMEK SARNY

Zasięgnęłam języka na miejscu i zwiedziłam również Zamek Sarny, a właściwie zamczysko, który ma całkowicie inny charakter niż Kamieniec. Ten zabytek jest w fazie odrodzenia i sprawa nie będzie jeszcze długo zamknięta. Powiem szczerze, że to jest właśnie dla mnie bardzo interesujące i frapujące – obserwować tę przemianę co znaczy – pojawiać się tu często (Coś dla mnie). Ta wybudowana w XVI wieku posiadłość ma niezwykłą historię, przeszła przez czasem tragiczne wichry historii, ale najważniejsze, że nadal istnieje. Stoi tylko 5 km od domu naszej najmłodszej noblistki – Olgi Tokarczuk. To w Zamku Sarny urodził się w 1866 roku Gustaw Adolf hrabia Gotzen ( gubernator Niemieckiej Afryki Wschodniej). W 2010 roku, gdy Zamek Sarny był bliski zawaleniu chciała go przejąć brytyjska fundacja Save Britain`s Heritage pod patronatem Karola, księcia Walii. Losy jednak sprawiły, że jest własnością fundacji założonej przez trzy prywatne osoby, które pozyskują różne fundusze na odbudowę i już 10 lat trwa rewitalizacja obiektu będącego na skraju zawalenia się. Gdy się patrzy na to zamczysko widać ogrom prac do wykonania, ale widać jak wiele już zostało zrobione. To miejsce tętni życiem i jest w fazie transformacji. A pole do popisu mają różni specjaliści. Na razie zachwyca zamkowa kawiarnia i Kaplica Św. Napomucena malowidłami z 1738 roku, w której wnętrzu rozbrzmiewa muzyka jak w raju, głosów które można słuchać i słuchać, długo jak najdłużej – tak wielkiej są urody. Budzą zdumienie zestawienia renesansowych polichromii i nowoczesnych grafik, kryształowych żyrandoli zawieszonych jeszcze na nie odrestaurowanych sklepieniach. Zastanawiam się jaką trzeba mieć miłość do tych murów, wiarę, że uda się to wszystko uratować? Wyobrażam sobie ile to wszystko wymaga wiedzy, poświęcenia, o finansach już nie wspomnę. Okazja do wykazania się i zrealizowania nie jednego geniusza ludzkiego. Widok jest imponujący, a kontrasty zachwycają: z jednej strony prawie spróchniałe okno, zamurowane cegłami i podparte deską i nowe piękne drzwi w secesyjnym stylu ledwie widoczne na potężnej ścianie odrapanej z tynku. Ciemne lochy ukazują ogrom potrzebnych środków i pracy – a co w nich będzie? Nie mam zielonego pojęcia – dlatego ciekawe będzie wszystko co przyszłość odsłoni. Zapiera dech ogromna ruina potężnego folwarku – w jej środku krajobraz jak ze starożytnych zabytków Rzymu: ceglaste łuki i ściany , a w środku poustawiane drewniane solidne stoły i krzesła – zapewne już dzieje się tam, oj toczy się życie dzisiaj na zamku. Zawieszona makieta projektu jak to będzie wyglądało po wykonaniu drewnianego sufitu jest niezwykle piękna i okazała – zapiera dech. Po przeciwnej stronie zielonego trawnika pozostałości drugiej okazałej ruiny z ceglastymi łukami, której ściany posłużyły do ekspozycji prac wybitnego fotografa regionu Tomasza Augustyna ( Wystawa nosi tytuł GLACENSIS). W kawiarni nabyłam reprodukcje tych fotografii, w ogóle wyjechałam z „górą literatury” i różnych gadżetów. Całość: Zamek Sarny i otoczenie -niezwykle położona i temu otoczeniu warto się przyjrzeć.

ZAMEK MIĘDZYLESIE

Skusiła mnie informacja o koncercie na flet poprzeczny i harfę, który organizowano na Zamku Międzylesie położonym w sercu miasta. Koncert muzyki dawnej w murach zabytków to okazje, których nie przepuszczę nigdy. Termin koncertu zbiegł się z zajęciami na dziedzińcu kolonii dla dzieci: „Letniej szkoły magii”. Miejsce idealne na tego typu imprezy, ślady masońskiej architektury są widoczne w potężnym gmachu zamczyska.

Gdy opuściłam koncert robiło się już szaro na dworze, zobaczyłam, że po dziedzińcu biegają dzieciaki ubrane w czarne peleryny, spiczaste czapki, kumulowały się w grupy i dziwnie się zachowywały. Wysoko na murach zawieszono wielką płachtę z rysunkiem konia i napisem reklamującym kolonię z magią. Wyciągnęłam aparat, aby zrobić zdjęcia i natychmiast wyrosła przede mną kobieta, która oznajmiła kategorycznym głosem: „ Proszę nie fotografować dzieci. Rodzice sobie tego nie życzą. Proszę usunąć zdjęcia, które pani zrobiła”. Odpowiedziałam jej: „ Ależ nie wykupiliście tego miejsca tylko dla siebie. Byłam na koncercie, kupiłam bilet i mam prawo zrobić zdjęcie zamkowi, nie interesuje mnie kolonia z magią”. Swoją drogą pytanie nasuwa się samo: Czego można nauczyć na kolonii z magią? Rzucania uroków? Jest taki dowcip: jaka jest różnica między czarownicą a czarodziejką? I odpowiedź : jakieś 30 lat. Czyż nie czynimy czarownic pozbawiając dziewczynki okresu czarodziejek…Tak, nasz kraj się zmienia.

ZAMEK NA SKALE

Był jeszcze Zamek na Skale w Trzebieszowicach. Budowany w renesansowym stylu przez Reichenbachów, przebudowany na barok przez ród Wallisów, sprzedany Ludwikowi W.F. von Schlabrendorf. To w nim w 1813 roku król pruski Fryderyk Wilhelm III obchodził uroczyście swoje urodziny, na których obecny był car Aleksander I. Zachwycają detale zamku: finezyjne sztukaterie między oknami, metaloplastyka w oknach, kwitnące pnącza na ścianach, rokokowe sztukaterie we wnętrzach, secesyjne saloniki z płaskorzeźbami Alfonsa Muchy. Zamek duży i raczej dokończony. Zastanawia tylko smutny świeży ślad po kimś, kto odbudował to miejsce i poświęcił mu kawał swojego życia: „ZBIGNIEW NOJSZEWSKI...kochał to miejsce i od 2004 roku tworzył tu Hotel Zamek na Skale do ostatniej chwili…1959-2023”

W założeniu przyjechałam na Dolny Śląsk zobaczyć Zamek Grodno i właściwie go nie widziałam, bo wieczorem, gdy tam dotarłam wszystko już było pozamykane. Mam przekonanie, że niebawem powrócę tam. Z pewnością.

Marzanna Leszczyńska

Awatar Patronite IdeałZeZgrzytem.pl
Wspieraj nas na Patronite!
Wspieraj IdeałZeZgrzytem.pl i umożliw nam tworzenie coraz lepszych treści!
Wesprzyj

2 komentarze do “Nie tylko Czocha i Książ na Dolnym Śląsku”

  1. Marzanna Leszczyńska

    ” O tak…Ta nasza ” Dolina Pałaców i Ogrodów ” to taka dolnośląska wersja ” Doliny Loary” – Jolanta Malec

  2. Marzanna Leszczyńska

    ” Ojej, dziękujemy bardzo za odwiedziny i tyle życzliwych opisów i pięknych kadrów. Do zobaczenia ponownie” – Pałac Kamieniec ( wpis na fb )

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry