czerwiec 2023

POKÓJ Z WIDOKIEM NA MORZE

Zapraszam do obejrzenia wakacyjnych zdjęć z muzyką , które mówią same za siebie. O wrażeniach można dodatkowo poczytać. Mieszkać na klifie w pokoju z widokiem na morze… To nie tylko wygoda, to coś więcej. Mało jest takich miejsc. Naciśnięcie czerwonego kwadratu z białym trójkącikiem uruchomi krótki film z muzyką. Zdjęcia pochodzą z Rewala letnią porą. Co sprawia, że chcę jeździć w to samo miejsce? Właśnie, sęk w tym, że to samo miejsce nigdy nie jest takie samo nawet o tej samej porze roku. A że się nie może znudzić to dlatego że jest wyjątkowo atrakcyjne, o walorach, które nie zdarzają się spotkać zbyt często. Żeby to wiedzieć trzeba samemu doświadczyć. Mieć morze cały czas w zasięgu wzroku… Całą dobę i nie masz tego dość. Pogoda nie gra roli, nie ma znaczenia, jest urozmaiceniem. Masz przed sobą oszkloną ścianę i przez nią widzisz morze gdy jest spokojne, faluje, gdy świeci słońce, pada deszcz, zachodzi słońce. Widać z okna kołyszącą się na wietrze kulę wierzbowych gałązek, na wydmie a z drugiej strony krzaki kwitnącej na kolor fuksji róży afrykańskiej. Terapia. Można nie wychodzić z mieszkania, ale przecież nie o to chodzi. Latem, gdy w miasteczku jest dużo ludzi, plaże gęsto zaludnione – tutaj tego nie odczujesz. To enklawa. Dla tych, którzy nie lubią : tłoku, hałasu, portierni, szlabanów, klatek schodowych, garaży podziemnych, stołówek, blokowiska. Willa na klifie to spokój, odcięcie od komercji, to tylko 10 mieszkań w budynku z kawałkiem trawnika na leżaczki i z grillem na wieczór. Jest jeszcze coś co jest prawdziwym hitem – to własne zejście schodami na plażę. Na spoczniku tych schodów piję poranną kawę czy herbatę i witam się z morzem, oddycham jodem i jestem w towarzystwie Bałtyku. Zresztą zawsze gdy wpadam tu na weekend czasem zła, z głową pełną problemów to gdy stanę na tym zejściu na plażę i spojrzę na widok -uśmiech pojawia się na twarzy i wraca nadzieja, energia i chęć życia. Z tego zejścia korzystam parę razy dziennie. Uwielbiam rano zejść w szlafroku i wejść na chwilę do zimnej a najlepiej lodowatej wody. Wiem, że to nieprzyjemne ale paradoksalnie daje ogromną dawkę energii a wszelkie bóle ustają bo tak działa woda, która ma mniej niż 10 stopni Celsjusza – uzdrawia czyli rozgrzewa stawy, zabija wirusy i bakterie w stawach. Warto pokonać tę niechęć. Idealnie jest zanurzyć się po czubek głowy. Powstrzymuje mnie tylko bardzo silny wiatr, wtedy daruję sobie te krótkie kąpiele. Rano o wczesnej porze bardzo często mam szansę być na plaży niemal bezludnej. Tymi schodami idę na nieodłączny przy każdym pobycie spacer do Niechorza lub w drugą stronę do Trzęsacza. Zawsze rytualnie zaczynam plażą a wracam drogą, czyli górą. Malowniczy powrót z Trzęsacza opisałam w art. ” Retrospekcje z rewalskiego klifu” http://idealzezgrzytem.pl/2022/11/29/retrospekcje-z-rewalskiego-klifu/. Po drodze zbieram liście jeżyn, przytulię, skrzyp by później parzyć herbatki. Zarówno do Niechorza i z powrotem jak i do Trzęsacza i z powrotem – jest 10 000 kroków. Nie, nie ma tutaj jacuzzi, basenu. Dla mnie to zaleta. Korzystam tylko z morza, minerałów, które są w wodzie morskiej i staram się ich nie zmywać wodą z mydłem jak najdłużej, bo wiem od mądrych ludzi, że chlor z wody w basenie czy jakuzzi niszczy i niweczy wszystko to dobre co uczyniło dla nas morskie powietrze ,woda i słońce. Telewizor? Nie ciągnie mnie, przeważnie nie włączam. Najlepszym ekranem jest tafla ściany ze szkła przez, którą można popatrzeć na morze i jego zmieniającą się dynamikę, kolory a spektakl fal i zachodów słońca to najpiękniejsze filmy. Położenie a właściwie rzadko spotykana harmonia położenia tego budynku zachwyca. Książka wpisów gości mówi, że kto tu raz był chce powrócić. Miejsce idealne nie tylko do wypoczynku ale też do pracy. Kiedyś pewien oszczędny turysta zapewniał, że nie musi mieszkać nad samym morzem, że dojście do morza nie stanowi dla niego problemu. Razu jednego spędził weekend na klifie i nie chce już inaczej. To miejsce powoduje, że ludzie zmieniają zdanie. Wyrastające gęsto wysokie apartamentowce na wybrzeżu, całe osiedla przerażają. Nikt nie przejmuje się przestrogami, doświadczeniami innych. Każdy szuka zysku. Jak powiedziała znajoma mieszkająca we Francji zadziwiona tym co się dzisiaj buduje u nas zgodnie z prawem : ” Na Lazurowym Wybrzeżu powstawały takie betonowe wieżowce jedne przy drugim 20-30 lat temu. Dzisiaj to wszystko stoi puste. Nikt nie chce tego wynajmować. Wszyscy szukają małych, kameralnych domów”. Wiktoria Banach

POKÓJ Z WIDOKIEM NA MORZE Dowiedz się więcej »

Wspomnienia tajemniczego Don Pedra z krainy NRD

czyli emerytowany szpieg i wakacje na Sycylii Wakacje tuż tuż a zatem urlopy, wyjazdy, obce kraje i języki obce…No właśnie… Jeśli ktoś ma ochotę poprzedzierać się przez zawiłe meandry nieopanowanego, trudnego dla obcokrajowca języka polskiego to zapraszam do lektury i życzę dobrej zabawy. Dla mnie osobiście ten „raport” jest bardziej zabawny niż niektóre kabarety. Tekst jest oryginalnym zapisem autora. Marzanna Leszczyńska Autorem pracy plastycznej szpiega w pruskim hełmie jest Jan Paluszkiewicz Sicilia è belissima – Sycylia jest cudowna To możemy my- Steffi i Steffen, po 1 tygodniu urlop (13.-20.09.22) 100 % potwierdzić. Ale po kolejce! Dla czego Sycylia?We Włoszech – Italii już spędziliśmy kilka przyjemnych urlopów (to samo jak w Hiszpanii) i ten język jest też bardzo podobno do hiszpańskiego, czego raz uczyłem (więc mogę wykorzystać/polepszyć). Mój wnuk Julian (po włosku Giuliano) jest Wpół Włochem /Wpół Niemcem. Jego ojciec Antonio (pochodzenia z Neapolu) obiecał pomoc w szukaniu dobrego miejsca na urlop, bo w biednym południu Włoch ( po włosku: Mezzogiorno) nie tylko natura/okolicy i pogoda są cudowne, też koszty na urlop są dosyć niskie, jak on sugerował. Niestety, kryzys i inflacja też tam zmieniły ceny wyraźnie. :(Inne punkty od tych – przyjaciele i znajomi ostrzegali: Hotele w Sycylii są częstobardzo duże, daleko od miast, prawie nie ma sklepów/restauracji w bliskości a jeśli tak – to one są cholernie drogie. Jazdy do następnego miasta – przyczynią dodatkowe koszty! Właśnie nasz wybrany hotel to był taki wielki kompleks, taki resort z nazwą „Aranella Resort” . Ale wybraliśmy jako sposób ożywienia wersję „all inclusive”, sprawdziliśmy komunikację do miasta Syrakuzy – 10 km autokarem za 3 EUR/na osobę do miasta i zwrot – co nam nie szokowało. Jeden wzrok do mapy pokazał nam, że Sycylia leży około na tym samym geograficznym stopniu szerokości jak Kreta/Grecja, gdzie spędziliśmy we wrześniu 2021 cudowne dni z przyjemnymi temperaturami. Więc startowaliśmy 13 -ego września 2022 samolotem z lotniska Berlin-Brandenburg w kierunku Katanii we wschodzie Sycylii drugim mieście wg ilości mieszkańców tej wyspy. Dalej minibusem – 4 godziny późnej już ociągaliśmy nasz urlopowy raj: Własny bungalow z 2ma pokojami i łazienką – 60 m2 – w Aranella Resorcie koło Syrakuz, temperatura 27 stopni, niebo niebieskie (po włosku: azzuro) bezchmurne. Poczuliśmy się jak uciekliśmy z chodnej pogody 😉 (Gorzów Wlkp. 15 stopni, deszcz). Ale w pierwszym momencie krótki szok: trawa i roślinki na peryferii resortu – wszystko wysuszone.Ale późnej hura! Wszystkie powierzchnie między hotelem, restauracjami i bungalowami w świeżym zielenie. Personel w recepcji zaraz bardzo miły załatwił nam możliwość skorzystania z obiadu mimo że oficjalny check-in był dopiero 2 godziny późnej. Po obiedzie i godzinie spania czuliśmy się jak „nowo urodzeni”.A co robić na pierwszy dzień – po południu? Oczywiście – poznawać bliskie okolicy. Dla drogi do plaży (około 600-700 m) potrzebowaliśmy całą godzinę, żeby żona mogła analizować/fotografować wszystkie nowe roślinki, krzaki i też zbierać próbki. Ale dla mnie to nic nowego, przecież już miałem doświadczenia z naszego urlopu na Krecie – sama odległość do plaży i minimum godzinę czasu „spacer”, żeby okolice dokładnie poznać . Hotelowa piaskowa plaża nad morzem podobała nam się – czysta woda, niebieskie (azurro) niebo, dosyć miejsca, leżaki i parasol – bezpłatne do dyspozycji. tajemniczy środek transportu Ale po niedługim pobycie już był czas, żeby zabawnym małym pociągiem wrócić do naszego bungalowu, szybko pod prysznic, przebierać się i pierwsza kolacja (cenone) w Sycylii czekała dla nas: ogromny wybór owoc, warzyw, sałatek, mięsa, ryb, risotta, makaronów (pasta) przyprawione z włoskimi ziołami – wszystko świeże we witrynach lub z patelni od kucharzy oferowane, muzyka gra, cieplutkie temperatury pod ciemnym południowym niebem. A ja zaraz pokochałem się na słynnym sycylijskim białym winie gatunku winogronu „Grillo”. A potem te desery – kompoty owocowe, tiramisu, różne ciasteczka śmietankowo-czekoladowe lub -owocowe + espresso i te słynne włoskie lody (gelato italiano). Zaraz polubiliśmy tą bogatą sycylijską (typowo śródziemnomorską) kuchnię. A wtedy po ponad godzinie „ciężkiej pracy” w restauracji szybko do góry, żeby odpocząć z kawą espresso, herbatą lub drinkiem w „Barze pod niebem” (Skybar). Muzyka i śpiewanie dysk jockeya dało nam orientację, że tam jest ciekawie więc poszliśmy i na szczęście były jeszcze wolne miejsca, blisko do sceny. Przecież po obfitej kolacji powinniśmy ewentualnie też te nogi ruszyć – lub na pierwszym dniu trochę obserwować, co się dzieje jeszcze? Nowy dzień – nowe niespodzianki. Decydowaliśmy się na podróż do bliskiego Syrakuzy, żeby poznać te miasto i sprawdzić/porównać ciekawe i finansowo korzystne oferty dla wycieczek na wyspie Sycylii. Syrakuzy to miasto na wschodnio-południowym brzegu wyspy Sycylii i liczy aktualnie z ok. 120 tysięcy mieszkańców (4 miejsce w Sycylii). Założone przez „starych Greków” w antyku, to miasto było kiedyś jedno z najbogatszych w całym obszarze Śródziemnego Morza. W ciągu wieków władza na wyspie Sycyli i w Syrakuzach częstozmieniła się i dopiero od połowy 19ego wieku Sycylia należna stała się do państwa włoskiego. Szczególnie na małej wyspie Ortigia, które jest historycznym starym miastem Syrakuz – można znaleźć dużo budynków epoki greckiej, rzymskiej i arabskiej. Razem ze swoimi hotelami, restauracjami, agencjami turystycznymi, z portem i plażą Ortigia też jest centrum turystycznym Syrakuz. My spacerowaliśmy najpierw nad brzegiem morza aż do najwięcej wschodnio-południowego punktu wysepki z Pałacem Admiralskim skąd mieliśmy wspaniały widok nad morzem. Potem wróciliśmy przez wąskie uliczki i podziwialiśmy budynki różnych epok.Sprawdziliśmy też te oferty różnych agencji podróży ale nie znalazłyśmy na ten dzień ofert tańszych podróży niż tych oferowanych w naszym hotelu. Szkoda, ale zamiast tego poznaliśmy na parkingu autokarów nowych – ludzi, które też mieszkali w tym samym hotelu jak my: On Włochem – Maurizio, a ona Dominikanką z pięknym imieniem „Naomi”. Gadaliśmy całą godzinę o Dominikanie, Karaibie, Ameryce, Włoszech, Polsce, Niemczech i … „o Bogu i świecie”. Oczywiście nie zapytałem ją o Naomi Campbell ale … o Naomi Osaka, słynnej japońskiej tenisistce, której ojciec pochodzi z Dominikany i oczywiście też znała ją – z telewizji. (Do Syrakuz – Ortygiijechaliśmy jeszcze raz – ale dopiero krótko na przedostatni dzień, żeby prezenciki dla rodziny i przyjaciół kupić.) A w następny dzień bukowaliśmy w naszym hotelu jednodniową wycieczkę do wulkanu Etny i do średniowiecznego miasta Taorminy. I ta wycieczka – naprawdę – to było

Wspomnienia tajemniczego Don Pedra z krainy NRD Dowiedz się więcej »

SCHODY DO NIKĄD W MAJOWEJ DEBACIE

Marzanna Leszczyńska – podsumowuje majową debatę w sprawie schodów do nikąd, która odbyła się u ich stóp, na wolnym powietrzu. Dosyć aktywnie -na długo przed- media informowały o debacie w sprawie Schodów do nikąd, którą zorganizowała Fundacja Twoje Miasto Gorzów w dniu 18.05.2023 r. Informacja dotarła też do moich uszu, więc ucieszyłam się na to spotkanie, wybrałam się zobaczyć i posłuchać. Oto moje podsumowanie: Przyszło bardzo mało ludzi. Policzyłam wszystkich przed startem – było 20 uczestników, w tym organizatorzy. Na końcu spotkania było około 50 osób. Na początku może o tym, czego dowiedziałam się na tej debacie od prelegentów i mieszkańców, którzy zabrali głos. Schody do nikąd zostały wybudowane w 1972 roku. Liczą dokładnie 241 stopni. Wielu uczestników debaty przyznało, że były miejscem inspiracji. Dla jednych ich nazwa jest kultowa, dla innych nazwa powinna być inna bo ta, która jest nas rozleniwia, nie mówi gdzie nas zaprowadzą, nie działa na wyobraźnię. Tym bardziej, że w przeszłości nie prowadziły do nikąd. 200 lat temu miały prowadzić do fortu, ponieważ w ich miejscu przewidywano ustawienie artylerii, gdy Cesarz Napoleon Bonaparte i Jego armia cofali się spod Moskwy ( o tej ciekawostce historycznej opowiedział pan Zbigniew Rudziński z PTTK). Doceniło to miejsce oraz miasto 170 przewodników, gdy w Gorzowie był zjazd PTTK. Nazwali Gorzów „miastem niezwykłym” ponieważ mieszkańcy tego miasta mają przyjemność mieszkać w parku. Schody do nikąd i Park Siemiradzkiego znalazły się w sercu miasta. Park i zieleń przylegająca do schodów, to są płuca Gorzowa. Jaka była ich rola? Nauczyciele przychodzili na nie z dziećmi, które się inspirowały widokami do prac plastycznych. Ze wzgórza do którego prowadzą Schody do nikąd widać piękną panoramę na Santok, Czechów, które obecnie już są przesłonięte przez nowe zabudowy. Tutaj były wernisaże, ludzie wypoczywali, opalali się, organizowali artystyczne występy, kochali to miejsce. Uczestnicy debaty zwrócili uwagę, że wiele miejsc kultury w Gorzowie ostatnio zakończyło swoją działalność, przestał istnieć: „Lamus”, „Pałacyk”, „Dom Grodzki”, „Magnat”. Na ulicy Kostrzyńskiej wycięto aleję lipową, w Gorzowie usunięto 20000 drzew – (dwadzieścia tysięcy!!!) Powstaje zabudowa osiedlowa w centrum miasta przy ulicy Łokietka, gdzie są stare zabytkowe kamienice, coś złego dzieje się z Budynkiem Przemysłówki „Słomiany Miś” – to są znaki zapytania jak po tych przebudowach te miejsca będą wyglądały. Ulica Sikorskiego została zabetonowana, nie wprowadzono zieleni. Garstka mieszkańców Gorzowa, która przyszła nie kryła swojego żalu do tego co dzieje się z miastem. Ktoś powiedział, że nie widać dobrej woli Prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego. Padły ostre i odważne słowa mieszkanki „Zacisza” -Pani Mirosławy: ” Pan Jacek Wójcicki równa Gorzów z Deszcznem, z którego pochodzi”. W mieście panuje marazm kulturowy. Miasto wojewódzkie zamienia się w miasto powiatowe – to ostre słowa Grzegorza Witkowskiego (administratora społecznego i obserwatora Gorzowa). Mieszkańcy na debacie podkreślili, że ogólna kondycja miasta i pomysły przebudowy miasta nie są najlepsze, włodarze miasta Gorzowa są ludźmi niehonorowymi, nie dotrzymują obietnic i nie konsultują swoich zmian pomysłów. Miasto brnie dalej ze szkodliwymi projektami, działania są rozproszone i generalnie finały tych prac są dramatyczne. Gorzów staje się miastem wyludnionym, tak samo jak całe województwo lubuskie, które jest pięknym, zielonym regionem- „Mazurami zachodu”. Gorzów powinien promieniować i napędzać ten region, tym bardziej, że jest miastem o bogatej historii i tradycjach oraz walorach geograficznych. Władze ciągle się tłumaczą brakiem funduszy na modernizację Schodów do nikąd, ale trwa budowa ogromnego hotelu przy „Słowiance” znowu kosztem wyciętego parku. Miasto trwoni pieniądze publiczne. Źle wykonane projekty teraz są poprawiane i nie trudno się domyśleć, że nie za darmo. Na ulicy Sikorskiego teraz wyciąga się betonowe płyty i wsadza nowe drzewa. W ankiecie dotyczącej przyszłości Schodów do nikąd – 87% mieszkańców Gorzowa opowiedziało się za ich wyremontowaniem, 11% twierdziło, że trzeba je zrobić od nowa. Uczestnicy debaty podkreślali, że S.d.n. są miejscem, którego nie powinno się wyzbywać, a tradycja powinna być pielęgnowana. Trzeba myśleć też o potomnych, a nie tylko o sobie. To są płuca miasta, których nie można sobie dać usunąć. W mieście jest dużo samochodów i spalin, czyżbyśmy zapomnieli skąd się biorą choroby? Musi być myślenie pokoleniowe. Miejsc kultowych się nie niszczy. Mieszkanka Kłodawy dała ostrzeżenie jak to teraz Kłodawa żałuje tego co zrobiono z jeziorem w Kłodawie, pozwalając na dyskoteki, hałas, zabawy. Mieszkańcy Kłodawy nie korzystają z tego na co pozwolili, dzisiaj mają tylko udrękę. Podkreślono w debacie, że odcięcie S.d.n. od parku to ogromny błąd. Stawianie tam jakiegokolwiek muru czy zabudowy odetnie to miejsce od razu od Parku Siemiradzkiego. Kompromis, który jest podsuwany czyli apartamentowiec i jakieś tam schody to propozycja, którą należy od razu odrzucić. Ostrzeżono, że w takim przypadku mieszkańcy osiedla i tak będą walczyć o to aby to miejsce było tyko dla nich, a wszyscy inni będą im przeszkadzać i będą intruzami, którym zabroni się wcześniej czy później tam przychodzić. Ostrzeżono aby nie łudzić się takimi kompromisami. Ostrzeżono , aby nie wierzyć developerom. Miejsce, które zostanie sprzedane nigdy nie wróci do tego stanu w jakim było. Tłumaczenie, że możemy dojść na wzgórze Parku innym drogami to dziwne tłumaczenie- to tak jakby do pałacu wchodzić drzwiami od kuchni. Nie można doprowadzić do tego, aby za mieszkańców zadecydowano. S.d.n. to ostatnie zielone okno na miasto. I bez tego okna miasto też po prostu zbrzydnie. Ktoś zaznaczył, że nie można w tym miejscu pozwolić na biznes. Biznesowo opłacalne inwestycje tak naprawdę się nie opłacają. Tak się postępuje w archeologii. Powinno się poczekać na lepszy czas – lepszą technologię i większe środki. Najważniejsze jest aby to miejsce ocalić, nie robić nic pochopnie, szybko i aby tylko było. TRZEBA SIĘ WYKAZAĆ OSTROŻNOŚCIĄ. Z całą pewnością powiedziano NIE! dla developerki. Postulowano aby naciskać ile się da i wycofać wszystko co się już rozpoczęło a nie jest za ocaleniem S.d.n. Po ostatnim artykule o S.d.n. pt; „Dokąd prowadzą schody do nikąd„, a którego link się ukazał na fb 30.03.2023 http://idealzezgrzytem.pl/2023/03/30/dokad-prowadza-schody-do-nikad/ – bardzo aktywna okazała się Pani Monika Drubkowska, która chciała pisać petycje do prezydenta, organizować pikiety. Gdy Jej odpowiedziałam, że chętnie przyjrzę się temu co zrobi w kwestii S.d.n. po prostu umilkła a na debacie Jej nie było….Pozostaje pytanie o co tutaj chodzi? Czyżby tylko o „zadymę” przed wyborami? Pozostała

SCHODY DO NIKĄD W MAJOWEJ DEBACIE Dowiedz się więcej »

Przewijanie do góry